MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Propozycja nie do odrzucenia

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński Dziennik Łódzki / archiwum
Jeśli samorząd wydaje publiczne pieniądze, to nie ma prawa odmawiać radnym kontroli, na co te fundusze zostały przeznaczone. Wyjątkiem jest Łódź i praca prezydenckiego Zespołu Doradców Społecznych. Zespół, owszem, jest społeczny, ale jego przewodniczący Szymon Midera zarabia miesięcznie 5 tys. zł. Przez 3 lata pobrał z kasy miasta 180 tys. zł. Kłopot w tym, że nikt nie wie, za co Szymon Midera dostał tak wielką kasę.

Obrady zespołu są tajne. Nikt spoza tego gremium nie może uczestniczyć w spotkaniach doradców. Protokoły z tych spotkań też są tajne, o ile w ogóle istnieją... Jakie decyzje zostały podjęte dzięki pracy tego zespołu? Tego nikt z prezydentów nigdy nie wyjawił. Dobrze, że przynajmniej nazwiska członków tego zespołu nie są utajnione. Nie mniej jednak, praca zespołu kojarzy się z sądem kapturowym.

Zespół Doradców Społecznych od lutego 2011 r. zebrał się 30 razy. Łatwo obliczyć, że spotkania odbywają się co miesiąc z wyjątkiem wakacji. To całkiem często, jeśli weźmie się pod uwagę, że autorytety zasiadające w zespole doradców mają przeważnie napięte terminarze. Dziwi natomiast wynagrodzenie pobierane przez Szymona Miderę. Każdy chciałby zarabiać 5 tys. zł za poprowadzenie kilkugodzinnego spotkania raz w miesiącu.

Szymon Midera próbował mnie przekonać, dlaczego protokoły z obrad zespołu nie są upublicznione. Stwierdził, że tak życzyła sobie część członków zespołu, którzy obawiali się, że ich słowa zostaną wyrwane z kontekstu i wykorzystane politycznie. Zastanawiam się, po co pani prezydent doradcy, którzy wstydzą się swoich słów? Jeśli ktoś wykorzystałby ich wypowiedzi w niecnych celach, to mogą skorzystać z drogi prawnej. Po drugie, wśród doradców są osoby, które pełnią eksponowane stanowiska i często występują publicznie. Członkowie zespołu powinni być przyzwyczajeni do tego, że ich słowa się cytuje, że wiele osób przytacza ich wypowiedzi. Tym bardziej dziwi fakt, że ich działalność dla dobra Łodzi jest tajna.

Zaproponowałem Szymonowi Miderze, żeby pozbył się z zespołu tych osób, które wstydzą się swoich słów i nie chcą ujawnienia protokołów z obrad. Co mogą wnieść dobrego osoby, które działają potajemnie? Niestety, moja propozycja nie została potraktowana poważnie. Dlatego złożyłem Szymonowi Miderze kolejną propozycję. Zaproponowałem, żeby zaczął pracować społecznie. Wtedy nikt nie będzie żądał od niego protokołów z obrad, a sam będzie mógł zapraszać na spotkania kogo chce i wyganiać nieproszonych gości. Dopóki jednak Szymon Midera dostaje pieniądze z kasy miasta, czyli z naszych podatków, to jego działalność musi być transparentna. Każdy, nie tylko radni, powinien widzieć efekty jego pracy. A on powinien mieć obowiązek udostępniania wszystkich dokumentów, które powstały w związku z jego pracą opłaconą z budżetu miasta. Dziwię się, że Szymon Midera tego nie dostrzega, a wręcz uważa, że wszystko jest w porządku.

Zaskakuje mnie również forma rozliczenia pracy Szymona Midery. Jak twierdzą władze Łodzi, przewodniczący zespołu pokazuje pani prezydent protokoły z obrad, a później zabiera je do domu. Następnie wystawia miastu rachunek i odbiera pieniądze. Ciekawe, czy jest na świecie jeszcze jeden taki pracodawca, który płaci duże pieniądze za pracę, której efekty pracownik zabiera do domu? W dodatku te efekty pracy są tajne. To tak, jakby artysta namalował obraz, pokazał go zleceniodawcy, wziął pieniądze i swoje dzieło, a następnie schował obraz głęboko do szafy, żeby nikt nie mógł go zobaczyć. Głupie, prawda?

Radni nie rezygnują z chęci zapoznania się z efektami pracy Szymona Midery. Skoro nie pomogła interpelacja, to złożyli wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Jeśli to nie pomoże, pójdą do sądu. Powołują się na wyrok, jaki zapadł w listopadzie ubiegłego roku. Sąd orzekł, że Rzecznik Praw Dziecka musi udostępnić wszystkie informacje dotyczące spotkania z przedstawicielami Kampanii Przeciwko Homofobii. Rzecznik wcześniej odmawiał informacji ze spotkania i korespondencji prowadzonej z członkami kampanii. Dlatego łódzcy radni są przekonani, że sąd nakaże Szymonowi Miderze udostępić protokoły z obrad Zespołu Doradców Społecznych.

W tle jest jeszcze jedna kwestia podnoszona przez radnych. To powiązania partyjne, bez których Szymon Midera nie miałby szans na 5 tys. zł z kasy miasta. Szymon Midera jest działaczem PO. Był zaangażowany w ostatnią kampanię wyborczą Hanny Zdanowskiej, a wcześniej blisko współpracował z Cezarym Grabarczykiem.

Całe zamieszanie wokół pracy zespołu prezydenckich doradców jest niepotrzebne i można je szybko zakończyć. Dlatego składam pani prezydent propozycję nie do odrzucenia. Zastąpię Szymona Miderę za połowę jego wynagrodzenia, będę organizował spotkania zespołu doradców jak najczęściej, sporządzę rzetelne protokoły z tych obrad i nic nie będzie tajne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki