Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falstart PGE Skry w Lidze Mistrzów [ZDJĘCIA]

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
PGE Skra Bełchatów
Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrali w Rumunii z Universitateą Craiova 1:3. Takiej wpadki bełchatowski zespół w historii występów w Lidze Mistrzów jeszcze nie miał.

To, co stało się w pierwszych dwóch setach właściwie trudno wytłumaczyć, bo o ile większą ambicję skazywanych na porażkę zawodników z Rumunii – dla nich ten mecz był świętem, dla bełchatowian obowiązkiem – można było sobie wyobrazić, o tyle jednak doświadczenie PGE Skry w końcówkach powinno być decydujące. A nie było.

Trener Philippe Blain postawił na skład, który kilka dni temu zapewnił mu zwycięstwo nad Indykpolem AZS Olsztyn, zespołem – przynajmniej teoretycznie – mocniejszym, niż Universitatea. Ale już sam początek pierwszej partii pokazał, że może być różnie, bo po rumuńskiej stronie siatki bardzo groźny okazał się atakujący Laurentiu Lica, który raz po raz umieszczał piłkę w polu bełchatowian.

Niestety jego vis-a-vis Bartosz Kurek taką skutecznością się nie popisywał, co mocno ciążyło wiceliderom PlusLigi.
Gdy jednak po dwóch asach serwisowych Nicolasa Uriarte bełchatowianie wyszli na prowadzenie 19:16 wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Znów jednak dały o sobie znać problemy z przyjęciem zagrywki drużyny gospodarzy, a do remisu Lica doprowadził asem. Decydowała gra na przewagi, bełchatowianie mieli dwie piłki setowe, ale nie umieli ich wykorzystać. Wreszcie przy stanie 29:28 gospodarze zablokowali Kurka i objęli prowadzenie.

Bardziej niepokojące od niezłej gry gospodarzy była słaba postawa PGE Skry i brak reakcji ze strony trenera. Drugą partię bełchatowski zespół zaczął w tym samym składzie i prezentował się równie przeciętnie. Seryjne błędy na zagrywce, słabe przyjęcie i nerwowość w ataku – to niestety charakteryzowało grę drużyny Blaina. W końcówce rumuński zespół utrzymał presję i po bloku na Nikołaju Penczewie wywalczył pierwszy punkt w Lidze Mistrzów.

Strata punktu z zespołem pokroju Universitatei – delikatnie mówiąc – chluby drużynie PGE Skry nie przynosiła, ale bełchatowianie wiedzieli, że porażka w meczu będzie uznana za kompromitację. Na boisku pojawił się Mariusz Wlazły, który zmienił Kurka, a bełchatowscy gracze chyba zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, bo zaczęli grać bardziej uważnie i wreszcie złamali rywali. Inna sprawa, że gdy przewaga polskiej drużyny urosła do kilku punktów trener Universitatei Danut Pascu poddał partię, wprowadzając na boisko rezerwowych.

Rumuński zespół od początku czwartego seta znów zaatakował, a flegmatyczni bełchatowianie najwyraźniej na ten atak nie byli gotowi, bo po trzech wygranych pierwszych akcjach Blain musiał poprosić o przerwę. Za chwilę było 4:0, później 7:2, a drużynie PGE Skry porażka zaczęła zaglądać w oczy. Tym bardziej, że było widać, iż trener gospodarzy dobrze odrobił lekcję domową, bo jego blokujący świetnie czytali grę Uriarte. Po autowym ataku Wlazłego piąty zespół rumuńskiej ligi – tak, piąty, z marnymi szansami na obronę mistrzowskiego tytułu –prowadził z PGE Skrą 10:4, a za chwilę nawet 14:7. Bełchatowianie niewiele byli wtedy w stanie zrobić, a Universitatea grała tak, jak grać powinna PGE Skra.

Bełchatowski zespół, za sprawą kapitalnych zagrywek Uriarte zaczęli odrabiać straty i po ataku Mariusza Wlazłego doprowadzili do remisu po 15. To też pokazuje, kto stał po drugiej stronie siatki, bo przecież klasowy zespół prowadząc u siebie 2:1 w setach i 14:7 nie doprowadziłby do takiej sytuacji.

Przy stanie 21:20 Lica wykorzystał fakt, że mimo gwizdka zespół PGE Skry nie stanął do przyjęcia i asem serwisowym wyprowadził swój zespół na dwupunktowe prowadzenie. I kolejny raz w końcówce to Universitatea zagrała dojrzalej od zespołu, który w tym sezonie ma walczyć o najważniejsze trofea. Po wyniku i statystykach nie było widać, by bełchatowianie byli lepszym zespołem od Rumunów. A przecież są.

Kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów drużyna trenera Philippe’a Blaina rozegra 20 grudnia o godz. 17.30 w łódzkiej Atlas Arenie z włoskim Azimutem Modena, który – przynajmniej teoretycznie – jest najpoważniejszym rywalem bełchatowskiego zespołu w grupie D.

SMC Universitatea Craiova – PGE Skra Bełchatów 3:1 (30:28, 25:23, 19:25, 25:22)
Universitatea
: Bartha, Ene, Stulenkow, Lica, Bala, Keller Gil,Maries (libero) oraz Georgescu, Olteanu, Suson, Todor, Jordanow. Trener: Danut Pascu.
PGE Skra: Uriarte, Penczew, Lisinac, Kurek, Szalpuk, Kłos, Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Wlazły, Bednorz, Janusz. Trener: Philippe Blain.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki