Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stępiński i Pawłowski mieli podbijać świat, a wylądowali na trybunach

Paweł Hochstim
Miała być przebojowa kariera, a wyszło brutalne zderzenie z rzeczywistością. Dwaj byli widzewiacy dziś marzą, by mieć okazji gry w piłkę

Mariusz Stępiński i Bartłomiej Pawłowski w ubiegłym sezonie należeli do ulubieńców kibiców Widzewa. Latem byli przekonani, że ich kariery przyspieszą, ale niestety, z różnych powodów, skończyło się inaczej.

Pierwszy wyjechał Stępiński, który po skończeniu 18 lat poinformował, że nie podpisze profesjonalnego kontraktu z Widzewem, chociaż wiele osób mu to doradzało. Stępiński chciał jednak wyjechać do wielkiego klubu, a trafiła się okazja na podpisanie umowy z klubem z Bundesligi 1.FC Nürnberg. Jego menedżer prowadził również rozmowy z klubami włoskimi i angielskimi, bo 18-latek, który świetnie pokazał się w polskiej lidze był łakomym kąskiem. Również dlatego, że trzeba było za niego zapłacić wyłącznie ekwiwalent za wyszkolenie, wynoszący ok. 120 tys. euro. Nie ma wątpliwości, że wartość piłkarza jest dużo wyższa.

Stępiński jeszcze przed transferem mówił, że nie chciał trafić do zbyt mocnego klubu, by mieć szansę gry. Spodziewał się też, że przez kilka miesięcy może nie zagrać w pierwszym składzie, ale rzeczywistość okazała się znacznie bardziej brutalna - choć Bundesliga rozegrała już 27. kolejek, Polak ani razu nawet nie usiadł na ławce rezerwowych!

Zaliczył jedynie piętnaście występów w trzecioligowych rezerwach, ale zaledwie cztery z nich rozpoczął w pierwszym składzie i zdobył trzy gole. Miał grać na największych stadionach, a na razie przyszło mu odwiedzać wiejskie boiska w miejscowościach takich jak m.in. Seligenporten, Buchbach, czy Illertissen.

Pawłowski jest w lepszej sytuacji, ale też może czuć się sfrustrowany, bo wyraźnie widać, że trener Bernd Schuster go nie lubi. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że zagrał tylko w sześciu meczach, z czego dwa razy przeciwko Barcelonie, gdzie zespół Malagi był skazany na porażkę? We wrześniu strzelił pięknego gola w meczu z Realem Valladoilid, ale tydzień później znów usiadł na ławce rezerwowych. Co ciekawe, występów Pawłowskiego domagają się kibice i dziennikarze, a szefowie klubu podkreślają, że wiążą z piłkarzem duże nadzieje. Ale Schuster jest nieprzejednany i w ostatnich dziewięciu kolejkach nawet nie wziął Pawłowskiego na ławkę rezerwowych.

Kontrakt Stępińskiego z 1.FC Nürnberg wygasa dopiero za dwa lata, natomiast wypożyczenie Pawłowskiego z Widzewa do Malagi kończy się za trzy miesiące. Dziś trudno przewidzieć, jaką decyzję podejmie szejk, który jest właścicielem klubu z Andaluzji, ale jeśli nie zwolni Schustera to raczej dalszy pobyt Pawłowskiego w tym klubie jest bezcelowy. Trzeba pamiętać, że Malaga wypożyczając piłkarza z Widzewa zastrzegła sobie prawo pierwokupu.

Łodzianie chętnie sprzedaliby Pawłowskiego, bo wówczas uzyskają jeszcze 800 tysięcy euro, a pieniądze są im bardzo potrzebne. Z pewnością bardziej, niż Pawłowski, który, po prawdopodobnym spadku łódzkiego klubu z ekstraklasy raczej w nim nie pozostanie, a za taką kwotę sprzedać się go na pewno nie uda.

Obaj młodzi piłkarze wciąż mają szansę na zrobienie wielkich karier - ich duże możliwości są przecież niezaprzeczalne - ale za chwilę muszą podjąć mądre decyzje. Z pewnością jest im potrzebna zmiana otoczenia i regularna gra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki