Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz Adam Kuś powitany w Wieluniu[ZDJĘCIA]

Ireneusz Wierzbicki
Adam Kuś złotym medalistą kolarskich mistrzostw Polski został uroczyście powitany w Wieluniu.

Wielunianin dosłownie tuż przed metą ponad 143-kilometrowego wyścigu wyprzedził Dawida Migasa (klub Pacific Nestle), z którym wspólnie uciekł pozostałym rywalom. Radość zwycięzcy po udanym finiszu była tak wielka, że aż ucałował swój rower. W rozmowie z nami nowy mistrz Polski juniorów przyznał, że poziom wyścigu był bardzo wysoki, ale wcale mu to nie przeszkadzało.

– Starałem się do końca utrzymać nerwy na wodzy, bo wiedziałem, że jestem mocny, że mam dobry dzień i chciałem to wykorzystać. Wytrzymałem do samego końca, na ostatniej rundzie zaatakowałem i udało się. Moment przekroczenia mety był nie do opisania, coś rewelacyjnego, po prostu euforia – entuzjastycznie relacjonuje Adam Kuś.

Adama Kusia do wszystkich wyścigów przygotowuje jego ojciec Michał, trener MLKS Wieluń.

Warto dodać, że wyczyn Adama Kusia odbił się szerokim echem w ogólnopolskich mediach, a po powrocie do Wielunia zgotowano mu fetę na placu Legionów. Nie zabrakło uścisków, gratulacji i oczywiście szampana, a nowego mistrza Polski juniorów uroczyście przywitali kibice, trenerzy i burmistrz miasta.

– Myślę, że dla takich młodych ludzi niezwykle istotne jest, żeby czuli się docenieni. Chcemy pokazać, że jesteśmy dumni z takich młodych ludzi i jednocześnie w ten sposób dać impuls i inspirację wszystkim innym mieszkańcom, żeby uprawiali różne dyscypliny sportu, bo nawet pochodząc z takiego małego miasta jak Wieluń, można zostać mistrzem świata – podkreśla burmistrz Paweł Okrasa.

Radość ze zdobycia tytułu mistrza Polski udzieliła się nie tylko ojcu zawodnika, ale i pozostałym sportowcom trenującym w MLKS, którzy zresztą z wypiekami na twarzy śledzili wyścig Adama.

– Fajnie, że w końcu mu się udało, bo w mistrzostwach Polski raz szło mu lepiej, raz gorzej, ale chyba częściej wracał trochę zawiedzony. Ten ostatni wyścig rozegrał już po swojemu. Widziałam ten finisz, ostatnie 10 kilometrów to były duże emocje, bo czekaliśmy, ciągle śledziliśmy relację na Facebooku. A jak już przekroczył linię mety, to wszyscy otworzyliśmy szeroko oczy ze zdumienia – dzieli się z nami swoimi wrażeniami Marta Jajczak, zawodniczka juniorek MLKS Wieluń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki