Przywłaszczył dwie maszyny warte prawie 270 tys. zł

Oskarżony prowadził firmę branży ogrodniczej. Według śledczych, w 2017 roku złożył dwa wnioski do firmy leasingowej w sprawie wynajęcia dwóch ładowarek wartych 99 tys. zł i 170 tys. zł. Umowa została zawarta, ale rok później została wymówiona, a to dlatego, że Paweł P. miał problemy z płaceniem rat leasingowych. Maszyny wróciły do właściciela, ale nie na długo, ponieważ 51-latek spłacił zadłużenie i wystąpił z wnioskiem o ponowny leasing dwóch ładowarek. Firma zgodziła się i maszyny znów trafiły do przedsiębiorcy.

Tym razem Paweł P. nie spłacił żadnej raty. Dlatego firma w lipcu 2018 roku wypowiedziała umowę leasingową ze skutkiem natychmiastowym i zażądała zwrotu ładowarek. I tu spotkał ją zawód, ponieważ maszyny zniknęły, a kontakt z Pawłem P. stał się wręcz niemożliwy. Nie odbierał telefonów, zaś jego żona twierdziła, że z oskarżonym jest w separacji i nie wie, gdzie przebywa.

Pracownik firmy wysłał do 51-latka sms z informacją, że sprawa trafia do prokuratury, jednak nie spotkało się to z żadną reakcją. Niemniej po pewnym czasie Paweł P. skontaktował się z pracownikiem firmy i zapewnił, że chce oddać maszyny. Panowie umówili się na przekazanie ładowarek, do czego jednak nie doszło. Do akcji wkroczyli policjanci, którzy wytropili ładowarki.

Okazało się, że były u krewnego oskarżonego, który wyjaśnił śledczym, że wydzierżawił je od Pawła P., ponieważ były mu pomocne przy modernizacji torów kolejowych. W sprawie dzierżawy była zawarta umowa, w której Paweł P. zapewnił, że jest właścicielem maszyn.

Podczas przesłuchania 51-latek, który do tej pory nie był karany, nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.