Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orange zabrał klientowi telefon i kazał mu aktualizować konto

Magda Szrejner
Andrzej Sobala przez ponad pół roku zgromadził grubą teczkę korespondencji
Andrzej Sobala przez ponad pół roku zgromadził grubą teczkę korespondencji fot. Krzysztof Szymczak
Ile może kosztować abonenta sieci komórkowej zepsuty telefon?

Pół roku zszarganych nerwów, grubą teczkę dokumentów i 600 złotych kary naliczonej przez operatora. Taka historia spotkała Andrzeja Sobalę z Gałkówka pod Łodzią, który dwa lata temu kupił telefon w promocji Zetafon w sieci Orange. Dostał nowy telefon po obniżonej cenie i podpisał z siecią umowę na trzy lata, w której zobowiązał się do regularnego zasilania swojego konta. Wszystko byłoby dobrze, gdyby telefon po roku użytkowania po prostu się nie popsuł. Aparat miał problemy z włączaniem, dlatego pan Andrzej zaniósł go w sierpniu ubiegłego roku do tego samego sklepu, w którym telefon został zakupiony.

- Reklamacja została przyjęta - mówi Andrzej Sobala. - Dostałem kopię jej zgłoszenia i kazano mi czekać aż "telefon się naprawi". W przypadku reklamacji powinno to być 21 dni. Ja czekałem dwa miesiące, w końcu zgłosiłem reklamację z tytułu niezgodności towaru z umową, żądając wymiany telefonu na nowy.

Jak mogłem zasilać konto, skoro operator zabrał mi telefon?

Bezskutecznie. Pan Andrzej nie doczekał się ani nowego telefonu, ani nawet odpowiedzi na zgłoszoną reklamację. Dostał za to karę (w wysokości 600 złotych) za niedotrzymanie warunków umowy, bo nie doładowywał konta.

- Ale jak miałem je doładowywać, skoro nie miałem telefonu, bo przecież się popsuł i był w naprawie, a nikt nie zaproponował mi na ten czas telefonu zastępczego - mówi zdenerwowany klient.

Dopiero w grudniu 2008 roku A. Sobala dostał pismo z informacją, że jego żądanie nie zostanie dotrzymane i na nowy telefon nie ma co liczyć.

W tej sytuacji sprawą zajął się rzecznik konsumentów, który podtrzymuje stanowisko naszego Czytelnika.
"Brak wymiany telefonu w odpowiednim czasie spowodował, iż konsument nie miał możliwości wykonania postanowień umowy, czyli uaktualniania konta i korzystania z sieci telekomunikacyjnej Centertel, co naraziło go na rozwiązanie umowy i wezwanie do zapłaty kary umownej w wysokości 600 zł." - czytamy w piśmie, jakie rzeczniczka praw konsumentów kieruje do zarządu Centertela.

Cała sprawa toczy się do chwili obecnej. Dopiero w lutym tego roku Andrzejowi Sobali przyznano nowy telefon, ale z konieczności zapłacenia przez klienta kary 600 zł nie rezygnowano.

- Przecież to nie ja zerwałem umowę, tylko operator - mówi A. Sobala. - Ja byłem gotowy doładowywać konto i wykonywać połączenia telefoniczne. Przecież właśnie po to zawarłem z Orange umowę - mówi klient. - To nie moja wina, że zabrano mi telefon i nie oddawano go przez pół roku. W tym czasie moja karta SIM leżała w szufladzie, bo nie mam telefonu, do którego mogłem ją włożyć i nadal z niej korzystać.

Co na to przedstawiciele operatora? Maria Piskier z grupy prasowej, obsługującej Orange, nie ma wątpliwości, że w tym przypadku zawinił klient.

- Umowa, podpisywana w promocji Zetafon mówi o tym, że klient zobowiązuje się do utrzymania aktywnego konta na połączenia wychodzące przez określony czas - mówi Maria Piskier. - Klient dostaje kartę SIM i kupuje aparat telefoniczny w bardzo korzystnej cenie. Telefon nie jest jednak warunkiem realizacji tej umowy, tylko bonusem. Klient nie doładowywał konta, czyli nie dotrzymał warunków umowy. To, że w tym czasie popsuł mu się telefon, nie zwalnia go z wypełniania zobowiązania, jakie podpisał. Za zerwanie umowy naliczana jest kara.

Andrzej Sobala mówi, że tej sprawy tak nie zostawi. - Przecież to nie moja wina, że dostałem wadliwy telefon - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki