Pomoc dla strażaków z Bejrutu
Łódzcy strażacy w sierpniu pojechali do Libanu i pomagali uporać się z tragicznymi skutkami wybuchu saletry amonowej w bejruckim porcie. Teraz chcą pomóc jeszcze raz. Wraz z Komendą Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi oraz fundacją Dom Wschodni zbierają pieniądze na pomoc dla rodzin 9 strażaków i jednej sanitariuszki, którzy zginęli podczas gaszenia pożaru.
Międzynarodowa akcja Help for Firefighters będzie trwała 10 dni. Codziennie strażacy będą przypominać jednego ze zmarłych bohaterów strażackiej akcji w Bejrucie. Potem rozdadzą pieniądze rodzinom. To rodzice, żony, dzieci i rodzeństwo strażaków. W Libanie nie mogą oni liczyć ani na rentę po zmarłych, ani na specjalna pomoc od państwa.
Mł. bryg. Marcin Płotica jest jednym z pomysłodawców zbiórki. Brał udział w misji w Libanie i zdążył poznać bejruckich strażaków i ich pracę. Zwraca uwagę, że zginęli młodzi ludzie, w wieku od 21 do 43 lat, którzy pracowali w straży krótko i byli żywicielami swoich bliskich.
Rodziny pozostawione zostały samym sobie. Aż przykro na to patrzeć - mówi mł. bryg. Marcin Płotica.
Rodziny ofiar zna dobrze ks. Przemysław Szewczyk z Łodzi, przebywający często w Bejrucie prezes fundacji Dom Wschodni. Jeden ze zmarłych strażaków był jego sąsiadem. To 23-letni Ralph, który zostawił pogrążonych w żalu rodziców, rodzeństwo i dziewczynę.
- Ralf był gotowy ożenić się i założyć rodzinę. Myślał o tym bardzo poważnie - mówi ks. Szewczyk. Inni też mieli plany na życie: kolejny zmarły strażak dwa tygodnie przed tragedią ożenił się. Zostawił po sobie młodziutką wdowę. A sanitariuszka planowała ślub za rok.
Wybuch w Bejrucie. Co dalej z rodzinami strażaków?
Ks. Szewczyk podkreśla, że strażacy byli bardzo zaangażowani w lokalną społeczność. - W pogrzebie Ralpha brała udział cała dzielnica. - Ludzie traktowali go jak bohatera, ale z drugiej strony mieli żal, że państwo nie działa tak jak należy - mówi.
To jeden z problemów Libanu. W tym kraju nie istnieją ani systemy emerytalne ani ubezpieczenie zdrowotne. Ludzie muszą radzić sobie sami. - W Libanie jest kryzys, bezrobocie wynosi 40 proc., krewnym trudno jest przyjść z pomocą - mówi ks. Szewczyk.
Łódzcy strażacy chcą, aby pamięć o bohaterach akcji nie zaginęła. Dlatego przygotowali stronę internetową helpforfirefighters.pl, na której w języku angielskim można poczytać o zmarłych strażakach, ich rodzinach i o samej akcji. Chcą też, żeby mieszkańcy Libanu wiedzieli, że świat wspiera ich w tej tragedii.
Środki można wpłacać na konto Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis” podając w tytule wpłaty „Straż”: mBank 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388.
NATO na Ukrainie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?