Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścieżki rowerowe? Niepotrzebne!

Wojtek Makowski
„Zakaz wjazdu”? Nie dla rowerów! Ulica jednokierunkowa udostępniona dla rowerzystów w obie strony.
„Zakaz wjazdu”? Nie dla rowerów! Ulica jednokierunkowa udostępniona dla rowerzystów w obie strony. Wojtek Makowski
W Berlinie na rowerze odbywa się co ósma podróż wewnątrz miasta. Jeżeli plany miasta się powiodą, w 2025 będzie to już co piąta. Nie przekłada się to jednak na szczególnie dużą ilość wydzielonych ścieżek rowerowych. To, że nie ma miejsca na ścieżkę, wcale nie znaczy, że nie można uczynić ulicy przyjazną dla rowerzystów - przekonują berlińscy planiści. Zdecydowanie różni ich to od planistów polskich.

Głównym sposobem zadbania o rowerzystów jest w Berlinie narzucenie prędkości 30 km na godzinę na ponad dwóch trzecich ulic. Tylko na ulicach, gdzie obowiązuje podstawowa prędkość 50 km/h, rowerzyści otrzymują własny, wąski pas, a czasem osobną ścieżkę biegnącą równolegle. Jednak nawet gdy biegnie ona za linią drzew, przed każdym skrzyżowaniem zamienia się ona w pas głównej jezdni. Dzięki temu na skrzyżowaniu rowerzysta jest dobrze widoczny i nie wyskakuje jak Filip z konopii wprost pod koła skręcającego w prawo samochodu (porównajmy to choćby z sytuacją na al. Włókniarzy!). Jednocześnie, większej uwagi wymaga się od kierowców. "Kto na egzaminie na prawo jazdy skręci w prawo bez oglądania się, czy tam za nim nie jedzie rower, oblewa" - mówi Bernd Zanke z berlińskiego klubu rowerowego ADFC.

Pasy pieszo-rowerowe - ulubione rozwiązanie wielu polskich miast - nie jest w Berlinie wykorzystywane prawie w ogóle. "Używamy ich tylko tam, gdzie pieszych jest bardzo mało, na przykład w lasach" - powiedział nam Roland Janemann, berliński koordynator ds. rowerowych.

Berlińscy urzędnicy natomiast z upodobaniem stawiają stojaki rowerowe przed stacjami metra i kolei. Jest już ich 28 tysięcy, a liczba ta ma się podwoić. Sprawdzili, że zachęca to do korzystania z komunikacji miejskiej ludzi, którzy mają daleko do przystanków i wcześniej używali samochodów.

Ostatnio też Berlin coraz częściej oferuje rowerzystom dojazd krótszy niż samochodem. Po niektórych ulicach jednokierunkowych dla samochodów rowery mogą mknąć w obu kierunkach. Brzmi to może jak herezja, ale okazuje się bardzo bezpieczne, bo przecież rowerzysta i kierowca się widzą. Nie potrzeba do tego nic poza odpowiednimi znakami i dobrą wolą.

Jednego dnia w roku pozwala się berlińskim rowerzystom na wszystko, w tym na przejazd prowadzącymi przez miasto dwoma tunelami autostrad, z których na ten dzień usuwane są samochody. To tak zwany "Zjazd gwiaździsty" - kiedy wszyscy berlińscy rowerzyści spotykają się pod Bramą Brandenburską, największa rowerowa impreza Europy. Kiedy nie pada, przyjeżdża ćwierć miliona ludzi. Najbliższy już 6 czerwca. Po dniu jazdy rowerem po Berlinie naprawdę chciałoby się na niego wrócić!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki