Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stara szkoła znów zachwyci łodzian

Maciej Kałach
Budynek przy ul. Narutowicza 68 po remoncie znacznie wypięknieje
Budynek przy ul. Narutowicza 68 po remoncie znacznie wypięknieje Jakub Pokora
Uniwersytet Łódzki przywraca blask budynkowi, który przed I wojną światową uchodził za najbardziej nowoczesny w mieście. Remont gmachu przy ul. Narutowicza 68 zakończy się za dwa lata, a potem do dawnej siedziby Szkoły Zgromadzenia Kupców spod numeru 65 przeprowadzi się Włodzimierz Nykiel, rektor UŁ. Modernizacja ma kosztować prawie 14 mln zł. Uniwersytet Łódzki rozpoczął w grudniu remont budynku przedwojennej Szkoły Zgromadzenia Kupców. O zabytkowym gmachu, w którym uczelnia chce ulokować rektorat od 2015 roku - pisze Maciej Kałach.

Perła wśród szkół
Gmach przy Narutowicza 68 odzyska świetność po ponad stu latach od wybudowania. Robotnicy wznosili go od 1909 do 1911 roku na placu u zbiegu ulic Dzielnej i Trębackiej (dziś Narutowicza oraz Uniwersytecka) dla Szkoły Zgromadzenia Kupców Miasta Łodzi. Ta powstała, jako siedmioklasowa, Szkoła Handlowa Kupiectwa Łódzkiego, od 1897 roku w budynku przy ul. Dzielnej 41, który nie wystarczał na jej potrzeby - z biegiem czasu wyłącznie męska placówka oprócz szkoły powszechnej otworzyła również gimnazjum oraz liceum. Czesne nie było niskie, ale przemysłowcy, którzy potrzebowali nowych kadr, fundowali stypendia dla uzdolnionej młodzieży z ubogich rodzin.

Budynek mógł zostać wybudowany kilka lat wcześniej - już w 1906 r. robotnicy zniwelowali przeznaczony dla szkoły plac. Jednak inwestycję opóźniła rewolucja z lat 1905-1907 i dopiero po uspokojeniu się sytuacji w mieście projekt gmachu wykonali Gustaw Landau-Gutenteger i Piotr Brukalski.

- W rewolucyjne wystąpienia uczniowie byli bardzo zaangażowani. Carskie władze odpowiedziały nieuznawaniem matury szkoły w uczelniach zaboru rosyjskiego. Jednak o prestiżu placówki świadczyła propozycja Uniwersytetu we Fryburgu, a potem kilku innych, który chciał przyjmować absolwentów z Łodzi bez dodatkowych egzaminów - opowiada Maciej Jeziorowski, jeden z wnuków Antoniego Idźkowskiego (nauczyciela języka niemieckiego w Szkole Zgromadzenia Kupców od 1913 roku oraz jej dyrektora w latach 1920-1939).

Wybudowany obiekt mieścił 20 sal wykładowych, dwie aule, sale rysunkowe, trzy sale rekreacyjne oraz dużą salę gimnastyczną. Zapewne remont pomoże łodzianom na nowo docenić secesyjno-modernistyczną szatę architektoniczną budynku.

- Znani absolwenci szkoły to między innymi Marian i Kazimierz Brandysowie oraz Zygmunt Hertz - wymienia Jeziorowski. - Szkołę niemiecki okupant zamknął zaraz po wkroczeniu do Łodzi, w dużej części uczniowie placówki byli Żydami.

W 1945 roku gmach dawnej Szkoły Zgromadzenia Kupców był pierwszy budynkiem przekazanym na własność Uniwersytetowi Łódzkiemu. Zaraz po wojnie sala gimnastyczna zaczęła pełnić rolę wykładowej, największej na uczelni. Później fizycy zainstalowali w niej akcelerator, w końcu pomieszczenie zostało przystosowane do odbywania się posiedzeń Senatu UŁ (wciąż są tam prowadzone).

Naukowy konglomerat
Prof. Bogusław Kryczka (dziekan Wydziału Fizyki i Chemii w latach 2002-2007 oraz dziekan Wydziału Chemii w latach 2007-2012) w budynku przy ul. Narutowicza 68 spędził większość swojego naukowego życia. Gdy zaczynał je jako student pół wieku temu, w gmachu po szkole handlowej mieściły się nie jedna, ale dwie uczelnie.

- Oprócz Uniwersytetu Łódzkiego w piwnicach prowadzi badania chemicy z Akademii Medycznej. Jednak nie było między nami konkurencji, a raczej zawiązywały się przyjaźnie - opowiada prof. Kryczka.

W studenckich czasach późniejszego dziekana parter zajmowali biolodzy z UŁ.
- Pamiętam, że mieli pokaźną kolekcję wypchanych ptaków. A piętro wyżej swoje eksperymenty prowadzili chemicy organiczni z UŁ, które czasem kończyły się zalaniem niższego poziomu z powodu problemów z aparaturą. Wtedy biolodzy przybiegali oburzeni, że woda zalewa ich ptaki. A gdy udało ich się już udobruchać, dodawali, że to wcale nie są ptaki wodne - mówi prof. Kryczka, który jeden z pokoi zamieniał nocami w... warsztat szkutniczy. - Razem z prof. Romualdem Bartnikiem (dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii w latach 1981-1984) remontowaliśmy nasz kajak, którym potem pływaliśmy w sezonie.
Oczywiście, przez nastaniem dnia kajak musiał zniknąć z laboratorium.

Rozkład pięter dopełniali chemicy nieorganiczni - na drugim piętrze, oraz fizycy - na trzecim.
- Nasz budynek często "wpadał w oko" filmowcom - przypomina prof. Kryczka. - Ania, dziewczyna, a potem żona, Leszka z "Daleko od szosy" (serial Zbigniewa Chmielewskiego wyemitowany premierowo w 1976 roku), zdawała jeden z egzaminów w gabinecie prof. Witolda E. Hahna (dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii w latach 1965-1969), sceny z udziałem aktorki Ireny Szewczyk kręcono także w moim laboratorium.

Gmach przy ul. Narutowicza 68 "wystąpił" także w filmie "Gorączka. Dzieje jednego pocisku" (w reżyserii Agnieszki Holland z 1980 roku). Adam Ferency, grający rewolucjonistę Wojtka Kiełzę, wleczony jest w holu budynku przed portret cara.

- Po remoncie będzie to znów gmach wyjątkowej urody. Mnóstwo łodzian darzy go sentymentem. Jeszcze za czasów mojej pracy przy ulicy Narutowicza 68 widywałem emigrantów między innymi do Australii, którzy nagrywali na pamiątkę obrazki z siedziby dawnej szkoły kupieckiej. Byli bowiem jej absolwentami - mówi prof. Kryczka.

Tajemnice chemików
Statystą w "Daleko od szosy" był także prof. Grzegorz Mlostoń, następca prof. Kryczki na stanowisku dziekana Wydziału Chemii (jest nim od początku bieżącego roku akademickiego). Jednak swoje wspomnienia z Narutowicza 68 zaczyna od czasów narodzin NSZZ "Solidarność".

- Kiedy jako pracownicy Instytutu Chemii wróciliśmy do budynku po burzliwych wakacjach 1980 roku, w największej sali numer 308 odbyło się zebranie, które zwołał dyrektor instytutu profesor Witold E. Hahn. Prowadził je Romuald Skowroński, rektor UŁ - opowiada prof. Mlostoń.

Po dyskusji, w tajnym głosowaniu, chemicy opowiedzieli się, nie za reformowaniem starych związków zawodowych - czyli ZNP, lecz za utworzeniem w Instytucie Chemii NSZZ "Solidarność".

- Kilkanaście dni później odbyło się pierwsze zebranie organizacyjne, na którym wybrano przedstawicieli Instytutu Chemii na wyborcze zebranie ogólnouczelniane, które odbyło się w Auli Biblioteki Uniwersyteckiej pod koniec października. Na tym zebraniu powołano NSZZ "Solidarność" w UŁ i wybrano pierwszy skład Rady Zakładowej oraz Walnego Zebrania Delegatów - wspomina prof. Mlostoń.

Pod koniec 1981 roku Instytut Fizyki pożegnał się z chemikami - i przeprowadził się do wybudowanego dla niego budynku przy obecnej ul. Pomorskiej 149/153.

- Dlatego wiosną 1982 roku odbyło się wielkie sprzątanie strychu, na którym zgromadzono przez wiele dziesięcioleci duże ilości starej aparatury i niepotrzebnego sprzętu laboratoryjnego. Ten strych z wieloma zakamarkami służył przez wiele miesięcy do przechowywania tajnych gazet związkowych i książek drukowanych nielegalnie w okresie stanu wojennego - zdradza dziekan Wydziału Chemii. W swojej pamięci również odszukał wybuch lodówki.

- Było to w listopadzie 1981 roku w pokoju 108 mieszczącym się na I piętrze, w którym pracowaliśmy razem z profesorem Stanisławem Leśniakiem. Pokój wymagał kompletnego remontu, ponieważ czarna sadza pokryła szczelnie wszystkie książki, sprzęty laboratoryjne i meble. W napiętej atmosferze tamtych dni długo prowadzono bezowocne śledztwo w celu wyjaśnienia tego wydarzenia - opowiada prof. Mlostoń.

Dziekan Wydziału Chemii przypomina, że jego była siedziba ma też inną, dużo bardziej intrygującą od wybuchu lodówki, tajemnicę.

- Około 2000 roku nieżyjący już profesor Mieczysław Wroński, kierownik Katedry Technologii Chemicznej, wspominał o tablicy umieszczonej na półpiętrze gmachu przy ulicy Narutowicza 68, upamiętniającej grupę uczniów Szkoły Zgromadzenia Kupców, którzy wyruszyli w składzie Legionów na front Wojny Polsko-Radzieckiej w sierpniu 1920 roku. W celu jej zachowania, w okresie powojennym, została ona ponoć zamurowana - opowiada prof. Mlostoń. - W trakcie jednego z remontów po 1990 roku pracownicy Wydziału Fizyki i Chemii apelowali o podjęcie próby jej odnalezienia, ale według oświadczenia kanclerza UŁ, robotnicy nie znaleźli jej pod warstwą tynku we wskazanym miejscu, we wnęce na pierwszym półpiętrze, naprzeciw drzwi wejściowych.

Prof. Mlostoń wierzy, że obecny remont jest dobrą okazją, aby podjąć na nowo próbę odnalezienia cennej pamiątki - być może, w innej niż podejrzewana lokalizacji na terenie gmachu. Niestety, prof. Wroński ogłoszenia modernizacji nie dożył: zmarł w połowie lat dziewięćdziesiątych i jest pochowany na cmentarzu "Na Dolach". Tuż obok prof. Jerzego Wdowczyka, fizyka, specjalisty od promieniowania kosmicznego, który większą część swojej działalności naukowej zrealizował w gmachu przy ul. Narutowicza 68.

Gospodarze gmachu 1911-1939: Szkoła Zgromadzenia Kupców

  • Od 1945: Uniwersytet Łódzki
  • 1945-1951: Wydział Matematyczno-Przyrodniczy
  • 1951-1996: Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii
  • 1996-2007: Wydział Fizyki i Chemii
  • 2007-2010 Wydział Chemii
  • od 2015: Rektorat UŁ.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki