Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzekomy ksiądz zgotował piekło podopiecznym placówki w Zgierzu. Ruszył jego proces w Sądzie Okręgowym w Łodzi

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Rzekomy ksiądz Kościoła Staropolskiego Rzeczypospolitej, 48-letni Marek N., swoim podopiecznym Domu Schronienia w Zgierzu zgotował piekło. Mieszkali w koszmarnych warunkach. Byli bici i okradani, poniżani i znieważani. Ponad 10 z nich nie przeżyło tej gehenny i zmarło. Tak twierdzi prokuratura.
Rzekomy ksiądz Kościoła Staropolskiego Rzeczypospolitej, 48-letni Marek N., swoim podopiecznym Domu Schronienia w Zgierzu zgotował piekło. Mieszkali w koszmarnych warunkach. Byli bici i okradani, poniżani i znieważani. Ponad 10 z nich nie przeżyło tej gehenny i zmarło. Tak twierdzi prokuratura. Krzysztof Szymczak
Rzekomy ksiądz Kościoła Staropolskiego Rzeczypospolitej, 48-letni Marek N., swoim podopiecznym Domu Schronienia w Zgierzu zgotował piekło. Mieszkali w koszmarnych warunkach. Byli bici i okradani, poniżani i znieważani. Ponad 10 z nich nie przeżyło tej gehenny i zmarło. Tak twierdzi prokuratura.

Proces Marka N. zaczął się w piątek 6 maja w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Oskarżony nie przyznał się do winy. Wcześniej Sąd Rejonowy w Zgierzu w tej samej sprawie skazał go na cztery lata więzienia za oszustwa, przywłaszczenia i pozbawienia wolności, które to zarzuty prokuratura wyłączyła do osobnego rozpoznania. Dlatego oskarżony przebywa za kratami i do sądu przywieźli go policjanci.

Znęcał się, bił po głowie, wulgarnie znieważał

Afera ta, znana jako horror w Zgierzu, była głośna w całej Polsce. W ramach tego procesu Marek N. usłyszał 30 zarzutów. Najpoważniejsze dotyczą tego, że swoich podopiecznych naraził na utratę zdrowia i życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu, czego następstwem była śmierć 12 osób. Ponadto znęcał się nad nimi fizycznie i psychicznie: obrzucał obelgami, ciągnął za uszy, bił po głowie. Do tego dochodzą przekręty finansowe: od kradzieży majątku do przywłaszczania świadczeń emerytalnych.

Oskarżony nie przyznał się do żadnego z zarzutów. „To jest bzdura” – kwitował niektóre z nich. Dał do zrozumienia, że padł ofiarą prokuratury i medialnej nagonki. Sobie nie miał nic do zarzucenia. Twierdził, że w ośrodku nigdy nie brakowało pieniędzy na żywność i lekarstwa dla podopiecznych. Zapewniał, iż nikogo nie bił po głowie, nie ciągał za uszy i nie znieważał wulgarnymi słowami. Było wprost przeciwnie. Przytulał podopiecznych oraz przyjmował wszystkich, których mu przywieziono do placówki. I podał przykłady: kobiety, która swoją matkę przywiozła w bagażniku samochodu i zostawiła na środku ulicy oraz policjantów i strażników miejskich, którzy – według Marka N. - traktowali bezdomnych jak psy i przywozili ich w klatkach.

Oskarżony: - Jak psy przywozili do mnie bezdomnych

Odpowiadając na pytania sędzi Elizy Feliniak, Marek N. oznajmił, że ma średnie wykształcenie, z zawodu jest sprzedawcą, utrzymywał się z datków wiernych i renty socjalnej oraz że swój majątek przeznaczył na cele charytatywne.

Przed rozprawą broniąca go z urzędu adwokat Anna Głowińska powiedziała nam, że jej klient będzie wnioskował o dobrowolne poddanie się karze. Jednak jest to mało prawdopodobne, ponieważ – według prokurator Joanny Bednarskiej - oskarżonemu grozi do 12 lat pozbawienia wolności, podczas gdy taki wniosek można składać przy zagrożeniu karą do 8 lat więzienia. Ponadto należy przyznać się do winy i wyrazić skruchę, co w przypadku Marka N. nie nastąpiło.

WIADOMOŚCI Z ŁODZI

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki