Proces Marka N. zaczął się w piątek 6 maja w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Oskarżony nie przyznał się do winy. Wcześniej Sąd Rejonowy w Zgierzu w tej samej sprawie skazał go na cztery lata więzienia za oszustwa, przywłaszczenia i pozbawienia wolności, które to zarzuty prokuratura wyłączyła do osobnego rozpoznania. Dlatego oskarżony przebywa za kratami i do sądu przywieźli go policjanci.
Znęcał się, bił po głowie, wulgarnie znieważał
Afera ta, znana jako horror w Zgierzu, była głośna w całej Polsce. W ramach tego procesu Marek N. usłyszał 30 zarzutów. Najpoważniejsze dotyczą tego, że swoich podopiecznych naraził na utratę zdrowia i życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu, czego następstwem była śmierć 12 osób. Ponadto znęcał się nad nimi fizycznie i psychicznie: obrzucał obelgami, ciągnął za uszy, bił po głowie. Do tego dochodzą przekręty finansowe: od kradzieży majątku do przywłaszczania świadczeń emerytalnych.
Oskarżony nie przyznał się do żadnego z zarzutów. „To jest bzdura” – kwitował niektóre z nich. Dał do zrozumienia, że padł ofiarą prokuratury i medialnej nagonki. Sobie nie miał nic do zarzucenia. Twierdził, że w ośrodku nigdy nie brakowało pieniędzy na żywność i lekarstwa dla podopiecznych. Zapewniał, iż nikogo nie bił po głowie, nie ciągał za uszy i nie znieważał wulgarnymi słowami. Było wprost przeciwnie. Przytulał podopiecznych oraz przyjmował wszystkich, których mu przywieziono do placówki. I podał przykłady: kobiety, która swoją matkę przywiozła w bagażniku samochodu i zostawiła na środku ulicy oraz policjantów i strażników miejskich, którzy – według Marka N. - traktowali bezdomnych jak psy i przywozili ich w klatkach.
Oskarżony: - Jak psy przywozili do mnie bezdomnych
Odpowiadając na pytania sędzi Elizy Feliniak, Marek N. oznajmił, że ma średnie wykształcenie, z zawodu jest sprzedawcą, utrzymywał się z datków wiernych i renty socjalnej oraz że swój majątek przeznaczył na cele charytatywne.
Przed rozprawą broniąca go z urzędu adwokat Anna Głowińska powiedziała nam, że jej klient będzie wnioskował o dobrowolne poddanie się karze. Jednak jest to mało prawdopodobne, ponieważ – według prokurator Joanny Bednarskiej - oskarżonemu grozi do 12 lat pozbawienia wolności, podczas gdy taki wniosek można składać przy zagrożeniu karą do 8 lat więzienia. Ponadto należy przyznać się do winy i wyrazić skruchę, co w przypadku Marka N. nie nastąpiło.
WIADOMOŚCI Z ŁODZI
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?