Zmiana w statucie polega na tym, żeby radni zadawali pytania autorom projektów uchwał podczas obrad komisji, a nie na sesjach Rady Miejskiej. Dlatego pojawił się zapis, że radni na sesjach będą mogli zadawać pytania, ale tylko pisemne i niezwłocznie po zakończeniu prezentacji projektu uchwały. Pytania ustne będą mogły padać tylko na komisjach. Wyjątkowo, pytania ustne będą mogły padać na sesjach, jeśli komisja nie zaopiniuje projektu uchwały lub nie wyda opinii. Będzie to również możliwe, jeśli projekt uchwały trafi na obrady w trakcie sesji, czyli bez omówienia go w komisjach.
- Intencją było, żeby ciężar dyskusji o projektach uchwał przenieść do komisji i tam je dogłębnie analizować - mówi Marcin Skorupiński, zastępca dyrektora Biura Rady Miejskiej. - Chodzi o to, żeby nie powielać na sesjach pytań zadanych w komisjach. To polepszy funkcjonowanie Rady Miejskiej. Można będzie zadawać pytania w formie pisemnej, co nie oznacza, że radni będą usatysfakcjonowani odpowiedzią.
Właśnie brak satysfakcji z odpowiedzi udzielanych przez urzędników spowodował, że radni PiS byli przeciwni zmianom w statucie. Wskazywali, że wielokrotnie urzędnicy nie są przygotowani, żeby udzielić pełnej odpowiedzi na pytania radnych. Na posiedzeniach komisji nie pojawia się prezydent Hanna Zdanowska i jej wiceprezydenci.
- Urzędnicy nie mają pełnej wiedzy i nie mogą wypowiadać się za prezydentów. Zderzałam się ze ścianą w komisjach, bo nie mogłam uzyskać żadnej odpowiedzi. Jaki jest sens ograniczania wolności zadawania pytań w imieniu mieszkańców? - powiedziała Marta Grzeszczyk, radna PiS. Przypomniała, że właśnie w fazie pytań udało się radnym doprowadzić do wstrzymania budowy bloku przy Jarzynowej, czyli zrealizować interes mieszkańców.
Radni PiS wskazywali również, że jedno pytanie rodzi kolejne. Jeśli napiszą pytanie do projektodawcy, a jego odpowiedź sprowokuje chęć zadania kolejnego pytania, to radny nie będzie mógł go dopytać, albo trzeba będzie zrobić przerwę w obradach, aby spisać dodatkowe pytania. A później sytuacja może się powtórzyć, bo kolejne odpowiedzi mogą zrodzić następne pytania.
- To chore, bo łatwiej i szybciej zadać pytania ustnie - powiedział Radosław Marzec, radny PiS. - Jak można podejmować kluczowe decyzje dla miasta bez zadawania pytań. Co to ma wspólnego z demokracją? - denerwował się. Wtórował mu radny Sebastian Bulak nazywając zmianę statutu kneblowaniem ust radnych. Radny Bulak proponował, aby zmianę w statucie skonsultować z mieszkańcami, ale koalicja KO-SLD nie wyraziła na to zgody. Zdenerwowało to Sebastiana Bulaka, który przypomniał, że magistrat chwali się partycypacją, demokracją, wolnością i wsłuchiwaniem się w potrzeby łodzian, ale nie zamierza konsultować swobodnego zadawania pytań przez radnych.
Dyskusja o zmianach w statucie trwała trzy i pół godziny.
- Radni PiS uświadomili, jak sensowna jest zmiana statutu. Faza pytań została przez nich wykorzystana do wygłaszania opinii i tyrad - powiedział radny Mateusz Walasek (KO). - W Gdańsku nie można na sesjach zadawać pytań nawet w formie pisemnej. We Wrocławiu, Krakowie i Poznaniu można zadać tylko jedno pytanie. Skoro można pytać na komisjach, a na sesjach zadawać pytania pisemne, to gdzie tu jest ograniczanie demokracji?
Radny Maciej Rakowski (SLD) przekonywał, że zmiana statutu spowoduje ograniczenie projektów uchwał wprowadzanych na sesje w ostatniej chwili. Urzędnicy nie będą chcieli narażać się "na przeczołganie przez radnych na sesji", więc z wyprzedzeniem zaczną przygotowywać projekty, aby omówić je na posiedzeniach komisji.
- Są tacy radni, którzy nie pytają, żeby usłyszeć odpowiedź, tylko posłuchać jak pięknie pytają - stwierdził Maciej Rakowski. - Jeśli PiS wygrałby wybory, to zlikwidowałby wszelkie zadawanie pytań, jak próbuje zrobić to w sejmie.
- Ta ożywiona dyskusja pokazała, że zmiany w statucie były konieczne - podsumował radny Robert Pawlak, przewodniczący komisji statutowej Rady Miejskiej.
Zmiany w Statucie Miasta Łodzi będą musiały zyskać akceptację Prezesa Rady Ministrów. Radni PiS liczą na to, że premier te zmiany odrzuci. Koalicja KO-SLD jest przekonana, że zmiany zostaną przyjęte, bo premier ingeruje tylko wtedy, gdy propozycje zmian naruszają prawo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?