14 motorniczych (poza sprawcą wypadku 6 stycznia), 6 kierowców i 8 osób z zaplecza zwolniono w tym roku dyscyplinarnie z MPK. Powód? Stawienie się w pracy pod wpływem alkoholu. Większość z nich miała w wydychanym powietrzu od 0,21 do 0,31 prom., ale byli też rekordziści z 0,98 i 1,02 prom. Mimo licznych kontroli trzeźwości, prawie w każdym miesiącu któryś pracownik stawiał się w MPK pod wpływem alkoholu.
Tylko w październiku wszyscy pracownicy MPK stawili się trzeźwi w pracy. Najbardziej zawiedli w marcu, bo wówczas dyscyplinarnie zwolniono 7 osób. W kwietniu było ich pięć, w maju i lutym po cztery, a w styczniu (poza sprawcą wypadku 6 stycznia), czerwcu, lipcu i wrześniu po dwie. W sierpniu i listopadzie wykryto alkohol u jednego pracownika. Dlaczego nadal piją?
- Codziennie pracownicy badani są alkomatem przed rozpoczęciem i po zakończeniu pracy. Motorniczowie i kierowcy dodatkowo są wyrywkowo badani na krańcówkach i za każdym razem przez nadzór ruchu, gdy dojdzie do zdarzenia na drodze z udziałem pojazdu MPK. Jeśli mimo wiedzy o tych kontrolach ktoś stawia się w pracy pod wpływem alkoholu, to musi mieć z nim problem - podkreśla Sebastian Grochala, rzecznik MPK. - Zakładamy, że osoby te po zdarzeniu 6 stycznia zaczęły brać dni wolne. Gdy ich pula się wyczerpała i przyszli do pracy, wpadli.
Gdy wzywani są do prezesa MPK, zawsze tłumaczą, że pili poprzedniego dnia. I choć proszą, by nie zwalniać ich ze względu na trudną sytuację rodzinną, MPK w tej kwestii jest konsekwentne.
Dyscyplinarne zwolnienia skłoniły MPK do zorganizowania w tym roku kursów na motorniczych i kierowców. Bo zwolnionych było czasem trudno zastąpić.
- Zwykle na dyspozytorni czeka rezerwa kierowców i motorniczych. Mają zastąpić kolegów, którzy się rozchorują. Ale jeśli w jednym dniu kilku prowadzących pójdzie na zwolnienie i jeszcze ktoś wypadnie z grafiku przez stawienie się w pracy pod wpływem alkoholu, to rezerwa okazuje się niewystarczająca - tłumaczy Grochala. - I jeśli nie udawało się nam znaleźć kolejnych prowadzących na zastępstwo, zdarzało się, że tramwaj czy autobus nie wyjeżdżał.
Kurs na kierowcę autobusu zorganizowano pierwszy raz od wielu lat, bo zwykle MPK wybierało pracowników z puli CV, jaka była złożona. W tym roku okazała się ona niewystarczającą, bo część kierowców odeszła do prywatnych firm, a szóstka została dyscyplinarnie zwolniona.
Znacznie więcej wyrzucono motorniczych, bo aż 14. I choć chętnych do tego zawodu było 700 osób, na rozmowy zaproszono 600, to ostatecznie kurs motorniczego ukończyło około 20 osób. Po części wynika to z wymagań, stawianych kandydatom na motorniczych, a po części z tego, że ukończenie kursu na motorniczego wymaga dwóch miesięcy bezpłatnego urlopu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?