Mamy i babcie wychodzące z dziećmi na spacery, sąsiedzi spotykani w windzie i w kolejce w sklepie mają nikłą wiedzę na temat wielomilionowych inwestycji i brakujących na nie pieniędzy. Spóźnione inwestycje i niewybudowane spalarnie interesują ich tyle ile przysłowiowy zeszłoroczni śnieg. A "absolutorium" i "interpelacje" należą do grupy słów obcych, bardzo obcych.
Czym żyje przeciętny łodzianin? Tym, czym i ja żyłam przez ostatnie 1,5 roku. Czy chodnik jest na tyle prosty, by dało się wyjechać wózkiem na spacer. Czy pobliski skwer nie jest upszczony psimi kupami i da się tam wyjść z ledwo drepczącym dzieckiem. Czy powstanie osiedlowy park i czy staną w nim huśtawki i zjeżdżalnie. Czy po zimie wymieniono piasek w piaskownicy. Czy w pobliżu jest przychodnia z dobrym pediatrą i internistą, a do nocnej i świątecznej pomocy medycznej nie trzeba przedzierać się przez rozkopane ulice.
Proza życia? Nie, prawdziwe życie. Może dlatego, po powrocie do pracy - może nie ważniejszą - ale pilniejszą sprawą do rozwiązania wydaje mi się to, czy mieszkańcy kamieniczki na Widzewie będą mieli... wc, a ich sąsiedzi z Olechowa kosze do segregacji odpadów w pergolach.
A wielkie inwestycje? Na wielkie inwestycje będę patrzyła przede wszystkim przez pryzmat zwykłego człowieka. Czy budowana za grube miliony ulica poprawi komfort życia statystycznego łodzianina. Czy uchwała rady miejskiej "zmieniająca uchwałę w sprawie uchwalenia Wieloletniej Prognozy Finansowej" ma jakikolwiek wpływ na mnie, na Ciebie i na Twojego sąsiada. I czy połączenie przychodni przyniesie profity choremu, który z niej korzysta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?