Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sanepid zamknął sklep z dopalaczami w Piotrkowie. Są inne...

Karolina Wojna
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Michał Rogala
Choć sam sanepid przyznaje, że to niemal walka z wiatrakami, nie ustaje w próbach ukrócenia niebezpiecznej dla zdrowia działalności "sklepów z artykułami kolekcjonerskimi".

Po zamknięciu z końcem kwietnia jednego punktu przy ul. Słowackiego, i po kolejnej kontroli innego, także przy ul. Słowackiego, teraz stacja wystąpiła z apelem do właścicieli lokali użytkowych w Piotrkowie o sprawdzanie, pod jaką działalność dzierżawią powierzchnię.
Nieświadomie mogą ściągnąć na siebie kłopoty.

- Właściciele lokali, którzy wynajmują pomieszczenia na punkt sprzedaży dopalaczy, mogą mieć trudności nie tylko z utrzymaniem porządku wokół obiektu, gdzie notorycznie wyrzucane są puste opakowania dopalaczy przez osoby, które je zażywają bezpośrednio po wyjściu ze sklepu - uczula Łucja Wnuk, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Piotrkowie.

Takie problemy mają m.in. prowadzący działalność w sąsiedztwie punktu z dopalaczami w domu handlowym Panorama. Tam ostatecznie właściciel lokalu wynajmowanego firmie, która sprzedawała niebezpieczne substancje, nie przedłużył umowy, która kończy się 30 maja. Sanepid ma nadzieję, że podobnie postąpią i inni.

Oprócz apelu sanepid utrudnia handel dopalaczami kontrolami. Podczas ostatniej, 6 maja, policja zabezpieczyła 229 opakowań dopalaczy.

Tylko od grudnia ubiegłego roku w sklepach w Piotrkowie zarekwirowano łącznie ponad 1200 sztuk dopalaczy sprzedawanych jako odplamiacze, pochłaniacze wilgoci czy substraty środków czystości.

Wszystkie silnie trujące, atakujące ośrodkowy układ nerwowy. Inspektorzy wiedzą, że to nie koniec, bo sprzedający dopalacze są dobrze przygotowani na działania służb - kolejnego dnia po kontroli handlem zajmuje się inna firma.

Z wprowadzającymi do obrotu te środki walczy też Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie, która w tym roku przejęła szereg podobnych spraw prowadzonych przez inne prokuratury w Łódzkiem. Sprawy łączą właściciele spółek zajmujących się sprzedażą dopalaczy.

W toku śledztwa zarzuty usłyszały trzy osoby. Teraz prokuratura czeka na wyniki badań zabezpieczonych środków.

Źródło:x-news.pl. Wezwali policję, bo zatruli się dopalaczami. "Wyważcie drzwi. Czegoś się napaliliśmy."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki