Zamknięcie siłowni i klubów fitness w czasie pandemii
W czasie pandemii zamknięte zostały, na podstawie rządowego rozporządzenia, wszystkie siłownie oraz kluby fitness. Zbulwersowało to nie tylko właścicieli klubów, ale i samych klientów. Przez niemal rok, z krótkimi przerwami, nie można było ćwiczyć na siłowniach, korzystać z basenów, saun i solariów. Jednak właściciele klubów fitness znaleźli furtkę. Rozporządzenie nie dotyczyło zawodowych sportowców. Dzięki temu w siłowniach zaczęli pojawiać się klienci różnego rodzaju związków sportowych.
Kontrole były bardzo dokuczliwe
Od dnia 28 grudnia ubiegłego roku zaczęły się kontrole w siłowniach i obiektach fitness w całym kraju. Jednym z poszkodowanych był właściciel skierniewickiego Inverno Fitness Club, gdzie kontrole prowadzone były w obu posiadanych przez niego obiektach. Do maja 2021 roku przeprowadzonych zostało ponad 300 kontroli, w tym kontroli przeprowadzonych przez funkcjonariuszy policji, Sanepid oraz Urząd Skarbowy.
– To był dla nas bardzo trudny czas. Wiele stresu, nerwów i nieprzespanych nocy. Kilka kontroli dziennie, przesłuchania i tłumaczenia. A my spełnialiśmy wszystkie wymagania odpowiednich rozporządzeń, które zmieniały się niemal z dnia na dzień – mówi Michał Nicia, właściciel dwóch siłowni w Skierniewicach.
Kilka kontroli w tym samym czasie
Niejednokrotnie prowadzonych było kilka kontroli naraz, a w kontrolach brało udział kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt osób. W związku z przeprowadzonymi kontrolami wszczęte zostały postępowania o wykroczenie, w związku z naruszeniem treści art. 116§1a kodeksu wkroczeń, czyli nieprzestrzegania przepisów epidemicznych.
– Według naszej wiedzy skierowanych zostało do Sądu ponad 40 wniosków o ukaranie dotyczących przeszło 100 kontroli. Dotychczas wszystkie postępowania zostały umorzone. Sąd uznał bowiem, iż w związku ze zmianą przepisów i możliwością w chwili obecnej prowadzenia siłowni, nie ma podstaw do ukarania mojego klienta. Sąd podzielał również podniesioną przeze mnie argumentację, iż rozporządzenia są niezgodne z konstytucją – mówi mecenas Agnieszka Nicia-Pelczarska.
To nie koniec problemów?
Na tym jednak problemy skierniewickiego przedsiębiorcy się nie skończyły. Doszły do tego również kontrole z Sanepidu oraz nałożono na niego wysoką karę finansową. Właściciel siłowni cały czas odpierał te ataki, ponieważ działał, według niego i prawnika, zgodnie z aktualnymi rozporządzeniami.
– Jednocześnie toczyły się również postępowania administracyjne. Mój klient prowadził przez cały czas siłownię, aż do momentu w którym Sanepid doręczył mu decyzję o zakazie prowadzenia działalności. Od decyzji tej odwołaliśmy się już kolejnego dnia. Aktualnie sprawa toczy się przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. Dodatkowo na mojego klienta nałożono karę pieniężną w wysokości 10 tys. zł przez Sanepid w związku z łamaniem obostrzeń, ale i to postępowanie zostało umorzone, a kara uchylona – mówi mecenas Nicia-Pelczerska.
Kolejne 6 miesięcy na salach sądowych
Przed przedsiębiorcom i jego adwokatem kolejne pół roku rozpraw sądowych. Przed nimi kolejne kilkadziesiąt spraw, które trafiły do sądu. Godziny pisania pism, przygotowań do spotkań w sądzie oraz dni spędzone na salach rozpraw.
– Jesteśmy dobrej myśli, póki co prawo jest po naszej stronie i nie ma podstaw do karania mojego klienta. Jednak jest to czas, który można by przeznaczyć na odbudowywanie działalności, a nie tracić go w salach sądowych – mówi Agnieszka Nicia-Pelczerska.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?