Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Serce nie sługa”: dramatyczna komedia przechodząca w poruszający dramat [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Miłość - czym jest, każdy nie wie. Rozmawiamy o niej niemal wszyscy (z przeżywaniem jest różnie), a tak trudno opowiedzieć o niej bez żenady na ekranie. Szczególnie w polskich komediach romantycznych.

Dokonywane raz po raz, od wieków, najczęściej niespodziewanie, odkrycie, że serce nie sługa, przywołuje w swojej najnowszej produkcji Filip Zylber, łącząc - jak to w kinie gatunkowym - przeciwstawne emocje i mniej więcej w połowie łamiąc nastrój filmu. Pierwsza część to beztroska komedia o lekkoduchu i jego towarzystwie. Niestety, fatalna. Później dostajemy znacznie lepiej pomyślany i poprowadzony wątek dramatyczny z pomysłową, poruszającą „przewrotką” związaną z pierwszą sceną filmu. A nad całością ciąży jedna poważna pomyłka obsadowa.

Intryga zbudowana jest na tzw. życiowym pomyśle i dylemacie. Czy miłość nie powinna zaczynać się od przyjaźni? Najlepszymi przyjaciółmi od kilku lat są Daria i Filip. Oboje około trzydziestki, oboje samotni, choć Filip co wieczór szuka kobiety na resztę życia. Nie jego to przecież wina, że za każdym razem jest to inna kandydatka. Gdy sprawdzi już większość mieszkanek Trójmiasta - gdzie rozgrywa się akcja filmu (nareszcie nie w Warszawie) - po kolejnej upojnej nocy, przypomina przyjaciółce propozycję, którą złożył jej kilka lat temu. Jeżeli do trzydziestych urodzin nie będą w poważnych związkach, to pobiorą się i razem wychowają dziecko. Daria na początku sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, w końcu ulega namowom przyjaciela. Teraz to, co było zabawne, musi zamienić się w poważną relację. A Daria i Filip będą musieli sami przed sobą nazwać to, co naprawdę czują.

Nienachalne poprowadzenie wątku romantycznego, pełne serdeczności potraktowanie bohaterów tej historii oraz sympatyczne postawienie pytań, z którymi pewnie wielu z widzów się zetknęło, to przyjemna strona produkcji. Bo przecież ileż razy byliśmy świadkami (albo uczestnikami) poszukiwania po całym świecie tego, co było bardzo blisko. Jak trudno nieraz miłość rozpoznać i jak bardzo czasami brakuje w niej przyjaźni. I gdy okazuje się, że miłość to znacznie bardziej czyny niż słowa, ileż rozczarowań, że uwierzyliśmy w tekst czyjejś piosenki. Twórcy filmu sięgają też po pytania najważniejsze: Czy wraz z pojawieniem się autentycznych zgryzot codzienności, wyzwań losu miłość faktycznie potrafi przetrwać wszystko? I czy pomimo wszystko trwa wiecznie (a w tej produkcji „wiecznie” nabiera szczególnego i znaczącego wymiaru). Niemało, jak na komedię romantyczną. Tylko po co było się upierać przy komedii?

Żarty realizatorzy próbowali umieścić w dialogach, przewrotności bawidamka Filipa i konfrontacji jego życiowej filozofii z poprawnym otoczeniem, a także w przejawach zawodowej czy rodzinnej rzeczywistości zmuszających nas do absurdalnych działań. Grepsom i dowcipom brakuje jednak świeżości, mało któremu też udaje się z gracją wybrzmieć. I, co oczywiste, nie dla każdego aktora krotochwila to odpowiedni kostium. Największym zgrzytem stało się powierzenie roli Marietty, przyjaciółki głównej bohaterki, Magdalenie Różczce. Jak się możemy przekonać, kompletnie pozbawiona komediowego wdzięku, zagrywa się jak opowiadający ciężkie dowcipasy wujek na domowym przyjęciu. To wyraziście narysowana postać, ustawiana w okolicznościach, które mają wywoływać salwy śmiechu, ale w tym sztucznym, pełnym mizdrzenia się do publiczności wykonaniu staje się parodią, w dodatku „odklejoną” od reszty filmu.

Na szczęście pozostali aktorzy po prostu trzymają się konwencji i szybko wzbudzają sympatię. Najtrafniej i najpełniej przenosi swą rolę na ekran Roma Gąsiorowska, we własnym, sowizdrzalskim, lekko rozkojarzonym stylu (chyba czas na zupełnie inne zadania) raduje się postacią Filipa Paweł Domagała. Jakość pokazuje im starszy, tym lepszy Borys Szyc, solidny jest Mateusz Damięcki. A pyszne epizodziki pozostawiają Tomasz Sapryk, Elżbieta Jarosik, Krzysztof Globisz, Monika Krzywkowska.

Gdy nie zmusza się nas do śmiechu, robi się całkiem zgrabnie. I dużo bardziej cieszy znamienny przekaz, że nawet najbardziej marnotrawna dusza może stać się najsolidniejszą opoką. Gdy pary krążące wokół Filipa, mające stanowić dla niego przykład stabilizacji, przeżywają kryzysy, zdradzają się, uczestniczą w terapiach i dawno zapomniały, dlaczego są razem, on, ze swoją beztroską okazuje się mieć największe predyspozycja do bycia mężem i ojcem. Wystarczy tylko jedno: odnaleźć kogoś, kto to wszystko zobaczy i pokocha. Tylko?

A potem pojawiają się owe małe, piękne, słodkie księżniczki, które witają tatusiów bezwarunkowym: „kocham Cię”. No bezcenne!

Serce nie sługa Polska komedia romantyczna, reż. Filip Zylber, wyst. Roma Gąsiorowska, Paweł Domagała, Borys Szyc

★★★☆☆☆

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki