Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stygmatyk brat Elia Cataldo w kościele pod Łodzią [FILM ZDJĘCIA]

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Stygmatyk brat Elia Cataldo w kościele pod Łodzią
Stygmatyk brat Elia Cataldo w kościele pod Łodzią Jarosław Kosmatka
Brat Elia Cataldo nie demonstrował wiernym swoich stygmatów. Czerwone ślady na przegubach dłoni mogły dostrzec tylko osoby stojące najbliżej ołtarza kościoła św. Wojciecha w Niesułkowie

Włoski stygmatyk, zwany drugim ojcem Pio, odwiedził region łódzki. W piątek rozmawiał z wiernymi w Niesułkowie, w sobotę będzie w Bełchatowie.

Brat Elia Cataldo ma 65 lat. Urodził się na północy Włoch. Już w dzieciństwie zdarzały mu się dziwne rzeczy, na przykład towarzyszył mu zapach róż. Wstąpił do zakonu kapucynów, gdzie zaczął mieć stygmaty. W piątki na przegubach jego dłoni pojawiają się rany, a w Wielkim Tygodniu krwawi całe ciało. Elia rozmawiał w młodości ze słynnym ojcem Pio, który przepowiedział mu stygmaty i udzielił porad na temat życia z nimi.

- Poradził mu, by w czasie Wielkiego Postu nigdy nie był sam, bo Szatan może atakować - opowiada ks. Marco Belladelli, kościelny opiekun stygmatyka. I tak rzeczywiście się stało: kiedyś tuż przed świętami Elii spadły na plecy ustawione do sprzątania ławki.

Elia był badany przez amerykańskich lekarzy, przy których stygmatyk sfotografował... Jezusa. Gdy komisja dała mu analogowy aparat, na kliszy pojawił się obraz Jezusa. Wyglądał jak namalowany.

W Niesułkowie brat Elia miał być o godz. 17. Spóźnił się jednak ponad godzinę, bo jak co piątek, o godz. 15 dostał silnych stygmatów. Dopiero gdy doszedł do siebie, mógł ruszyć do regionu łódzkiego.

Podczas kazania można było poznać życiorys stygmatyka. Sam bohater stał z boku i chował dłonie w rękawach. Tylko stojący najbliżej mogli zobaczyć czerwone ślady z wierzchu i wewnątrz dłoni.

Wiernym przypomniał o roli miłości między małżonkami i konieczności jednania się przed zachodem słońca. Opowiedział też historię znajomego, którego żona zostawiła z trójką dzieci dla młodszego mężczyzny. Wróciła po dwóch latach, gdy zachorowała na raka piersi. Mąż jej wybaczył, ale stygmatyk nie miał jednak złudzeń, że słuchacze zrobiliby to samo.

- Takie cierpienia noszą ci, którzy potrafią cierpieć - tłumaczył wiernym.

Na koniec pobłogosławił wiernych kropiąc wodą święconą. Wtedy jedna z kobiet zaczęła krzyczeć i przeklinać stygmatyka. Uspokoiła się dopiero po dłuższej modlitwie. Wierni nie mieli wątpliwości, że tak zareagował Szatan. Jednak kobieta przekonywała, że tak jej się czasem zdarza.

Na stygmatyka czekał w Niesułkowie tłum wiernych. Oprócz parafian byli też członkowie wspólnot charyzmatycznych z Łodzi. Psycholog Michał Grzesik uważa, że spotkanie z widocznym cudem może pomóc wierzącym zracjonalizować ich wiarę.

- Działa podobnie jak popularne wśród wierzących dawanie świadectwa - mówi Michał Grzesik. - Dowodów na istnienie Boga nie ma, ale świadectwa są niejako dowodem pośrednim. A świadectwo stygmatyka jest jeszcze silniejsze i bardziej spektakularne, bo wiąże się z cudem i często pochodzi z zagranicy - wyjaśnia.

W jego ocenie w XXI wieku zainteresowanie społeczeństwa cudami, choć obecne, to jednak maleje.

- Teraz w internecie niezwykłości nie brakuje. Dlatego nie sądzę, by dziś ktoś niewierzący jechał ze Szczecina do Warszawy, by zobaczyć stygmatyka - ocenia Michał Grzesik.

Brata Elię można będzie spotkać w sobotę w parafii NMP Matki Kościoła w Bełchatowie. O godz. 9.15 rozpocznie się różaniec, o godz. 10 msza św. z katechezą brata Elii.

Inni stygmatycy

Ojciec Pio z Pietrelciny
To najbardziej znany stygmatyk. Od dziecka towarzyszyły mu dziwne zdarzenia. W dorosłości otrzymał stygmaty: czerwone ślady na rękach, a później także ranę na boku. Osoby, które się z nim stykały, odczuwały przyjemną woń. Ojciec Pio miał też widzenia Jezusa. Kościół przez długi czas sceptycznie podchodził do jego stygmatów. Zakazał wiernym kontaktów z nim. Jednak w 2002 r. papież Jan Paweł II ogłosił go świętym.

Myrna Nazzour
Syryjska mistyczka miała na ciele stygmaty. Pojawiały się w Wielki Czwartek na rękach, nogach i na boku, czym przypominały rany Jezusa. Myrna miała też widzenia Matki Bożej i Jezusa. Jednak najbardziej znana jest z oliwy, która wycieka z jej dłoni i ma uzdrawiającą moc. Była w Łodzi, można ją było spotkać w kościele Ojców Jezuitów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki