Jeden z nich zginął na miejscu, dwaj pozostali w ciężkim stanie trafili do szpitali. Sprawca uciekł, ale został ujęty. Okazało się, że nie posiada prawa jazdy.
Do tragedii doszło wczoraj 10 minut po północy w Leźnicy Wielkiej (gmina Parzęczew) w powiecie zgierskim. Z ustaleń policji wynika, że 17-letni mieszkaniec gminy Wartkowice zabrał starszemu bratu, bez jego wiedzy i zgody, opla vectrę.
Podczas szaleńczej jazdy na łuku drogi Leźnica - Opole nieletni pirat drogowy stracił panowanie nad pojazdem. Zjechał na lewą stronę jezdni, uderzył w stojącego peugeota i volkswagena golfa, wrócił na jezdnię, obrócił się dookoła i staranował cyklistów, którzy wpadli na pięć zaparkowanych aut: bmw, mazdę, opla corsę, małego fiata i volkswagena passata. Aut było tak dużo, bo w pobliskiej sali trwała zabawa taneczna.
Cykliści jechali dwoma rowerami, gdyż jeden z poszkodowanych podróżował na ramie. Byli to dwaj żołnierze z jednostki wojskowej w Leźnicy: 21-letni Krystian M. i 20-letni Konrad P. oraz 20-letni cywil Łukasz G. z tej samej miejscowości. Pierwszy z nich zginął na miejscu. Konrad P. w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala Jonschera w Łodzi.
- Pacjent leży na oddziale chirurgii urazowo-ortopedycznej - mówi Maria Popielarczyk, pełnomocnik dyrektora szpitala Jonschera. - Jest w stanie stabilnym. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Drugi ranny Łukasz G. trafił do szpitala w Zgierzu. Doznał poważnych obrażeń, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nastoletni pirat uciekł z miejsca wypadku, porzucając rozbity samochód. Strzałka prędkościomierza zatrzymała się na poziomie 160 km/godz. W tym czasie jego brat zgłosił kradzież opla vectry w komisariacie w Ozorkowie.
17-latek ukrył się w mieszkaniu przyjaciółki pod Ozorkowem. Tam został zatrzymany. Trafił do policyjnej izby zatrzymań w Zgierzu. Był trzeźwy. Odpowie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i za ucieczkę, za co grozi do 12 lat więzienia.
To nie jest pierwszy taki przypadek, że nieletni zabiera komuś z rodziny samochód i wyrusza w podróż. W ubiegłym roku pod Piotrkowem 13-latek pokłócił się z ojcem, zabrał mu samochód i wyruszył na Mazury. Przejechał około 300 km. Wpadł podczas rutynowej kontroli policyjnej pod Ostrołęką. Jechał tak uważnie, że nie mając prawa jazdy nie spowodował kolizji.
Krzysztof Dolder, prezes Łódzkiego Automobilclubu i organizator legalnych wyścigów podkreśla, że za wczorajszy wypadek winę ponoszą przede wszystkim dorośli. - To oni dopuścili do tego, że osoba niepowołana miała dostęp do pojazdu - podkreśla Krzysztof Dolder.
Beata Matys-Wasilewska, psycholog zaznacza, że młodzi ludzie, wsiadając za kierownicę, starają się sobie i otoczeniu coś udowodnić. - To chęć pokazania, że dadzą sobie radę w każdej sytuacji. Szczególnie przejawia się to u młodzieży, która ma starsze rodzeństwo. Za wszelką cenę próbują dorównać starszemu bratu czy siostrze - mówi Beata Matys-Wasilewska. - Jednak brakuje im doświadczenia i brawura najczęściej kończy się tragedią. Szczególnie chłopcy mają potrzebę wykazania się w ekstremalnych warunkach, bo u nich poziom hormonów jest wyższy niż u dziewczyn.
Jak nas poinformował Radosław Gwis z biura prasowego KWP, od stycznia do 26 lipca br. nieletni do 17. roku życia w Łódzkiem byli sprawcami 118 wypadków i 81 kolizji. Przed rokiem w tym samym okresie spowodowali 145 wypadków i 115 kolizji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?