Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Serafin: Zdobyliśmy dla Łodzi Mistrzostwo Polski!

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Rozmowa z Krzysztofem Serafinem, prezesem Budowlani Rugby SA, wcześniej zawodnikiem i trenerem tego klubu, który został Mistrzem Polski 2016.

Rugbiści Budowlanych Łódź zdobyli w miniony weekend tytuł Mistrza Polski. Jesteście teraz jedynymi w mieście drużynowymi Mistrzami Polski?
Niestety tak, bo takiego tytułu życzyłbym każdej łódzkiej drużynie. W piłce nożnej jest na razie duży regres. W najwyższej klasie rozgrywkowej grają jeszcze tylko siatkarki i koszykarki.

Jesteście od dawna sportową dumą Łodzi, ale na ten tytuł czekaliście kilka lat...
To prawda. Po pięciu latach przerwy tytuł wrócił do Łodzi. Długa droga prowadziła do tego sukcesu. Choć w ciągu tych pięciu lat byliśmy srebrnymi, brązowymi medalistami. Nie było sytuacji, że wypadaliśmy z pierwszej czwórki. W ciągu ostatnich 13 lat tylko dwa razy nie graliśmy w finałach. To mówi bardzo dużo.

Co sprawia, że rugby jest tak silnym sportem w Łodzi?
Myślę, że tradycje, które zostały zapoczątkowane wiele lat temu. Poza tym ludzie, którzy zajmują się rugby w naszym mieście zawsze kładli duży nacisk na szkolenie młodzieży. A dzięki temu wyrośli nam znakomici rugbiści. Nasz klub opiera się głównie na wychowankach. Stąd cały czas podtrzymywanie tych tradycji.

Pan jest łodzianinem?
Tak. Urodziłem się zresztą przy ulicy Marysińskiej, blisko stadionu Budowlanych. Nie mogłem więc nie trafić do rugby.

Biegał Pan zawsze za podłużną piłką?
Powiem, że miałem długą przygodę z okrągłą piłką. Przez cztery lata grałem w piłkę nożną w Widzewie Łódź, jeszcze jako młody chłopak. Ostatecznie trafiłem na stadion przy ulicy Górniczej. W rugby grał mój brat. Szybko przekonałem się do tej dyscypliny. Miałem wtedy 14 lat. Od tego czasu rugby jest dla mnie najważniejsze.

Pochodzi Pan z Bałut?
Jak większość rugbistów. Na Bałutach jest nasz stadion. Ale teraz gramy na stadionie miejskim przy alei Unii.

Bałuty to taka dzielnica, która kształtowała charakter łódzkich rugbistów?
Na pewno tak. Bałuty, nie wiadomo dlaczego, często były traktowane jako taka trochę gorsza dzielnica. Na pewno rugby stało się szansą dla dzieci z nowo wybudowanych osiedli z okolic naszego stadionu przy ulicy Górniczej, parku imienia Promienistych, by coś ze sobą zrobić. Ta dyscyplina dawała taką szansę. Okoliczne szkoły współpracowały z naszym klubem. To decydowało, że trafiały do nas duże szerze uczniów z okolicznych szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Budowlani nie przypadkowo zatem odnoszą do dziś sukcesy w kategoriach grup młodzieżowych.

Pan przez pewien czas grał w rugby w Irlandii. Tęsknił Pan za Łodzią?
Zawsze tęskni się za rodzinnym miastem. Wyjechałem tam z powodów finansowych. To kraj, gdzie rugby jest bardzo popularne. Nie miałem więc problemu ze znalezieniem klubu, w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po trzech miesiącach przedostałem się do pierwszego składu. Mam teraz wielki sentyment do Irlandii.

Jakie miejsce w Pana życiu zajmuje Łódź?
Bardzo ważne. Teraz zaczynam ją na nowo odkrywać. Jeżdżąc po Polsce, porównując z innymi miastami, widzę jak bardzo się zmienia. Ma ogromne możliwości, potencjał. Potrzeba 5-10 lat i ta Łódź będzie zupełnie inna. Pięknieje, ale jest nie odkryta.

Ma Pan w niej miejsca bliskie swemu sercu?
Nie będę oryginalny, że to Bałuty, okolice ulicy Górniczej, parku imienia Promienistych. Ale na nowo poznaję okolice Szkoły Mistrzostwa Sportowego, a więc Księży Młyn i tamte tereny. Serce rośnie, gdy widzę, że są remontowane stare budynki.

Gdy mieszkał Pan w Irlandii opowiadał o Łodzi znajomym Irlandczykom?
Oczywiście! Jest przecież kilka aspektów, które rozsławiają miasto. Jak choćby murale czy Festiwal Światła, wiele nieodkrytych kamienic. Niedawno gościł u nas zespół z Irlandii. Łódź im się bardzo spodobała! Szczególnie ulica Piotrkowska, Manufaktura.

Łodzianie lubią rugby?
Nasz finałowy mecz z Lechią Gdańsk oglądało trzy tysiące ludzi. Wielu kibiców było przyzwyczajonych do ulicy Górniczej. Tam mieliśmy stałych fanów. Chcemy rozpowszechnić naszą dyscyplinę. Liczymy, że każdy nowy kibic, który pojawi się na meczu zostanie zarażony naszą rugby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki