Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Cezary Sanecki: świątynia sztuki nie powstanie „w polu” [ROZMOWA]

Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński
Cezary Sanecki: Specyfika szkoły artystycznej, w której łączy się podstawowe wykształcenie o charakterze uniwersyteckim z praktyką wykonywania dzieła muzycznego na estradzie sprawia, że z naddatkiem spełniamy wymagania akredytacji europejskiej
Cezary Sanecki: Specyfika szkoły artystycznej, w której łączy się podstawowe wykształcenie o charakterze uniwersyteckim z praktyką wykonywania dzieła muzycznego na estradzie sprawia, że z naddatkiem spełniamy wymagania akredytacji europejskiej Łukasz Kasprzak
O heavy metalu, uczelniach osadzonych w środowisku twórców i planach konsolidacji uczelni mówi prof. Cezary Sanecki, rektor Akademii Muzycznej w Łodzi.

Chciałbym zacząć od małego, brzydkiego donosu. Jeden z wykładowców puszcza studentom muzykę metalową i nawet każe ją analizować. W takiej nobliwej uczelni...
No i bardzo dobrze (śmiech). Domyślam się, o którym wykładowcy pan mówi. Nie jestem przeciw. Jestem nawet za. Także w muzyce heavymetalowej można znaleźć wartościowe przykłady przydatne w kształceniu słuchu muzycznego, np. osobliwe podziały rytmiczne, interesujące, nośne tematy melodyczne, czy oryginalne brzmienie instrumentów. Szczegółowy wgląd w tak specyficzną, odrębną stylistykę z pewnością zmienia myślenie o szeroko pojętej muzyce, może także być inspiracją do innego, bardziej kreatywnego postrzegania muzyki „poważnej”. Tak to już jest, że we wszystkich gatunkach muzycznych kluczowe są emocje. Różnica polega tylko na „opakowaniu”, czyli zastosowanych środkach kompozytorskich, stylistycznych czy brzmieniowych. Ja osobiście specjalizuję się w muzyce klasycznej, więc na pewno nie umiałbym wykształcić muzyka heavymetalowego, ale czy nie w różnorodności tkwi wartość kształcenia? Czym zresztą jest muzyka klasyczna? Czy nie jest nią jazz, który wyrósł przecież ze skromnej, niszowej formy wypowiedzi artystycznej ciemnoskórej części społeczeństwa USA, lub musical - jeszcze 100 lat temu uważany za dość trywialną formę rozrywki, przeznaczonej dla niezbyt wymagającej publiczności? To, co dziś jest awangardą, za sto lat może okazać się klasyką. Może też ulec całkowitemu zapomnieniu. Nie mamy na to wpływu. Możemy natomiast dać naszym studentom wiedzę i umiejętności do rozpoznawania, wartościowania i kreowania muzyki w różnych stylach i gatunkach.

W pierwszych miesiącach Pana kadencji wspominał mi Pan o uruchomianiu nowych kierunków. Jaki jest bilans dziś?
Otworzyliśmy kilka nowych kierunków i specjalności: musical, kompozycję muzyki filmowej, muzykę w mediach, jazz i wokalistykę estradową - od tego roku także na studiach dziennych. Dyrygentura - jest...

...jeden student.
Dyrygentura jest kierunkiem trudnym i elitarnym, na który przyjmuje się niewielką liczbę studentów. Całkiem niedawno jednej z polskich uczelni muzycznych zarzucono, że 50 procent absolwentów dyrygentury jest bez pracy. Liczby, liczby… Jak Pan sądzi, 50 procent to dużo czy mało? Otóż w tym przypadku był to... jeden student. Kandydatom zdającym na ten kierunek stawiamy wysokie wymagania. Tym, którzy je spełniają, chcemy zapewnić najlepsze możliwe warunki rozwoju, zarówno w teorii, jak i w praktyce, co oznacza na przykład zdobywanie doświadczenia w pracy z różnymi zespołami. To właśnie praktyczna strona wykształcenia muzycznego jest elementem ograniczającym nabór: chcąc zachować wysokie standardy, musimy stawiać na jakość, nie na ilość.

Specyfika szkoły artystycznej, w której łączy się podstawowe wykształcenie o charakterze uniwersyteckim z praktyką wykonywania dzieła muzycznego na estradzie sprawia, że z naddatkiem spełniamy wymagania akredytacji europejskiej. Wracając jednak do pytania, planujemy teraz utworzenie kierunków o charakterze artystyczno-technicznym. Mamy już świetne zaplecze: Sala Koncertowa na Żubardzkiej i Regionalny Ośrodek Kultury, Edukacji i Dokumentacji Muzycznej wyposażone są w wysokiej jakości nowoczesny sprzęt do szeroko rozumianej produkcji muzycznej. W tej chwili toczą się rozmowy na temat siatek godzin. Mnie marzy się pewna wariacja na temat kierunku Realizacja dźwięku filmowego, telewizyjnego i teatralnego oraz Organizacja produkcji muzycznej. Następny krok to specjalizacja w zakresie reżyserii dźwięku. Być może uda się otworzyć nabór na te kierunki w roku akademickim 2017/2018.

Duże zainteresowanie wokalistyką estradową może cieszyć lub - jak efekt telewizyjnych programów łowiących talenty - martwić.
Tak zwany show-biznes rządzi się swoimi prawami. Kontrowersje wokół wykonawców i werdyktów jury są wręcz wpisane w scenariusz, by „podkręcić” emocje i poprawić tak zwaną oglądalność. Nie mnie to oceniać. Uważam jednak, że programy te ujawniły olbrzymi potencjał całej rzeszy młodych wokalistów, amatorów lub „półprofesjonalistów”, z których część posiada wręcz niebywałe wrodzone zdolności, ciekawą osobowość i coś, co można nazwać intuicją artystyczną. Nasza uczelnia, która ma na szczęście zupełnie inne cele i priorytety, wychodzi do nich z następującą propozycją: zdobądź wykształcenie muzyczne, oprzyj swój talent na rzetelnych podstawach, wiedzy i umiejętnościach, poznaj środowisko profesjonalistów, stań się jednym z nich, a zwiększysz swoje szanse i unikniesz pułapek, które czyhają na młodych uzdolnionych ludzi.

Po blisko czterech latach na stanowisku widzi Pan wpływ rektora uczelni artystycznej na rzeczywistość?
Uważam, że rektor musi mieć dobrze sprecyzowaną wizję rozwoju uczelni. Tylko wtedy może wprowadzać w życie pewne idee, gdy dokładnie widzi cel swoich działań. Akademia Muzyczna to zespół ludzi nieprzeciętnych, indywidualności, artystów, naukowców, pedagogów i studentów, a także innych pracowników organizujących codzienne życie uczelni. Praca artystyczna i pedagogiczna odbywa się na poziomie wydziałów, które samodzielnie realizują własną politykę pod wodzą dziekana i rady wydziału. Rektor nie działa więc w próżni. Nie jest też alfą i omegą. Musi być wrażliwy na sygnały płynące z bezpośredniego otoczenia. Jego rolą jest jednak znalezienie wspólnego mianownika, obszaru, w który warto zainwestować, by korzyść odnieśli wszyscy. Uważam, że rozwój jest możliwy wówczas, gdy dobre rozeznanie potrzeb jest uczciwie skonfrontowane z rzeczywistością. Trzeba więc być trochę wizjonerem i trochę realistą.

Inaugurując rok akademicki mówił Pan do młodych studentów, że za chwilę to oni wezmą odpowiedzialność za kształt środowiska artystycznego i naukowego, także lokalnego. AM widzi swą rolę także w kształtowaniu charakteru przyszłych muzyków?
Studia artystyczne to szczególne zderzenie osobowości pedagoga i studenta w relacji jeden na jeden. My nazywamy to relacją mistrz-uczeń. Ucząc, przekazujemy młodym ludziom pewną wartość dodaną: oprócz tajników warsztatu wykonawczego, także większą lub mniejszą cząstkę siebie. Często jest to po prostu zamiłowanie do pewnego repertuaru, ale czasem także poglądy, sposób myślenia, ideały, priorytety życiowe czy sposób bycia. Grono pedagogiczne powinno tworzyć mocne, wyraziste środowisko artystyczno-intelektualne, mające wiele do zaoferowania, w którym osobowość młodego człowieka może się prawidłowo rozwijać. Ważne jest także miejsce, takie jak np. nasz pałac, tworzące genius loci i atmosferę artystyczną. Oczywiście, wyobrażam sobie stworzenie uczelni „w polu”, gdzie pedagodzy i studenci dojeżdżają z zewnątrz. Nie będzie to jednak prawdziwa świątynia sztuki, a tylko miejsce, gdzie szlifuje się rzemiosło.

Przez ostatnie dwa lata AM stała się najbardziej z uczelni wyższych aktywna w organizowaniu wydarzeń artystycznych: festiwale, konkursy, płyty, jubileusze z myślą o pedagogach, ale też wielkich kompozytorach światowych. Co z tego jest najbliższe sercu rektora?
W zasadzie wszystko (śmiech). Traktuję naszą uczelnię również jako prężny ośrodek kultury. Efektem kształcenia jest przecież działalność artystyczna, więc koncerty, festiwale są wprost nieodzowne. Na naszych koncertach występują studenci, absolwenci, pedagodzy, a także zaproszeni goście. Organizujemy jubileusze, nadajemy doktoraty honoris causa wybitnym osobowościom artystycznym. Niektóre z naszych przedsięwzięć urastają do rangi wydarzeń. Wychodzimy z murów akademii, z ram siatki godzin do projektów, do środowiska Łodzi oraz innych miast Polski i Europy. Tworzymy cały blok zdarzeń, który znakomicie uzupełnia klasyczny proces kształcenia. Jesteśmy w Łodzi, w regionie, ale na nasze koncerty przyjeżdżają również melomani z innych miast, np. z Poznania. Wprowadziliśmy bilety na nasze koncerty nie po to, by zarobić, ale by opanować ilość publiczności, która szturmuje nasze sale koncertowe.

Ale czy rozwija się też działalność naukowa? Mniej o tym słychać.
Należy pamiętać o tym, że według prawa istnieje znak równości między działalnością naukową i artystyczną. Z grubsza rzecz ujmując: my działamy w obszarze sztuki, a np. uniwersytety w obszarze nauki. Nie znaczy to jednak, że nasza uczelnia nie prowadzi działalności naukowej. Wydziałem, który najprężniej działa na tym polu, jest Wydział Kompozycji, Teorii Muzyki, Dyrygentury, Rytmiki i Edukacji Muzycznej.

Bodaj to rok 2012 przyniósł zmianę prawną i do statutów uczelni możliwe jest wpisanie drugiego sposobu wyboru rektora, poza głosowaniem elektorów, czyli konkursu menedżerskiego. Akademia Muzyczna wprowadziła ten zapis?
O ile mi wiadomo, żadna uczelnia publiczna nie odeszła od systemu głosowania elektorów. Moim zdaniem dobrą i sprawdzoną praktyką jest wybór szefa spośród pracowników uczelni. Uważam, że tylko człowiek znający potrzeby środowiska może wyznaczać właściwe kierunki rozwoju.

To byłoby dziwne: wybrano kogoś spoza środowiska, kto staje wobec ludzi i miasta, których nie zna.
Każde środowisko ma swoje prawa i trudno zrobić coś wbrew niemu. Dlatego potrzeba mądrej polityki kadrowej realizowanej konsekwentnie przez wiele lat. Kontrakt menedżerski jest niczym innym, jak tylko administrowaniem, zarządzaniem placówką, gdy funkcja rektora jest zdecydowanie czymś więcej i oznacza stawanie wobec splotu różnych okoliczności merytorycznych, finansowych i administracyjnych. Trudno mi wyobrazić sobie menedżera zarządzającego akademią muzyczną, który nie zna nut, nie odróżnia trąbki od klarnetu, a fuga jest dla niego niczym innym jak tylko spoiną w glazurze…

Co Pan czuł i myślał oglądając happening Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej pod ministerstwem lub czytając o nim?
Przyznam, że sytuacja dziedzin humanistycznych w Polsce nie jest różowa. Błędem jest przyrównywanie ich do dziedzin technicznych poprzez określanie tzw. współczynnika zatrudnienia absolwentów, który ma być miarą jakości kształcenia. Taka na przykład filozofia. Zatrudnienie w zawodzie filozofa, z tego co wiem, nie jest łatwe. Czy należy więc z tego powodu zamknąć wydziały filozofii? Wydziały humanistyczne zawsze były i są kuźnią elit, w których kształci się umysły i przekazuje wartości kulturowe następnym pokoleniom. To nie jest dobry pomysł, aby wychowywać i kształcić młodzież wyłącznie w obszarze praktycznym. Badania pokazują, że po przekroczeniu pewnej bariery rozwoju, kolosalne znaczenie dla rozwoju społeczeństw i miast ma kultura, bo to właśnie ona napędza rozwój gospodarki.

A Japończycy likwidują kierunki humanistyczne.
No cóż, mam nadzieję, że w tym względzie nie okażemy się drugą Japonią…

Kwestie, na które wskazuje KKHP, mają odniesienie do uczelni artystycznych? Mowa jest np. o zrównoważonym rozwoju wszystkich ośrodków, a nie stawianiu na duże kosztem mniejszych. Gdzie jest Łódź w tym wszystkim?
Ja nie lubię molochów. Preferuję mniejsze ośrodki, w których możliwe jest indywidualne podejście do każdego człowieka. Na Zachodzie uczelnie są wprawdzie bardzo duże, ale jednocześnie mają wydzielone instytuty i odrębne szkoły, które rządzą się swoimi prawami.

Obawiam się, że pomysł konsolidacji uczelni nie zmniejszy kosztów kształcenia, może natomiast zmarginalizować lub znacznie ograniczyć rozwój kierunków artystycznych, uznanych za mniej przydatne, za drogie lub nazbyt elitarne, zwłaszcza wobec większych, bardziej masowych kierunków i wydziałów. Stan obecny, w którym różne uczelnie ściśle ze sobą współpracują, zachowując jednocześnie odrębność organizacyjną, jest idealnym rozwiązaniem, które świetnie się sprawdza. Łódź jest dużym ośrodkiem akademickim. Mamy szczęście, że możemy ubiegać się o środki unijne. Nasze uczelnie rozwijają się w sposób wprost imponujący. To jest zdecydowanie dobry czas dla Łodzi akademickiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki