Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinny album jest dziedzictwem

Marta Madejska
Opiekun Izby Pamięci Osiedla Mireckiego wyciąga zdjęcie dwóch obrączek i opowiada mi, jak dzięki jednej z nich zidentyfikowano spoczywające na Brusie ciało jego ojca po 70 latach od jego zaginięcia.

Fotograf łódzki usiłuje kolejnemu pokoleniu opisać, czym było miasto, kiedy pracowały fabryki, kiedy przechodzenie koło działającego na trzy zmiany "Marchlewskiego" było jak spacer wśród "symfonii maszyn grających". Mieszkanka Bałut opowiada, jak przed wojną całe rodziny robotnicze spędzały wolny czas i jak biegało się łatać garnki do taborów cygańskich, które chwilowo zatrzymywały się w okolicy. Mieszkanka Widzewa wspomina kolorowe rynsztoki ubarwione ściekami z farbiarni tkanin. Dzisiejszy muzyk jazzowy zastanawia się dłuższą chwilę nad doświadczeniem ówczesnego kilkuletniego chłopca, który patrzył, jak pali się getto. Wiekowi dziś studenci z lat powojennych wspominają moment, kiedy z Wyższej Szkoły Plastycznej relegowano Władysława Strzemińskiego i jak zamalowywano jego "Wyzysk kolonialny" na ścianach kawiarni
"Egzotycznej", do której chodzenie w czasach licealnych stanowiło zakazaną przyjemność.

Czy z wielogłosu ludzkich wspomnień można wyłonić zgubiony obraz miasta? Łódź ma problemy z pamięcią - tak się wydawało jeszcze kilka lat temu. Słabo istnieje w ogólnokrajowych podręcznikach i elementarzach szkolnych, bo - nie ukrywajmy - jej robotniczo-fabryczna historia niezbyt wygodnie mieści się w dominujących w Polsce narracjach. W dodatku szok dezindustrializacji, masowa emigracja, zerwanie wielu więzi społecznych... Był taki moment, kiedy mogło się wydawać, że prócz garstki pasjonatów, niewielu interesuje lokalna historia i coraz bardziej będą zanikać resztki wspomnień biograficznych, stanowiących czasem jedyną wiedzę o minionych ludziach, zwyczajach i wydarzeniach; o tym, jak z perspektywy łodzian wyglądały wielkie zwroty historyczne.

Dotknęła nas jednak fala przebudzenia patriotyzmu lokalnego, a razem z nim między innymi oddolne próby przypomnienia przeszłości, idące z rozwojem cyfryzacji i tzw. mediów społecznościowych. W ostatnich latach na pęczki zaczęły powstawać profile, takie jak "Przenosimy stolicę do Łodzi", "Łódź wczoraj i dziś", czy "Retkinia jaką pamiętasz". Mamy też znakomity blog "Retrofotografie", który zestawia zdjęcia dawnej i dzisiejszej Łodzi ujawniając, jak bardzo architektonicznie zmieniły się niektóre fragmenty miasta, nie zniszczone przez wojnę, ale przez "czyszczenie" przy Zachodniej i wyburzenia XIX-wiecznych fabryk po prywatyzacji. Utrwalanie tych wspomnień pozwala na dokumentowanie lokalnej historii i zszywanie pamięci z przestrzenią miejską. Wśród zdjęć najciekawsze okazują się nie te wystudiowane z salonów fotograficznych, ale zwyczajne zdjęcia rodzinne z Łodzią w tle, albo eksperymenty z pierwszym w życiu aparatem fotograficznym.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Generalnie w ostatnich latach w Polsce zupełnie nowej dynamiki nabierają archiwa społeczne - archiwa, które współpracują nieraz z państwowymi, ale tworzone są oddolnie i istnieją najczęściej przy fundacjach albo stowarzyszeniach. Ich zalążki znaleźć można przy wspólnotach mieszkaniowych starych osiedli, przy szkołach, domach kultury. Poprzez gromadzenie nagrywanych relacji, fotografii, wycinków i dokumentów, map mentalnych, wkraczają w obszary zwykle nieobecne w archiwach państwowych czy podręcznikach historii.

Ich założeniem jest całkowita otwartość: żadnych specjalnych podań i legitymowania się na wejściu. Wiele takich archiwów działa wyłącznie w przestrzeni wirtualnej (z wyboru lub z braku warunków do gromadzenia zbiorów). Sztandarowym przykładem działań ogólnopolskich jest wywodzący się jeszcze z czasów opozycji lat 80. Ośrodek Karta, kierujący się hasłem "historia jest w każdym z nas"; najbardziej znanym z ośrodków lokalnych jest chyba lublińska Brama Grodzka/Teatr NN - to z ich doświadczeń korzystało Stowarzyszenie Topografie, kiedy zaczęło tworzyć cyfrowe archiwum. Od niego zaczęła się moja przygoda z Łodzią, rozgrzebywanie "łódzkości" i postępujące zrozumienie miasta.

Przy nagrywaniu wspomnień - historii mówionych - wielu moich rozmówców nie daje się łatwo namówić na wywiad. Odpowiadają, że nie są ważnymi ludźmi, nie doświadczyli specjalnie żadnych wielkich wydarzeń historycznych, że nie mają nic ważnego do powiedzenia. Ostatecznie zawsze okazuje się, że ich doświadczenie jest bezcenne, że są jedynymi nośnikami wiedzy o nieznanych skutkach znanych nam wydarzeń, których skutki obserwujemy do dziś. Ale także o zapachach, kolorach i smakach przeszłości. Słyszymy opowieści o strajkach, o tym, jak się pracowało "na akord", jak wyglądała synagoga przy Wolborskiej, albo o tym, jak powstawały tu uczelnie wyższe po wojnie... Nie powinien istnieć w naszych głowach podział: wielka, oficjalna historia w podręcznikach i mała historia codzienności. Wasze zbiory i albumy rodzinne również są dziedzictwem, z nich możemy wyczytać doświadczenie minionych pokoleń.

W najbliższą niedzielę, 15 czerwca Stowarzyszenie Topografie zaprasza na premierę Cyfrowego Archiwum Łodzian Miastograf.pl, której towarzyszyć będzie dyskusja o archiwistyce społecznej (Plac Wolności 5 - siedziba Festiwalu Czterech Kultur).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki