MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Proces byłych policjantów z łódzkiej drogówki jest tajny

Wiesław Pierzchała
Według prokuratury policjanci przyjęli 800-złotych łapówki
Według prokuratury policjanci przyjęli 800-złotych łapówki Dziennik Łódzki/archiwum
W zaskakujący sposób zaczął się w czwartek w Sądzie Rejonowym Łódź-Śródmieście proces dwóch policjantów, oskarżonych o korupcję. Ich obrońcy wystąpili o wyłączenie jawności rozprawy, ponieważ obaj oskarżeni w swoich wyjaśnieniach będą odnosili się do materiałów tajnych i poufnych.

Sędzia Magdalena Jakubowska zgodziła się na takie posunięcie, gdy nieoczekiwanie okazało się, że w tej sytuacji także protokolant musi mieć zgodę na dostęp do informacji niejawnych. Protokolant takiej zgody nie miał, zaś gorączkowe poszukiwania zastępcy z dostępem do tajnych materiałów zakończyły się fiaskiem. Dlatego proces odroczono do końca kwietnia.

Na ławie oskarżonych zasiadają: 33-letni Konrad G. i 41-letni Tomasz M. Odpowiadając na pytania sądu, obaj zgodnie oświadczyli, że są bezrobotnymi. A to oznacza, że zakończyło się w ich sprawie tzw. postępowanie administracyjne, prowadzone przez osobę wyznaczoną przez komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi i że obaj zostali wydaleni z policji.

- Z zawodu jest technikiem ekonomistą. Nie pracuję i jestem na utrzymaniu żony. Mam nadzieję, że wkrótce dostanę zasiłek - oznajmił Konrad G. Natomiast Tomasz M. wyjaśnił, że z zawodu jest mechanikiem samochodowym i że utrzymuje się z oszczędności. Do niedawna obaj byli policjantami łódzkiej drogówki.

- Zarzucamy im, że żądali 2 tys. zł korzyści majątkowej i że przyjęli 800 zł, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności - powiedziała nam prokurator Cecylia Majchrzak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim, do której skierowano z Łodzi sprawę, aby zachować obiektywność.

Do zdarzenia doszło 10 lipca 2012 roku na alei Włókniarzy w Łodzi. Z ustaleń śledczych wynika, że oskarżeni zatrzymali do kontroli ciężarówkę, której kierowca - jak się okazało - nie posiadał dokumentów, dotyczących przewozu. Dlatego policjanci polecili mu, aby zadzwonił i sprowadził właściciela auta, będącego jednocześnie właścicielem firmy. I tak się stało.

Właściciel dotarł na aleję Włókniarzy i - według śledczych - wręczył policjantom 800 złotych, za co ci obiecali "zapomnieć" o tej sprawie. Jednak właściciel nie zapomniał. Opowiedział o wszystkim znajomemu policjantowi, który zaalarmował Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli policję w policji. Stąd śledztwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki