Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz z Dłutowa zabrał parafialne pieniądze? Kuria zaprzecza

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
W parafii w Dłutowie nastąpiła nagła zmiana proboszcza. Nie wiadomo, co stało się z dotychczasowym duszpasterzem
W parafii w Dłutowie nastąpiła nagła zmiana proboszcza. Nie wiadomo, co stało się z dotychczasowym duszpasterzem Matylda Witkowska
Ksiądz z Dłutowa wyjechał w nieznane w środku wakacji. Wierni mówią, że zabrał parafialne pieniądze Łódzka kuria zaprzecza oskarżeniom. Podkreśla, że sprawy finansowe parafii zostały wyjaśnione.

Od kilku tygodni mieszkańcy Dłutowa w powiecie pabianickim mówią o tajemniczym zniknięciu tamtejszego proboszcza. Zdaniem wiernych, w grę wchodziły sprawy finansowe.

Zaginiony ksiądz w lipcu 2016 roku zastąpił na stanowisku ks. Wiesława Kopra, który w Dłutowie proboszczem był od 20 lat. Wiernym nie spodobał się styl zarządzania parafią przez nowego proboszcza.

- Zbierał pieniądze podczas kolędy i nie wiadomo, co z nimi zrobił. Za jego poprzednika było zupełnie inaczej - podkreśla mieszkanka Dłutowa spotkana w centrum tej miejscowości. - Poprzedni proboszcz każdą zbiórkę rozliczał. Ogłaszał z ambony, ile zebrał i na co poszło. Przy nowym nie było nic wiadomo - dodaje kobieta.

Na wiosnę proboszcz przypomniał o zaległych opłatach za utrzymanie grobów na kościelnym cmentarzu. Do wiernych rozesłał zawiadomienia o konieczności uregulowania zaległości. Do rozprowadzania wezwań namówił sołtysów. Termin zapłaty mijał z końcem lipca.

Niedługo później proboszcz nagle zniknął. Wierni skojarzyli ze sobą oba fakty. Pojawiły się pogłoski, że ksiądz nie rozliczył się z zebranych pieniędzy.

A może było zupełnie inaczej. - Od początku krążyły o nim złe opinie - mówi jedna z parafianek. - Ludzie skarżyli się na niego do kurii. Może to sprawiło, że postanowił w końcu odejść? - zastanawia się mieszkanka Dłutowa.

Nie wiadomo do końca, co się stało. Świadkowie opisywali, że w nocy przed dłutowską plebanię podjechał samochód. Proboszcz miał zostawić kartkę z prośbą, by go nie szukać. Ale też nikt nie poinformował parafian, co się z duchownym stało.

Kuria szybko mianowała jego następcę. W połowie sierpnia parafię przejął ks. Zbigniew Dyks. Biskup Marek Marczak skierował do wiernych uspokajający list. Życie w parafii zaczęło wracać do normy.

- Wszystko z proboszczem jest wyjaśnione - usłyszeliśmy w kancelarii parafialnej.

Jednak emocje i plotki wokół ucieczki proboszcza nie cichły. W końcu w tym tygodniu głos w sprawie postanowiła zabrać łódzka kuria. W specjalnym oświadczeniu kanclerz kurii Zbigniew Tracz informuje, że proboszcz „oddał się do dyspozycji swojego Ordynariusza. Wszystkie sprawy finansowe dotyczące parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa i Trzech Króli w Dłutowie zostały wyjaśnione”.

Nikt także nie zgłosił przestępstwa. Do pabianickiej policji nie wpłynęło zawiadomienie o kradzieży parafialnych pieniędzy.

Numer telefonu, który kiedyś należał do proboszcza, milczy. Nieoficjalnie mówi się, że ksiądz może przebywać za granicą. Nie wiadomo, jakie ma dalsze plany życiowe.

Tak spektakularne porzucenia parafii zdarzają się rzadko.

Dziewięć lat temu głośno było o zniknięciu z parafii proboszcza z Łowicza. Duchowny miał opinię hazardzisty. Zaciągał długi u parafian i księży.

Prokuratura postawiła mu zarzut przywłaszczenia ponad 200 tys. zł parafialnych pieniędzy (z kredytu na remont zabytków) oraz wyłudzenia 70 tys. zł od innych księży.

Duszpasterza ruszyło jednak sumienie i po pewnym czasie sam zgłosił się do prokuratury. Poszedł też do ośrodka leczącego uzależnienia.

Rok temu szok przeżyli studenci związani z duszpasterstwem akademickim ojców dominikanów w Łodzi. Ich kierownik duchowy Adam Wyszyński po nagłym załamaniu zdrowia wyprowadził się z klasztoru i został zakwalifikowany jako „uciekinier”.

Potem doszedł do wniosku, że w klasztorze nie był szczęśliwy i opowiadał publicznie o imprezach, które rzekomo miały tam miejsce.

Głośno było także o odejściu z Gdańska charyzmatycznego proboszcza dominikańskiej parafii Jacka Krzysztofowicza. „Odważyłem się wreszcie, żeby żyć i kochać” - ogłosił pewnego dnia zdumionym wiernym. Przeprowadził się do Łodzi, ożenił i został terapeutą par.

Nie wiadomo ilu księży porzuca czasowo lub na stałe obowiązki duszpasterskie. Szacuje się, że rocznie w całej Polsce jest ich kilkudziesięciu.

Według badań socjologa Józefa Baniaka, ponad jedna trzecia księży rozważała taką możliwość.

**

RESTAURACJA UTARTE CHRZANÓW. KUCHENNE REWOLUCJE CHRZANÓW. STARE MURY UTARTE KUCHENNE REWOLUCJE

**

Jak odchodzą księża

Ksiądz może porzucić pracę kapłana i zostać świeckim. Procedura trwa jednak zwykle wiele lat. Ksiądz, który przeżywa problemy osobiste lub zwątpienia nie od razu zrzuca sutannę. Zostaje najpierw zwolniony z obowiązków duszpasterskich i zostaje „urlopowany” na rok. Jeśli nadal nie chce być duszpasterzem, może zwrócić się do Stolicy Apostolskiej z prośbą o przeniesienie do stanu świeckiego. Tam także może uzyskać dyspensę od celibatu. Po jej uzyskaniu może oficjalnie wstąpić w związek małżeński. Zgoda na małżeństwo wydawana jest zwykle po kilku latach od porzucenia pracy przez księdza. Kilka lat temu Watykan umożliwił też inną procedurę: księża, którzy żyją w związkach z kobietami, mogą być przeniesieni do stanu świeckiego decyzją biskupa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki