Miejska legenda głosi, że kiedy wieloletni burmistrz Amsterdamu Job Cohen miał objąć stanowisko, zaczął od objechania miasta, oczywiście na rowerze. Kiedy zobaczył czerwone światło, zatrzymał się - i usłyszał pełne dezaprobaty krzyki: "Co robisz głupku, to Amsterdam!"
Największe miasto Holandii wydaje się opanowane przez rowerzystów, którzy nie bardzo przejmują się światłami. Jest jednak bezpiecznie. Ilość rowerzystów-ofiar wypadków spada stale od połowy lat siedemdziesiątych, kiedy to protesty rodziców domagających się bezpieczeństwa dla swoich dzieci zatrzymały ekspansję samochodów w holenderskich miastach. Według Hansa Voerknechta z rządowej Rady Rowerowej, kraj zawdzięcza wysoki poziom bezpieczeństwa temu, że w Holandii kierowcy są jednocześnie rowerzystami (80% Holendrów jeździ na rowerze przynajmniej raz w tygodniu) i odwrotnie. Ponadto, do ostrożności zachęca też prawo - gdy zdarzy się wypadek, obowiązuje domniemanie winy kierowcy samochodu. "Kierowcy muszą być odpowiedzialni za prowadzenie pojazdów, które mogą zabić" - czytamy w oficjalnej publikacji tamtejszego ministerstwa transportu. Holenderskie statystyki pokazują też, że im więcej rowerzystów, tym bezpieczniej - kierowcy wtedy się przyzwyczajają, aby uważać.
A kto jeździ w Amsterdamie najczęściej? Margaret Thatcher powiedziała kiedyś, że "jeżeli masz 30 lat i wciąż jeździsz do pracy rowerem, to znaczy, że ci się nie udało". Statystyczny amsterdamski rowerzysta zadaje kłam temu twierdzeniu - jest to na ogół osoba w wieku 25-55 lat, z wyższym wykształceniem i wysokimi dochodami. Dużo jeżdżą też dziewczęta w wieku gimnazjalnym, dla których jest to podstawowy środek codziennego transportu.
Dlaczego władze Amsterdamu tak mocno promują ruch rowerowy? "Jesteśmy wdzięczni ludziom, którzy jeżdżą rowerami, inaczej chyba musielibyśmy zburzyć to miasto" - streszcza stanowisko ratusza Ria Hilhorst, zajmująca się tam polityką rowerową. "W gęstej siedemnasto- i dziewiętnastowiecznej zabudowie nie ma miejsca na samochody" - mówi Hilhorst. To dokładnie przeciwne rozumowanie niż dominujące w Łodzi przekonanie, że skoro jest wąsko, to nie ma miejsca na ścieżkę czy pas rowerowy...
Jednak według Hilhorst, aby rzeczywiście zwiększyć wykorzystanie roweru, oprócz działań pozytywnych potrzeba też restrykcji: trzeba zakazać jeżdżenia na przestrzał przez centrum i podnieść ceny parkingów. Parkowanie w Amsterdamie to kosztowne hobby (a uzyskiwane z tego dochody są przeznaczane na infrastrukturę rowerową!). Postawienie samochodu przy kanale kosztuje 5 euro za godzinę. Mieszkańcy mogą ubiegać się o roczne pozwolenia na parkowanie (za jakieś 150 euro rocznie), ale nie mają gwarancji, że je dostaną - miejsc jest zaledwie kilka przy każdej z kamienic.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?