Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Nimfomanka" [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Gutek Film
Dlaczego to wszystko jest takie trywialne - zastanawia się główna bohaterka "Nimfomanki", gdy słyszy wypowiadane przez siebie słowa opisujące jej życie. Jednocześnie zawierając w pytaniu najprostszą odpowiedź: bo tak! Wygląda na to, że bardziej odkrywczej nie przyniesie również zapowiedziana na 31 stycznia druga część filmu, bo prawdopodobnie nie ma jej sam Lars von Trier, który wypełnił swój film po brzegi banałem i wielokrotnie już przez wielu wypowiedzianymi opiniami. Brak takich treści pozostało mu uratować kinem. I to mu się bardzo udało.

Film rozpoczyna się podniesieniem z upadku. Dosłownym. Seligman - samotny mężczyzna, rozczytany w literaturze pięknej, rozmiłowany w teoriach liczb, koneser muzyki, zapalony wędkarz, znawca życia teoretyczny, o którym na razie mało wiemy, ale wiemy, że się jeszcze dowiemy - znajduje w zaułku nieprzytomną, sponiewieraną kobietę, Joe. Pomaga jej się podnieść i zabiera do domu. By potem wysłuchać spowiedzi osoby nieszczęśliwej, określającej siebie jako grzesznicę. I by zgodnie z obowiązującą modą wszystkie postępki wytłumaczyć. Miast dać być może bardziej wyczekiwane poczucie przebaczenia.

Takich religijnych odniesień w filmie von Triera jest znacznie więcej. Seligman boczy się na religię za ustanowienie grzechu, nosząc imię nadane mu przez rodziców z racji fascynacji judaizmem, na ścianie mieszkania ma ikonę Matki Boskiej, słucha pełnych chrześcijańskiego natchnienia kompozycji Bacha. Joe mówi: "jestem zła" i uważa, że należało jej się to, co ją spotkało. Każdy pragnie w coś wierzyć, a najbardziej czyste życzenie ma ta, która zdaje się być najmocniej zbrukana: oczekuje jedynie więcej od zachodzącego słońca.

Jakiejkolwiek wiary zdaje się też wyglądać sam von Trier, rozprawiając się na razie z naszymi pragnieniami, które często mylimy z pożądaniem. Jego rozprawa to drażnienie. "Zobaczycie porno" - mówi. Seks pojawia się natychmiast i zewsząd. Joe uwodzi mężczyzn tabunami, oddaje się erotycznym przyjemnościom wszędzie, osiąga dziesięć orgazmów dziennie od razu przystępując do kopulacji, ma niezliczonych i nierozpoznanych kochanków (mężczyźni dla niej to tylko kolejne litery alfabetu). I gdy już pozwoli nam się lubieżnie oblizywać, von Trier pokazuje obślizgłe ściany kanału, w który nas wpuścił. To nie porno, tylko życie. Z całą fizycznością.

Duński reżyser zerwał z filmowego obrazu baśń, w którą naszą egzystencję niezmiennie próbuje ubrać kino spod znaku Hollywood. Tutaj seks to jedna z czynności, które w życiu wykonujemy - nie grają wtedy orkiestry, nie śpiewają anioły. Spotkanie dwojga ciał, to niekoniecznie poznanie dwóch dusz. Gdy umieramy, to zdarza się, że w bólu, rozpaczy i ekskrementach. Von Trier zrobił film bezczelnie bezemocjonalny, bo emocje fałszują nam rzeczywistość.

I tak jednak gdy już się rozpędzamy z analizami, von Trier przypomina nam, że to, co oglądamy to... tylko kino. Jego film jest świetnie skonstruowany (początek i zakończenie to mistrzostwo), mnóstwo w nim właśnie czysto filmowych pomysłów. A życie to nie film, trudno je ograniczyć do kilku sentencji. Wiemy, że nic nie wiemy - to najmądrzejsza z tych, które nam się przydarzyły. Ciągle czegoś szukamy, używamy do tego różnych metod, choćby seksu, a i tak poszukiwania nie zakończone znalezieniem przerwie jedna, ostateczna chwila. Jakoś to wszystko źle wymyślone. Joe wie, że najbardziej bolesne są te chwile, kiedy zostajemy sami z sobą i mamy czas, by sobie to uświadamiać. Musi więc się...

Nimfomanka, część 1

Dania, dramat
reż. Lars von Trier
wyst. Charlotte Gainsbourg, Stellan Skarsgard

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki