Teraz, Holendrzy promują rower jako rozwiązanie wielu światowych problemów, takich jak ubóstwo, wykluczenie i emisje gazów cieplarnianych. Pod koniec naszego pobytu w Holandii odwiedziliśmy w Utrechcie organizację Interface for Cycling Expertise (I-CE), która w ramach holenderskiej pomocy rozwojowej pomaga "urowerowić" miasta w Afryce i Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracują m.in. w Capetown w RPA, gdzie piłkarskie Mistrzostwa Świata rozpoczną się już za miesiąc, a także przygotowującemu się do olimpiady Rio de Janeiro. Wszędzie napotykają ten sam problem - ponieważ samochody są symbolem statusu, nawet jeśli stosunkowo mało ludzi ich używa, infrastruktura powstaje tylko dla nich.
"W Afryce tylko 5% ludzi ma samochód, a 60% podróży odbywa się pieszo. Tymczasem projektanci dróg szkolą się w USA, gdzie uczą się zapominania o innych ludziach niż kierowcy. Potem nie zostawiają wcale miejsca na chodzenie pieszo i jeżdżenie rowerem. W Kenii doszło nawet do tego, że jeżdżenie po centrum miasta rowerem zostało zakazane. Ponadto, jest tendencja do budowania dużych, "centralnych" szkół i szpitali, do których trzeba dojechać. Niektórzy ludzie wydają nawet połowę swoich dochodów na autobusy. To tylko powiększa nierówności" - mówi Irene Frieling, ekspertka I-CE.
Po objeździe holenderskich miast trudno nam było oprzeć się wrażeniu, że jeśli chodzi o stosunek do roweru, Polska jest jednak bliżej zostania drugą Afryką niż drugą Holandią...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?