Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rok po tragedii w Warcie rozpoczął się proces matki i opiekunki dzieci

Zbyszek Rybczyński
W poniedziałek rozpoczął się proces w sprawie utonięcia czworga rodzeństwa w Warcie. Oskarżone są matka dzieci oraz opiekunka z ośrodka pomocy społecznej.

Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami w Pajęcznie, w zamiejscowym wydziale karnym Sądu Rejonowego w Wieluniu. Wieluńska prokuratura oskarżyła 37-letnią matkę Beatę B. oraz asystentkę rodziny z ośrodka pomocy społecznej 30-letnią Ilonę B. o nieumyślne spowodowanie śmierci czworga dzieci. Oprócz oskarżonych kobiet, na poniedziałkową rozprawę zostało wezwanych 9 osób w charakterze świadków, w tym również ojciec dzieci. Część świadków to osoby małoletnie, które znajdowały się w pobliżu miejsca tragedii, do której doszło 6 sierpnia ubiegłego roku.

Przypomnijmy, że pierwsza rozprawa została zwołana na 10 czerwca. Nie doszło jednak wówczas do odczytania aktu oskarżenia ani przesłuchania świadków. Rozpoczęcie procesu zostało odroczone ze względów proceduralnych. Sędzia Aneta Tworek zdecydowała o wyłączeniu jawności procesu m.in. ze względu na dobro najbliższych Beaty B. Zrozpaczona matka mówiła przed czerwcową rozprawą, że w Warcie doszło do nieszczęśliwego wypadku.

- Ja już karę poniosłam, bo straciłam ukochane dzieci. Próbowałam je ratować, ale nie dałam rady. Nikt nie był w stanie mi pomóc - mówiła kobieta.

Do tragedii doszło na dzikim kąpielisku w Trębaczewie. Beata B. weszła do rzeki z dwiema córkami i dwoma synami w wieku od 7 do 15 lat. Gdy jedna z dziewczynek zaczęła się topić, pozostałe dzieci ruszyły jej na ratunek. Porwał je nurt rzeki i utonęły. Podczas próby ratowania swoich pociech omal nie utonęła również matka.

Jak ustaliła prokuratura, opiekunka przebywała w tym czasie na brzegu z najmłodszym dzieckiem Beaty B. Ojciec był w pracy. Dziś twierdzi, że zakazywał dzieciom chodzić kąpać się do rzeki, a winą za tragedię obarcza asystentkę z pomocy społecznej, która pomagała rodzinie ze względu na jej trudną sytuację materialną.

- Losu już się nie odwróci. To całe ciąganie po sądach jest bez sensu. To tylko płacz i nic więcej - mówił pan Bogdan.

Prokuratura zarzuciła kobietom, że dopuściły do kąpieli dzieci, które nie potrafiły pływać, bez uprzedniego rozpoznania warunków w rzece - choćby poprzez rozmowę z osobami, które znajdowały się w pobliżu. Biegły orzekł również, że w wodzie przebywało więcej dzieci, niż kobiety mogły nadzorować.

Matka i opiekunka nie przyznały się do winy. Za nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci grozi im do 5 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki