11 Marsz Równości rozpoczął się manifestacją na placu Dąbrowskiego. Z platformy przemawiali organizatorzy i sympatycy marszu, ale też władze Łodzi. Wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik podkreślał, że sam ma dzieci i chciałby, by wychowywały się w otwartym środowisku niezależnie od swojej przyszłej orientacji. A wiceprezydent Małgorzata Moskwa-Wodnicka przypominała, że Łódź jest miastem otwartym i dbającym o równość. Byli też radni m.in. przewodniczący rady Marcin Gołaszewski oraz radna Małgorzata Niewiadomska-Cudak.
W marszu uczestniczyli głównie młodzi ludzie. Wielu z nich miało tęczowe flagi, które można było też kupić na miejscu u obwoźnych handlarzy. Alicja i Reine, studentki ASP, przyszły, by "wesprzeć ludzi działających w ważnej sprawie". Ich zdaniem w Polsce jest jeszcze wiele do zmiany w kwestii równouprawnienia.
Związki partnerskie osób tej samej płci to nie to samo co małżeństwo - tłumaczyła Alicja.
Mam znajomego geja. Ma męża, ale w swojej pracy nie jest przez to akceptowany - mówiła Justyna Żółkiewska z Łodzi, uczestniczka marszu. - To wspaniały człowiek, dlaczego nie może tak jak inni żyć w związku małżeńskim? - pytała dziewczyna.
Marszowi towarzyszyły stoiska organizacji wspierających osoby LGBT, które rozstawiły się na podwórku przy ul. Piotrkowskiej 17. Za to przed kościołem Zesłania Ducha Świętego stanęło kilkanaście osób z różańcami i plakatem przypominającym, że "lobby LGBT" dąży do wczesnej edukacji seksualnej dzieci. Jak podkreślał jednak uczestnik spotkania Jan Waliszewski zgromadzenie zorganizowano z powodu marszu, ale było to jedynie spotkanie modlitewne.
Policja w czasie marszu nie odnotowała żadnych incydentów.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?