- Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku. Kierował mercedesem. Samochód był własnością dziadka znajomej - opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej. - Jarosław S. potrącił pieszego przechodzącego przez jezdnię. Z ekspertyzy wynika, że samochód w momencie uderzenia poruszał się z prędkością od 94 do 112 km/godz. W tym miejscu było ograniczenie do 60 km/godz. Z relacji świadków wynika, że Jarosław S. nie hamował, wjechał na przejście przy pulsujących światłach na sygnalizatorze. Kiedy potrącił przechodnia, nawet nie spojrzał w jego kierunku. Porzucił samochód i uciekł.
Samochód ciągnął ciało pieszego przez 100 metrów. 34-letni mężczyzna szedł na przystanek autobusowy MPK, aby dojechać do pracy na Widzewie.
Jarosław S. był później poszukiwany listem gończym. Policja, za zgodą prokuratury, ujawniła zdjęcie mężczyzny i zapis ulicznego monitoringu. Miesiąc po wypadku mężczyzna sam zgłosił się na policję. Został tymczasowo aresztowany. - Jarosław S. przyznał się, ale tłumaczył, że przechodzień sam wbiegł mu pod samochód - mówi Kopania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?