Według niego, spółka mogła stracić nawet kilkaset tysięcy zł rocznie, bo dzierżawca baru na Fali nie odnotowywał na kasie fiskalnej wszystkich transakcji. Śledczy zbadają zabezpieczone nagrania z kamery monitoringu przy barze, w przyszłym tygodniu zostaną przesłuchani pracownicy baru i osoby związane z jego prowadzeniem.
Sprawa rozpoczęła się od tego, że Antos uznał, iż wpływy z baru na są niższe niż u innych dzierżawców. Rozpisał więc nowy przetarg na prowadzenie baru. Jednak wygrał go dotychczasowy dzierżawca.
Były prezes Fali przerywa milczenie [WYWIAD]
Zadeklarował, że odda "Fali" aż 17,1 proc. z obrotów. Utarg wzrósł, ale prezes Antos nabrał podejrzeń, że część transakcji nie przechodzi przez kasę fiskalną. Dlatego kazał zamontować kamery. To skonfliktowało strony. Dzierżawca zażądał obniżenia stawki do 7 proc. Bezskutecznie, bo Antos wymówił mu umowę. Niedługo potem miał zostać wezwany do wiceprezydenta Marka Cieślaka, gdzie miał otrzymać polecenie złożenia dymisji. Nie zrobił tego, ale odwołała go Rada Nadzorcza. Antos w doniesieniu do prokuratury stwierdził, że prezydent Zdanowska "dość obcesowo naciskała na odstąpienie od przetargu".
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?