Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polsko-polska pamięć o Marcu 68

Mikołaj Mirowski
46 lat temu w marcu, PRL, a w tym i Łódź, stała się areną najbardziej ponurych nacjonalistycznych wydarzeń w swej powojennej historii. Partia pierwszy raz w sposób tak wyraziście oficjalny mówiła jak ONR.

Wtedy to I sekretarz PZPR Władysław Gomułka przemawiając w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie do aktywistów partyjnych, głosił: "Nie ulega wątpliwości, że ta kategoria Żydów - obywateli polskich, uczuciowo i rozumowo nie jest związana z Polską, lecz z państwem Izrael. Są to na pewno nacjonaliści żydowscy. [...] Przypuszczam, że ta kategoria Żydów wcześniej lub później opuści nasz kraj." To, co początkowo było ogólnym hasłem rzuconym przez tow. "Wiesława" pod adresem Żydów, działacze partyjni różnego szczebla potraktowali, jako sygnał do kampanii antysemickiej, która także w Łodzi znalazła wielu gorliwych popleczników. Jakie miejsce w polskiej pamięci zajmuje to wydarzenie?

Dość często pisze się w tym kontekście o potężnym uderzeniu wymierzonym w polską naukę i kulturę. To prawda. W samej tylko Łodzi uczelnia straciła wtedy takie nazwiska, jak dr Paweł Korc, prof. Stefan Amsterdamski, prof. Henryk Katz. Z Akademii Medycznej zwolniono chociażby prof. Jerzego Szapiro, prof. Ludwika Mazurka i prof. Mieczysława Fuksa. Ogromnych strat doznała słynna łódzka filmówka, władzom której zarzucono brak zaangażowania socjalistycznego i kosmopolityzm. Usunięto wtedy rektora uczelni prof. Jerzego Toeplitza, oraz dziekanów: prof. Stanisława Wohla i prof. Jerzego Bossaka. Z czasem rany się zabliźniły, choć wrażenie straty pozostało na zawsze. Na przykład Toeplitz po opuszczeniu kraju pracował ku chwale i potędze australijskiej, a nie polskiej szkoły filmowej…

Innym nieprzeliczalnym, a w mojej ocenie najważniejszym ciosem, był triumf oficjalnego i jawnie wspieranego przez państwo antysemityzmu. Co prawda już teraz znajduje się on bardziej na obrzeżach życia publicznego, niemniej pewne jego elementy wciąż zatruwają polską duszę. Po II wojnie światowej w Polsce Ludowej z urzędowego punktu widzenia nie było antysemityzmu. Tymczasem z dnia na dzień na pierwszych stronach popularnych tygodników można było przeczytać o dygnitarzach "służących obcym, a nie polskim interesom". Gdzie indziej na masówkach ale i w telewizji, padały dość częste pytania - jak brzmią ich prawdziwe nazwiska? Marzec wyzwolił stare upiory, dodatkowo je popularyzując. O tym, kto był Żydem, decydowano arbitralnie, niezależnie od tego, kim się taki człowiek czuł - było tak począwszy od robotniczych wieców, aż po "demaskatorskie" artykuły Ryszarda Gontarza.

Nie każdy miał tyle siły i zaparcia, co "komandosi", by stwierdzić, że gen. Moczar nie będzie dyktował im kim są. Dzieci zmuszane do wyjazdu, za "stalinowskie grzechy" rodziców, traciły z dnia na dzień swoją narodową tożsamość.

Emigracja w każdym wieku i w każdych warunkach bywa traumatyczna. Niemniej młode pokolenie wyjeżdżające wtedy z kraju było stosunkowo nieźle wykształcone. Znali przynajmniej jeden język obcy, teoretycznie w nowym kraju mogli myśleć, że przed sobą mają spore możliwości. W wielu przypadkach faktycznie tak się stało. Znacznie gorzej było z rodzicami, którzy od lat wrośli w polską ziemię. Oni najczęściej (oczywiście nie można generalizować) nigdy nie odnaleźli się zawodowo na emigracji, nie tworząc życia lepszego i szczęśliwszego od tego, jakie mieli niegdyś Polsce. Idealnie to pokazują wspomnienia zawarte w dokumencie Sławomira Günberga "Perecowicze". To historia uczniów żydowskiej szkoły im. I.L. Pereca, która istniała w Łodzi do 1969 r. Po jej zamknięciu większość wychowanków, zmuszona była opuścić Polskę.

Naturalnym efektem Marca '68 było zniszczenie na przynajmniej 30 lat żydowskiej diaspory w Polsce. Dopiero pod koniec lat 90. powoli zaczęła się ona odbudowywać. Miejmy nadzieje, że silnym impulsem będzie również decyzja Grzegorza Schetyny w 2009 r. ówczesnego szefa MSWiA obligującego wojewodów do pozytywnego załatwiania próśb o przywrócenie obywatelstwa polskiego marcowym emigrantom. Jako epilog mojej refleksji o Marcu '68 warto przytoczyć następujący fragment wspomnianego rozporządzenia: "Komunistyczne państwo poprzez prześladowania i szykany wymierzone w obywateli polskich pochodzenia żydowskiego doprowadziło do podjęcia przez nich trudnych i bolesnych decyzji. Działania podjęte w warunkach takiego przymusu nie mogą być podstawą rozstrzygnięć w demokratycznym państwie prawa".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki