Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Skrzyński: Stać nas na większą pomoc Tomaszowi Gollobowi

Dawid Foltyniewicz
Szymon Starnawski
Minął rok od wypadku Tomasza Golloba na treningu przed zawodami motocrossowymi w Chełmnie. Zajmujący się jego zdrowiem prof. Marek Harat po operacji powiedział wówczas, że zawodnikowi grozi głęboki niedowład i porażenie. 47-latek przechodzi obecnie w Bydgoszczy żmudną rehabilitację, która ma uchronić go przed zanikiem mięśni.

W ciągu ostatniego roku Gollob otrzymał finansowe wsparcie od najważniejszych instytucji w środowisku żużlowym czy polskiego państwa. Choć mistrz świata z 2010 roku sam o to nie prosił, niektórzy wciąż podważają sens przyznawania mu jakichkolwiek dotacji. – Hejt w stronę Tomasza Golloba mocno uderza również we mnie. Uważam, że za to, co zrobił dla polskiego sportu żużlowego, ma prawo spodziewać się po nas dużej pomocy. Myślę, że stać nas na więcej niż kwoty, które zostały przyznane przez Polski Związek Motorowy via Główną Komisję Sportu Żużlowego i PGE Ekstraligę. Pokazał to zresztą senator Władysław Komarnicki i zorganizowany przez niego bal – mówi w rozmowie z nami Bartłomiej Skrzyński, rzecznik prezydenta Wrocławia ds. osób niepełnosprawnych i przyjaciel Golloba.

Jak w grudniu donosił „Super Express”, rehabilitacja byłego reprezentanta Polski to koszt rzędu 30 tys. zł miesięcznie. Beata Szydło przed pożegnaniem się ze stanowiskiem premiera przyznała Gollobowi specjalną rentę w wysokości 4 tys. zł na miesiąc. – Rehabilitacja to bardzo kosztowna sprawa. Zwłaszcza jeśli w moim czy Tomka przypadku musi być realizowana cyklicznie. Otrzymał specjalną rentę, choć wiem, że jest to tylko kropla w morzu potrzeb. Jako państwo mogliśmy przyznać mu więcej. Chociażby emeryturę sportową, a myślę, że w wyjątkowych sytuacjach, jak ta, jest to dopuszczalne – twierdzi Skrzyński.

Odchodząc jednak od tematów finansowych, trudno nie odnieść wrażenia, że zmagającemu się z bólami spastycznymi zawodnikowi potrzebne jest teraz przede wszystkim inne wsparcie - mentalne. Terapia w Chinach nie przyniosła zamierzonych efektów, czyli zmniejszenia bólu, z jakim Gollob musi się mierzyć każdego dnia.

– W całej tej sprawie nie chodzi tylko o kasę, a przede wszystkim o to, aby czuł wsparcie. Tomasza na wiele rzeczy na pewno stać. Szukanie szans, jak miało to miejsce w Chinach, to jednak bardzo drogie wydarzenia. Gdyby taka rehabilitacja się powiodła, otworzyłby drogę dla innych osób, którym dokuczają podobne dolegliwości. Wiem, czym są bóle neuropatyczne. Zdrowa osoba nigdy ich nie doświadczyła. Tomek wrócił z dalekiej podróży i ktoś rozpalił w nim światełko nadziei. Nie jestem pewien, czy chińscy lekarze mieli do tego prawo i kompetencje. I to z tej nadziei potem najtrudniej się wyleczyć – twierdzi nasz rozmówca.

Gollob wciąż toczy najważniejszą walkę w swoim życiu. Nie na torze, nie z rywalami, a ze swoim ciałem. Jeśli pewnego dnia chciałby jednak wrócić do żużla, byłaby to jedna z najpiękniejszych historii w dziejach dyscypliny. Fotel prezesa bydgoskiej Polonii czy rola menedżera zawodnika, który zostałby namaszczony na kolejnego wielkiego mistrza? Nie ma w tym nic nierealnego. Know-how, jakim dysponuje Gollob, to gigantyczny potencjał. Żal byłoby to zaprzepaścić.

FILM Z 16 MARCA 2018 ROKU:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki