Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces mafii vatowskiej. Skarb Państwa miał stracić 87 mln zł

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Proces 45 osób, w tym obywateli Turcji i Wietnamu, oskarżonych o przekręty vatowskie na wielką skalę podczas handlu odzieżą, w wyniku których Skarb Państwa został narażony na utratę 87 mln zł, miał zacząć się w środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

Nie zaczął, gdyż na czas nie udało się przetłumaczyć liczącego ponad 600 stron aktu oskarżenia z języka polskiego na język turecki, jakim posługują się niektórzy oskarżeni. W tej sytuacji sędzia Wioletta Kubasiewicz odroczyła rozprawę, która – ze względu na rekordową liczbę oskarżonych – odbywała się w największej i najlepiej strzeżonej sali sądowej – tzw. sali „S”. Zgodnie z nowymi przepisami czyn, jaki popełnili oskarżeni, traktowany jest jako zbrodnia, dlatego grozi im aż do 25 lat więzienia.

Według śledczych, proceder polegał na fikcyjnych transakcjach między spółkami, które mimo że na papierze notowały wysokie obroty, to faktycznie nie zatrudniały pracowników, nie posiadały zaplecza logistycznego w postaci magazynów z towarami i samochodów do ich przewożenia. Siedziby tych firm miały charakter tymczasowy bądź były to biura wirtualne. Prokuratorzy podkreślają, że były to spółki – słupy kierowane przez prezesów – słupów. Chodziło jedynie o uzyskanie nienależnego zwrotu podatku VAT i wyprania brudnych pieniędzy.

Okazuje się, że mafia vatowska działała jak dobrze zorganizowana korporacja. Prokuratura zwraca uwagę, że podział ról był ściśle określony. I tak jedni sprawowali nadzór nad „słupami”, obsługiwali konta bankowe, sporządzali bilanse, sprawozdania i deklaracje podatkowe, a drudzy sprawowali fikcyjne funkcje prezesów spółek, prokurentów i właścicieli przedsiębiorstw. Jeszcze inni wysyłali dokumenty do KRS i ZUS oraz podejmowali gotówkę z rachunków bankowych lub z bankomatów.

Wśród takich „kasjerów” był 62-letni Mirosław S., który na co dzień działał jako prokurent w kilku spółkach. Miał on kierowcę wożącego go od banku do banku w Łodzi i okolicy, w których wypłacał gotówkę. Musiał to być złoty interes, bowiem – według śledczych – tygodniowo podejmował około miliona złotych. Pieniądze miał przekazywać szefom procederu, Renacie B. i Bartłomiejowi R. lub osobom przez nich wskazanym.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki