- W punkcie nocnej i świątecznej opieki lekarskiej w Skierniewicach mamy zakontraktowane trzy zespoły lekarskie, które powinny być obecne i świadczyć pomoc od godziny 18 do 6 rano. Dokumenty świadczą o tym, że w kontrolowanym przez nas okresie w dni powszednie był tylko jeden zespół na miejscu, przez co niemożliwy był wyjazd do pacjenta - powiedziała Jolanta Kręcka, dyrektorka łódzkiego oddziału NFZ. - Na miejscu powinny dyżurować dwa zespoły, a jeden powinien być w trasie i dojeżdżać do potrzebujących pacjentów. Jednym z zakontraktowanych zespołów był zespół z lekarzem pediatrą.
Niestety w feralną noc go nie było. Kontrola NFZ wykazała także, że zgodnie z harmonogramem pracy w lutym, dyżur powinien pełnić inny lekarz, niż ten który był na miejscu.
- Jest to rażące naruszenie warunków umowy z NFZ, zgodnie z którą świadczeń codziennie powinny udzielać trzy zespoły złożone z lekarza i pielęgniarki. Będziemy chcieli rozwiązać umowę z tą placówką. Musimy jednak zapewnić mieszkańcom nocną pomoc lekarską w sposób ciągły. Rozpoczęliśmy już rozmowy z innymi podmiotami - mówi Kręcka. - Fakt, że w kontrolowanym okresie placówka nie spełniła wymogu zapewnienia dwóch zespołów lekarsko-pielęgniarskich, a po jednym zespole na 50 tys. mieszkańców przewiduje prawo. To stanowi w konsekwencji zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów. Tym samym może być podstawą do rozwiązania umowy.
NFZ kontrolę w punkcie zakończył, a w ręce szefów JMG Medyk, czyli punktu nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej w Skierniewicach, trafił protokół pokontrolny. Ci mają teraz siedem dni na odniesienie się do zarzutów. Kiedy minie ten czas NFZ będzie mógł umowę rozwiązać. Warunkiem jest jednak podpisanie nowej umowy z inną placówką.
Zaniepokojony zerwaniem kontraktu jest Dariusz Diks, zastępca dyrektora ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach.
- Jeśli umowa z punktem zostanie zerwana oznacza to, że będziemy musieli liczyć się ze zwiększoną liczbą pacjentów w SOR. Przecież ktoś musi przejąć obsługę nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej - mówi.
Łódzki NFZ prowadzi także kontrolę w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Tu na razie uchybień się nie dopatrzono, ale - jak zaznaczyła szefowa Funduszu - jest jeszcze za wcześnie na wnioski, bo kontrola trwa.
- Oczywiście rozpoczęliśmy także kontrolę w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Z uwagi na to, że jednoczesne postępowanie wyjaśniające prowadzi tam wojewoda nie mamy jeszcze dostępu do wszystkich dokumentów - mówi Kręcka. - Jako dyrektorowi łódzkiego NFZ jest mi bardzo przykro, że taka sytuacja miała miejsce i będę dążyła do tego, żeby się nigdy nie powtórzyła. W przypadku dzieci każda "gorączka" może być niebezpieczna.
W związku ze sprawą wczoraj dalsze przesłuchania prowadziła także prokuratura. Łącznie przesłuchano we wtorek osiem osób, m.in. współwłaścicieli oraz pracowników punktu świątecznej pomocy medycznej w Skierniewicach oraz ratowników, którzy wchodzili w skład karetek wysłanych do dziecka. Przesłuchany został także dyrektor szpitala w Skierniewicach i ordynator oddziału dziecięcego, gdzie wcześniej leczona była 2,5-latka.
Prawdopodobnie w środę Karolina Nowacka odbierze ciało swojej 2,5-letniej córeczki Dominiki z zakładu medycyny sądowej.
- Myślałam, że będę mogła to zrobić we wtorek, ale powiedziano mi, że muszę się wstrzymać - mówi pani Karolina. - Pogrzeb odbędzie się w Warszawie, tam gdzie mieszkamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?