MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stadionowa arytmetyka

Pod mikroskopem
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka Grzegorz Gałasiński
Było to w czasach studenckich, lat temu piętnaście. Doktor Kubiak wbiła we mnie drwiąco wzrok i rzekła: "zaiste, zatrważająca to socjologiczna konstatacja", gasząc mój naiwny zapał związany z naiwnym wnioskiem, płynącym z nie mniej naiwnych badań. Scena ta częstokroć przychodzi mi na myśl, choćby w sytuacjach takich, jak prezentacja sondy stadionowej zamówionej przez miasto.

"Łodzianie nie są jednomyślni" w sprawie stadionów!!! To nie żart, to wniosek z badań. Szczegółowo rzecz ujmując, 24,8 proc. chce jednego stadionu na neutralnym gruncie, 19,8 proc. jednego na terenie ŁKS, 17,8 - jednego na Widzewie, 14,9 - żadnego, 12,8 - dwóch stadionów. To wszystko przy błędzie oszacowania 4 procent. Pytanie: no i co z tego? Nie chodzi o to, żeby fałszować wyniki, lecz przewidywać rzeczy przewidywalne. Czy dziwi, że lokalizacja przy al. Unii ma trochę więcej wskazań, jeśli na Polesiu mieszka 10 tysięcy ludzi więcej niż na Widzewie? A co nam po zatrważającej konstatacji, iż 31 proc. mieszkańców Polesia chce stadionu na swoim terenie, zaś na Widzewie wygrywa Widzew?

Może dla miasta są to cenne wskazówki, a dla świeżo założonej firmy badawczej - epokowe odkrycie, ale szczerze mówiąc, ciężko w to uwierzyć. Czym innym może być sondaż, jak nie podkładką dla Hanny Zdanowskiej, która w końcu musi podjąć jakąś decyzję - zapewne o rezygnacji z budowy 2 stadionów. Każdy wybór uderza w jakiś sposób w jej notowania, ale sondaż daje szansę, by zminimalizować nieco wstrząs. Słyszeliśmy już kiedyś, że Hanna Zdanowska nie polemizuje z głosem łodzian... (choć tu pokrycie w wyniku badań jest nader liche).

Zdanowska może jednak zapłacić podwójnie za to, że nie przecięła spekulacji wcześniej. W normalnej sytuacji wyborczej utrata nawet tysięcy głosów kibiców nie miałaby żadnego znaczenia, tym bardziej że rezygnując z budowy dwóch stadionów zdobyłaby sobie serce i głos tysięcy innych łodzian. Sytuacja się jednak skomplikowała - od kilku dni miasto znów żyje w stanie podwyższonej gotowości przedreferendalnej, a tu obowiązuje inna arytmetyka. Zadowoleni głosu nie mają, bo nie zbiera się podpisów na "tak". Głos mają niezadowoleni, a więc np. zorganizowane grupy kibicowskie. Jeśli ktoś zastanawia się, gdzie inicjatorzy akcji referendalnej mieliby szukać struktur zdolnych zebrać wystarczającą liczbę podpisów, to ma właśnie odpowiedź. Czysto technicznie podchodząc do sprawy - jeśli Zdanowska nie chce na starcie zmniejszać swoich szans, powinna pod byle pretekstem odwlec decyzję. Chyba, że zostanie do niej zmuszona. Wtedy pozostaje obiecanie dwóch stadionów, krytej pływalni i dostępu do morza na dodatek. Gdy niebezpieczeństwo minie, ze wszystkiego można się przecież wycofać.
Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki