Władysław Sanetra podkreśla, że ich wieloletnia znajomość oparta była o wzajemny szacunek, ale także fascynację bogatym życiorysem Władysława Foksy.
- Podpułkownik Foksa był dla mnie jak dziadek, jak ojciec. Był naszym mentorem i traktowaliśmy go jak dowódcę - zdawaliśmy mu raporty, co i jak robimy - opowiada z kolei Łukasz Lewandowski z Żywca, który na cześć Żołnierzy Niezłomnych, ale i podpułkownika Foksy założył grupę rekonstrukcyjną Narodowe Siły Zbrojne Rodzynki. Sam wywodzi się z rodziny, w której byli Żołnierze Niezłomni, podwładni „Bartka”. Są już czwartym pokoleniem kultywującym tradycje NSZ.
Łukasz Lewandowski doskonale pamięta pierwsze spotkanie z Władysławem Foksą. Było to jesienią w 2011 roku. Odwiedził pana Władysława w domu, opowiedział o swojej rodzinie, której członkowie działali w NSZ.
- Usiedliśmy na dworze. Miał takiego fajnego kotka Kubę i ten kotek wskoczył mi na kolana. Pan Władysław powiedział wtedy: „Dziwne, że ten kot wskoczył ci na kolana i położył się, bo on nigdy taki nie był. Widocznie musisz być dobrym człowiekiem, bo on nikomu nie ufa”. Powiedziałem mu, kogo miałem w rodzinie w NSZ, gdzieś około trzech miesięcy nie widzieliśmy się w ogóle. Okazało się, że pan Foksa mnie weryfikował, czy faktycznie jestem z rodziny NSZ-owskiej - opowiada Łukasz Lewandowski.
Ale weryfikacja przebiegła pomyślnie i został zaproszony na spotkanie kombatantów.
- Podpułkownik Foksa spytał mnie wówczas: „Łukasz, czy chcesz odtworzyć czwarte pokolenie NSZ, bo my już odchodzimy, a chcielibyśmy, żeby ta idea przetrwała, żeby ktoś mógł nosić sztandar NSZ, żeby ktoś mógł nas odprowadzać”. Przyjąłem to z honorem. Odtworzyliśmy grupę NSZ - wspomina Łukasz Lewandowski.
Czas walki
Władysław Foksa urodził się 16 lutego 1920 r. w Żywcu. Tutaj skończył liceum. Ciągnęło go do munduru, fascynowały idee patriotyczne - zaczął działać jako harcerz. Jednak ledwo wszedł w dorosłość, wybuchła II wojna światowa.
W czerwcu 1942 r. Władysław Foksa wstąpił do Armii Krajowej. W czasie wojny pracował jako robotnik przy budowie fabryki kauczuku syntetycznego i paliw płynnych IG Farben w pobliżu niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz.
W 1942 r. Władysław Foksa został aresztowany przez Niemców. Śledztwo przeciw niemu gestapo prowadziło w Oświęcimiu i Bielsku.
Został karnie włączony na siedem miesięcy do komanda robotników w kamieniołomie w Kamienicy. Po zwolnieniu w 1943 r. wrócił do pracy w Oświęcimiu.
Był czas, że na Podbeskidziu Narodowe Siły Zbrojne były silne, jak w mało którym rejonie Polski. Składało się na to pewnie kilka czynników, m.in. sprzyjająca antykomunistycznej partyzantce część miejscowej ludności, ukształtowanie terenu, pozwalające chować się w górskich ostępach i charyzmatyczny dowódca o bogatej żołnierskiej karcie, którym był kpt. Henryk Flame „Bartek”.
Już jesienią 1945 r. Władysław Foksa związał się ze zgrupowaniem NSZ „Bartka”.
- Dla mnie i dla wielu moich rówieśników oczywiste było, że skończyła się jedna okupacja, a zaczęła druga. Inna, ale również dążąca do eksterminacji narodu polskiego. Wstąpiłem do NSZ, bo było oczywiste, że trzeba nadal walczyć. Kraj był zniewolony. Uważałem, że należy wejść w struktury wojskowe bądź cywilne. Nie zastanawiałem się, czy mnie aresztują, zamordują, czy cokolwiek innego. Taki był moralny nakaz - mówił podpułkownik Foksa.
Tu warto wspomnieć, że zgrupowanie „Bartka” przeprowadziło około 340 akcji zbrojnych. I tak: już w maju 1945 r. rozbito placówkę UB i posterunek MO w Zabrzegu. Oddział dowodzony przez „Bartka” zdobył jesienią 1945 r. posterunek MO w Górkach Małych, a grupa Antoniego Bieguna, ps. Sztubak, bardzo aktywna na Żywiecczyźnie, posterunek MO w Milówce.
Prowadzono też akcje likwidacyjne funkcjonariuszy UB, karano członków PPR. Siłę partyzantów i bezradność miejscowych placówek UB, MO oraz KBW pokazała też pierwsza połowa 1946 r. Partyzanci rozbili wówczas m.in. posterunki MO w Górkach Małych, Zabrzegu, Rudzicy, Strumieniu.
Ukoronowaniem tych działań były wydarzenia w Wiśle 3 maja 1946 r., gdzie na oczach sterroryzowanych komunistów, odbyła się defilada w pełni umundurowanych i uzbrojonych żołnierzy NSZ, co było ewenementem w państwach „władzy ludowej”.
Władysław Foksa był szefem grupy w Żywcu, która prowadziła działalność propagandową, wydawniczą i wywiadowczą.
W grudniu 1946 r. Władysław Foksa został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Przeszedł brutalne śledztwo. Ubeccy siepacze wybili mu wszystkie zęby, uszkodzili słuch. W kwietniu następnego roku został zwolniony z więzienia na podstawie przepisów o amnestii.
- Pan Władysław często wspominał wojnę i czasy powojenne. O niektórych rzeczach mówił, ale prosił, by nie przekazywać ich dalej. Opowiadał także o UB, ale zawsze podkreślał, że my nie jesteśmy od rozliczania - mówi Łukasz Lewandowski. Dodaje, że czasami we wspomnieniach pojawiał się „Bartek”, choć Władysław Foksa jako osoba odpowiedzialna za działalność wywiadowczą i propagandową w zgrupowaniu osobiście tylko raz spotkał się z kpt. Henrykiem Flame. - Wiele mu zawdzięczam - nie ukrywa Łukasz Lewandowski.
Powrót do normalności
W czasach PRL Władysław Foksa był szykanowany. Chciał studiować na politechnice, zdał egzaminy, ale nie został przyjęty z powodów politycznych. Znalazł pracę na kolei.
- Dopiero mając lat 70, kiedy odzyskaliśmy jako taką wolność, został doceniony - podkreśla Władysław Sanetra.
W 1990 roku Władysław Foksa został radnym Żywca. Działał w Akcji Katolickiej. W latach 1990-96 był prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w ówczesnym województwie bielskim oraz założycielem i pierwszym prezesem Związku Żołnierzy NSZ na Podbeskidziu.
W 2013 roku pan Władysław otrzymał awans na stopień kapitana, w 2017 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, w 2018 r. awansowany na stopień majora w stanie spoczynku, a w 2020 r. awansowany do stopnia podpułkownika.
Cztery lata temu, nie chcąc być ciężarem dla rodziny, został pensjonariuszem Domu Pomocy Społecznej w Żywcu.
- Pan Władysław był osobą bardo ciepłą, bardzo pogodną i bardzo związaną z rodziną. Mimo swoich przeżyć, zachował pogodę ducha, humor i niegasnącą nadzieję - opowiada Sabina Kanik, dyrektorka żywieckiego DPS.
Podkreśla, że podpułkownik był człowiekiem o szerokich horyzontach, cały czas interesował się tym, co dzieje się w kraju i na świecie. Dużo czytał, w ostatnich latach uczył się obsługi laptopa. Był osobą lubianą, miał swój rytm dnia, chętnie spotykał się z młodzieżą, żeby opowiadać o przeszłości.
- Cały też czas dobro Polski leżało mu na sercu - dodaje Sabina Kanik.
Pogrzeb ppłk. Władysława Foksy odbędzie się w poniedziałek 30 października o godz. 12.00 w kościele św. Floriana w Żywcu-Zabłociu. Jego trumnę poniosą członkowie grupy Narodowych Sił Zbrojnych Rodzynki.
- To napawa mnie dumą - podkreśla Łukasz Lewandowski.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?