Z naszych informacji wynika, że bezrobotny mężczyzna, któremu zdarzało się nadużywać alkoholu, wszedł do świątyni pod koniec nabożeństwa. Stanął przy konfesjonale i oblał się denaturatem, a następnie podpalił. Mimo szybkiej reakcji organisty i innego mężczyzny obecnego na mszy, 44-latek ma poparzone 60 procent ciała. Obaj mężczyźni ugasili płonącego desperata za pomocą koca.
- Mężczyzna został zabrany do szpitala w Łowiczu skąd ma zostać przetransportowany śmigłowcem do specjalistycznej placówki - informuje Jacek Szeligowski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu.
Pierwsi na miejscu tragedii pojawili się właśnie ratownicy z łowickiej PSP. Założyli poparzonemu opatrunki hydrożelowe i schładzali rany wodą. 44-latek był przytomny.
Po przybyciu na miejsce zespołu ratownictwa medycznego łowiczanin dostał przeciwbólowe zastrzyki. Ich działanie sprawiło, że przybyła na miejsca policja miała problem z ustaleniem motywów, które doprowadziły otępiałego lekami 44-latka do samopodpalenia.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że jest to osoba załamana psychicznie. Być może to właśnie sytuacja życiowa doprowadziła mężczyznę do próby samospalenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?