Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Widzew Łódź 3:2 [RELACJA]

Paulina Szczerkowska
Paulina Szczerkowska
Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Z nieba do piekła trafili widzewiacy w meczu z Finishparkietem Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. Łodzianie po pierwszej połowie prowadzili 2:0, ale w drugiej części dali sobie strzelić trzy bramki i przegrali mecz o drugie miejsce w tabeli.

Spotkanie Widzewa z Drwęcą można było nazwać pojedynkiem o pozycję wicelidera. Przed meczem drugie miejsce w tabeli zajmowali bowiem gospodarze, którzy mieli jednak tylko jeden punkt przewagi nad drużyną Widzewa.

W obu klubach od początku rozgrywek zdecydowanie powtarzano, że celem jest awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Zarówno Widzew, jak i Drwęca w lidze radzą sobie nieźle, ale pozycja lidera wciąż należy do ŁKS-u, który jesienią, jeśli chodzi o zdobycz punktową, prezentuje się wyśmienicie. Wiadomo więc było, że wygrany zdecydowanie poprawi swoją pozycję w pogoni za łódzkim klubem.

Widzewiacy przystąpili do tego meczu w osłabieniu, bo wciąż do gry gotowy nie był Przemysław Rodak, a w bramce, z powodu odnowionego urazu kolana, nie mógł pojawić się dotychczasowy pewniak, czyli Michał Choroś. Grać mógł już Daniel Mąka, który w ostatnim spotkaniu pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek. Najlepszy strzelec Widzewa mecz zaczął jednak na ławce. Na boisku pojawił się za to dawno niewidziany Kacper Bargieł, a miejsce między słupkami zajął ligowy debiutant, Mateusz Wlazłowski.

Mecz miał dużą wagę – było to widać grze obu drużyn już od pierwszego gwizdka. Nie brakowało piłkarskiej walki, ale także tej, która ze sportową rywalizacją ma niewiele wspólnego. W 10. minucie Jakub Szarpak (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa: to syn znanego z Widzewa Piotra Szarpaka) ostro wszedł we Wlazłowskiego, który trzymał już piłkę w rękach. Co ciekawe, piłkarz za swoje zagranie żadnej kartki nie zobaczył... Nie była to zresztą jedyna kontrowersyjna decyzja sędziego Radosława Makowieckiego.

RTS Widzew Łódź – MKS Ełk 2:1 [WYNIK, ZDJĘCIA, RELACJA]

W pierwszych chwilach gry swoje sytuacje miały obie drużyny, ale to widzewiakom udało się zdobyć gola na 1:0. Zaczęło się od mocnego zagrania od bramki Wlazłowskiego, piłka trafiła do Krzysztofa Możdżonka, a ten podał do dobrze ustawionego Mateusza Michalskiego. Zawodnik bez problemów pokonał golkipera gospodarzy i od 18. minuty w Nowym Mieście Lubawskim prowadzili łodzianie.

Po chwili mogło być 2:0 po bardzo podobnej akcji. Tym razem długa piłka Wlazłowskiego trafiła do Kamila Sabiłły, ale ten poczuł ból w nodze i upadł na murawę. Sytuacji szkoda tym bardziej, że widzewiak znajdował się w sytuacji sam na sam z Krystianem Paprockim. W ofensywie cały czas byli widzewiacy, choć zawodnicy Drwęcy także szukali swoich szans. W 30. minucie gry, po faulu Kacpra Bergieła, zyskali nawet rzut wolny, ale piłkę po strzale zdołał wybić Wlazłowski.

Minęło kilka minut i łodzianie prowadzili już dwoma bramkami. Jak to się stało? Tym razem to goście mieli rzut wolny po faulu na Kamilu Tladze, ale strzał Adriana Budki został wybity na róg. Kapitan pobiegł do narożnika boiska i trafił do siatki bezpośrednio z tej pozycji. Piłka po drodze minęła kilku zaskoczonych obrońców Drwęcy, ale żaden z nich nie zdążył zareagować.

Niebezpiecznie pod bramką Widzewa zaczęło się robić pod koniec I połowy. W okolicach 17. metra boiska faulował Kacper Bargieł i zawodnicy Drwęcy zyskali najpierw rzut wolny, a później rożny. Żadnego z tych stałych fragmentów gry nie udało im się jednak zamienić na kontaktową bramkę i wściekli gospodarze schodzili do szatni dwoma straconymi bramkami i bez żadnej strzelonej.

Na drugą połowę zawodnicy Drwęcy wyszli z jedną zmianą i w zdecydowanie większym skupieniu. Gospodarze uporządkowali grę i od początku dążyli do zdobycia kontaktowego gola. W 60. minucie było już 1:2 po trafieniu Kamila Jackiewicza. Zaczęło się robić nerwowo, o czym niech świadczą żółte kartki dla Budki i Szarpaka, otrzymane za małą przepychankę na placu gry.

Wciąż atakowali gospodarze i kolejne trafienie również trzeba było zapisać na ich konto. Widzewiacy gola stracili w 77. minucie, znów po stałym fragmencie gry. Do bramki, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, trafił Damian Kostkowski. Zawodnicy Drwęcy nie mieli zamiaru się zatrzymywać, a koszmar Widzewa trwał w najlepsze. Po chwili było już 3:2 dla gospodarzy, a na prowadzenie swoją drużynę wyprowadził Michał Miller.

Do końca widzewiacy nie potrafili już stworzyć żaden groźnej sytuacji i przegrali właściwie wygrany w pierwszej połowie mecz. Jak nieporadność Widzewa tłumaczył trener? - Mam ten zespół od dwóch tygodni i widać gołym okiem, że nie jesteśmy drużyną, która może walczyć przez 90 minut. Do tego bokiem wyszły nam brak koncentracji i umiejętności gry przy stałych fragmentach. Do przerwy mecz się układał, ale pierwsza stracona bramka wywołała nerwowość. Jak się nie ma zdrowia to trudno przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie jest to pierwszy mecz, w którym oddajemy końcówkę – komentował na konferencji prasowej Tomasz Muchiński. - To nie jest tak, że tylko ja oglądam mecze. Rywale widzą, że wystarczy podciągnąć piłkę pod szesnastkę, zrobić stały fragment i Widzew będzie miał smród. To jest kolejne upokorzenie nas po stałych fragmentach. Dzisiaj w pierwszym składzie wyszli zawodnicy, którzy według mnie byli w stanie wytrzymać większość, podkreślam większość, meczu. Jeśli komuś brakowało Daniela Mąki to zwracam uwagę, że pewnie koło 50. minuty musiałbym go zdjąć – dodał rozgoryczony trener.

Porażka z Finishparkietem jeszcze bardziej komplikuje sytuację w tabeli łodzian. W kolejną sobotę (12 listopada) widzewiacy zmierzą się u siebie z Sokołem Ostróda (godz. 14) i o pomyłce oczywiście nie może być już mowy.

Huragan Morąg – RTS Widzew Łódź 3:0 [RELACJA Z MECZU]

Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie – RTS Widzew Łódź 3:2 (0:2)

0:1 Mateusz Michalski (18.)
0:2 Adrian Budka (34.)
1:2 Kamil Jackiewicz (60.)
2:2 Damian Kostkowski (77.)
3:2 Michał Miller (81.)

Składy na mecz:

Widzew:

Wlazłowski – Tlaga, Jędrzejczyk, Zieleniecki, Gromek (65. Szewczyk) – Budka, Bargieł (76. Bartos), Okachi, Michalski – Możdżonek (82. Wielgus) – Sabiłło (72. Mąka)

Drwęca:

Paprocki – Kowalczyk, Wojcinowicz, Kostkowski, Jajkowski (46. Jackiewicz) – Domżalski (68. Twardowski), Pietroń, Bartusiak (81. Kowalski), Szarpak – Koziara (71. Małachowski) – Miller

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki