Prawdziwe i udawane wojenki w łódzkiej Radzie Miejskiej

W piątek radni miejscy wzięli udział w spotkaniu wigilijnym z arcybiskupem Markiem Jędraszewskim. Czy podzielenie się opłatkiem przez skonfliktowanych radnych spowoduje, że w nowej kadencji łódzkiego samorządu zakończą się kłótnie i osobiste spory? Czy radni, którzy nie potrafią na siebie patrzeć, będą potrafili podać sobie ręce i wspólnie pracować na rzecz Łodzi? Przekonamy się w najbliższych miesiącach.

W ubiegłym roku najwięcej bitew rozpętał Klub Radnych 2020. Klub zniknął z Rady Miejskiej, ale osoby związane z tym klubem nadal działają w samorządzie lub tuż obok niego. Najczęściej iskrzyło pomiędzy Łukaszem Maginem (obecnie w klubie radnych PiS) i Mateuszem Walaskiem, przewodniczącym klubu radnych PO. Magin tropił w tym roku powiązania polityczno-rodzinno-biznesowe władz Łodzi. Nadział się na kontrę ze strony Walaska, który zarzucił mu, że robi z siebie Katona pouczającego o moralności, a sam "ma sporo za uszami".

Z kolei Magin atakował PO za fatalny stan finansów miasta, zły nadzór nad budową trasy W-Z i dworca Fabrycznego, a także za ściąganie zbyt dużych pieniędzy z podatku śmieciowego. Magina zaatakował też radny Jan Mędrzak (PO) słowami, że nie jest on przezroczysty jak żona Cezara. Mędrzak, który był ognistym wrogiem klubu Łódź 2020, bardziej zasłynął jednak z wpisu na Facebooku: "To co robi pani Joanna i jej koledzy to kur...wo polityczne". Chodziło mu o Joannę Kopcińską, związaną z klubem Łódź 2020, która kandydowała na prezydenta Łodzi z poparciem PiS, chociaż wcześniej była koleżanką Mędrzaka w PO. Tyle, że została z PO wyrzucona razem z Maginem i innymi radnymi związanymi z Krzysztofem Kwiatkowskim, szefem NIK. Nieukrywana wojna między PO i Łódź 2020 zaczęła się właśnie od wyrzucenia radnych z Platformy.

Kopcińska była z kolei osobą, na którą nie mogła patrzeć prezydent Zdanowska. Pani prezydent trochę odetchnie, bo Kopcińska znalazła się w sejmiku województwa. Magin jednak w Radzie Miejskiej pozostał i nadal będzie toczył bój z Hanną Zdanowską. Z Kopcińską w sejmiku będzie wojował natomiast radny Tomasz Piotrowski (PO), dyrektor gabinetu Zdanowskiej. Piotrowski nie ukrywał, że "zniszczy" Kopcińską w sejmiku.

W nowej kadencji można spodziewać się nowych wojen. Wywoła je zapewne Włodzimierz Tomaszewski (PiS). Choćby dlatego, że gdy był wiceprezydentem Łodzi był często w konflikcie z Tomaszem Kacprzakiem (PO), przewodniczącym Rady Miejskiej. Dawniej ścierali się ostro choćby o festiwal Camerimage, czy budowę dróg na Janowie, które są w rękach Piotra Misztala.

Wojen podjazdowych można spodziewać się również w ramach tych samych partii. Sylwestrowi Pawłowskiemu, przewodniczącemu klubu SLD, nie zawsze było po drodze z wiceprezydentem Tomaszem Trelą (SLD). Radny Włodzimierz Tomaszewski też ma zadawnione zatargi z Markiem Michalikiem (PiS). Sięgają one czasów, gdy obaj byli zastępcami Jerzego Kropiwnickiego. W PO też jest rozłam pomiędzy osobami związanymi z Kołem Aktywności PO i Stowarzyszeniem Młodzi Demokraci. Radni z tych dwóch frakcji nigdy nie siedzą na obiedzie przy jednym stole.

Są też wojenki pozorne. Małgorzata Niewiadomska-Cudak (SLD) będzie spierała się o oświatę z Małgorzatą Bartosiak (PO). Ale są to potyczki o podłożu politycznym, a nie osobistym. Władysław Skwarka (SLD) stwierdził na jednej z ostatnich komisji finansów, że będzie miał oko na Marka Michalika. Ten zaś na ostatnim posiedzeniu komisji dowcipkował z Bartoszem Domaszewiczem (PO), chociaż należy spodziewać się, że na sesjach Rady Miejskiej będą toczyli między sobą ogniste spory.

Burzliwe potyczki podczas obrad toczą zawsze Skwarka ze skarbnikiem Krzysztofem Mączkowskim. Toczą się jednak przy zachowaniu szacunku z obu stron. A najciekawsza wojenka w samorządzie toczyć się będzie poza urzędem. Dojdzie do niej na boisku, gdy w Lidze Mistrzów staną na przeciw siebie piłkarze Manchesteru City i Barcelony. Fanem pierwszej z tych drużyn jest radny Skwarka, a drugiej Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi. Na korytarzach urzędu już obaj panowie toczą słowne bitwy, która z drużyn jest lepsza. Oby więcej było takich sporów, niż rzeczywistych starć samorządowców.