Brutalne zabójstwo studentki w Łodzi
- Tak makabrycznej zbrodni nie pamiętam w swojej karierze zawodowej. Hania była katowana i maltretowana przez oskarżonego – podkreślił adwokat Wojciech Woźniacki, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej, którą jest Maria S., matka zamordowanej 22-latki.
Zarówno on, jak i prokurator Monika Cyrkiewicz – Molis z Prokuratury Rejonowej Łódź -Śródmieście nie mieli wątpliwości, że Mirosław Ż. jest winny. Dlatego wnioskowali o utrzymanie wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi.
Przeczytaj też o brutalnym zabójstwie w Łodzi na Teofilowie. Zabójca ukrył zwłoki w wersalce
W przeciwieństwie do obrońcy oskarżonego, adwokata Konrada Balcewicza, który wnioskował o uniewinnienie swego klienta. Gdyby jednak tak się nie stało, poprosił o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd niższej instancji lub o wydanie łagodniejszego wyroku. Zdaniem prawnika, był to proces poszlakowy, w którym nie było mocnych dowodów winy oskarżonego.
Proces Bestii z Lumumbowa w Łodzi: oskarżony był 26 lat w Rosji
Także Mirosław Ż. poprosił o uniewinnienie. Z jego zeznań wynikało, że po morderstwie na Lumumbowie nie uciekł z kraju, tylko wyjechał do Niemiec w ramach zaplanowanej podróży. Potem przez 26 lat przebywał w Rosji występując jako Marek Rossa. Oskarżony wyjaśnił, że tak nazwali go znajomi Rosjanie i w ten sposób się przedstawiał.
To była jedna z najgłośniejszych zbrodni w Łodzi i regionie. Doszło do niej rankiem 18 czerwca 1995 roku w akademiku na osiedlu studenckim Lumumbowo. Ofiarą oprawcy była Hanna S., studentka III roku Wydziału Prawa i Administracji UŁ. Znajomi zapamiętali ją jako spokojną, urodziwą i sympatyczną dziewczynę. Miał ją zabić Mirosław Ż., który pracował wtenczas jako ochroniarz w klubie studenckim „Medyk”, po czym nagle zniknął.
Proces Bestii z Lumumbowa
Według śledczych, ukrywał się w Rosji w rejonie Iwanowa. Mieszkał z konkubiną, wobec której stosował przemoc. Stąd interwencja stróżów prawa, ustalenie jego prawdziwej tożsamości, ekstradycja do Polski na początku 2021 roku, proces i wyrok 25 lat więzienia. Uzasadniając go sędzia Tomasz Krawczyk wyjaśnił, że nie można było skazać Mirosława Ż. na dożywocie, gdyż w momencie zabójstwa nie było takiej kary w kodeksie karnym. Zbliżone kary, jakie wtedy obowiązywały, to 25 lat więzienia i kara śmierci. Prawomocny wyrok w tej sprawie Sąd Apelacyjny ogłosi na początku czerwca tego roku.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?