Afera wybuchła 2 marca 2012 roku, gdy pracownicy księgarni zauważyli, że ich koleżanka Elżbieta P. nieprawidłowo rejestruje sprzedawane książki i artykuły papiernicze. Według śledczych oskarżona wadliwie wprowadzała do kasy fiskalnej i do systemu komputerowego wartość sprzedawanych artykułów, a także anulowała w kasie fiskalnej poprzednio sprzedany towar. Do oszustw miało dochodzić w latach 2007-2012.
Pracownicy natychmiast zaalarmowali właścicielkę księgarni. Po rozmowie z właścicielką, Elżbieta P. napisała oświadczenie, w którym przyznała się do kradzieży, po czym oddała 29 tys. zł tytułem częściowego naprawienia szkody.
Kolejna odsłona afery nastąpiła 8 marca 2012 roku, kiedy oskarżona - za pośrednictwem swojego adwokata - oddała swej pracodawczyni dokładnie 1136 zł.
Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ po kilku dniach - 17 marca - pracownicy księgarni komisyjnie otworzyli szafkę pracowniczą Elżbiety P. i znaleźli w niej pieniądze ukryte w... butach oskarżonej oraz w słoiku. Po podliczeniu okazało się, że w szafce było w sumie 1100 zł.
Sprawą kradzieży zajęła się Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście. Śledczy ustalili, że w kasie fiskalnej nabijano kwoty niższe od ceny towaru i w tych sytuacjach nie wydawano klientom paragonu.
"W komputerze stojącym na zapleczu łódzkiej księgarni weryfikowano obciążenie magazynu prawidłową kwotą przywłaszczając różnicę" - pisze prokurator Ewa Wojtczak-Cierpikowska w akcie oskarżenia, który niedawno został skierowany do sądu.
Podczas przesłuchania Elżbieta P. nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień. Na pytanie swojego obrońcy oznajmiła, że przyznaje się jedynie do kradzieży 238 zł na szkodę właścicielki księgarni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
