MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pijany pacjent musi płacić

Maciej Stańczyk
Szpital w Bełchatowie wystawia rachunki, pieniądze od pacjentów dostaje rzadko
Szpital w Bełchatowie wystawia rachunki, pieniądze od pacjentów dostaje rzadko fot. Dariusz Śmigielski
Szpitale wypowiadają wojnę trunkowym pacjentom. Wydają krocie na leczenie osób, których jedyną chorobą jest to, że są pijane.

Dlatego szpitale każą sobie płacić za opiekę nad alkoholikami. Szkopuł w tym, że polskie prawo jest dziurawe jak sito i pieniądze i tak przechodzą lecznicom koło nosa.

A kwoty wydawane na hospitalizację pijanych pacjentów mogą przyprawić o zawrót głowy. Szpital w Bełchatowie policzył, że na opiekę nad upojonymi alkoholem pacjentami wydaje miesięcznie nawet 40 tys. zł.

- Jeśli chory wymaga tylko pomocy na szpitalnym oddziale ratunkowym to koszty zamykają się w granicach 300-500 zł. Ale stawka rośnie w momencie, kiedy musimy położyć pacjenta na jeden z oddziałów. Wtedy koszty liczone są już na tysiące złotych - mówi nam Robert Kornacki, rzecznik szpitala.

Za niańczenie pijaków, którzy z reguły nie są ubezpieczeni, szpital nie dostaje ani złotówki. Dlatego zaczął wystawiać im rachunki. Zresztą nie on jedyny.

Na podobny krok zdecydowała się szpital w Tomaszowie Mazowieckim. Lecznica policzyła, że każdego dnia pomaga średnio trzem pijanym pacjentom. Dyrekcja szpitala przyznaje jednak, że szpital nie każdemu wystawia rachunek, a często nawet anuluje już te wystawione.

- Serce mi się kraje, jak przychodzi do mnie kobieta z małym dzieckiem na ręku i płacze, że musi zapłacić rachunek za pobyt męża w szpitalu, a on właśnie przepił ostatnie pieniądze. Co mam zrobić innego. Zresztą ściągalność tych pieniędzy i tak jest znikoma - powiedziała nam Urszula Mariańska, dyrektor szpitala ds. lecznictwa.
Rzeczywiście od wystawienia rachunku pijakowi, do otrzymania pieniędzy za jego leczenie długa droga. Pacjentami są z reguły osoby bezrobotne, żyjące na marginesie społecznym, często bezdomne. Nie zamierzają płacić za pobyt w szpitalu i często, ponownie w stanie upojenia alkoholowego, znów trafiają do szpitala. Lekarze nie mają prawa odmówić pomocy.

Do tego medycy narzekają, że prawo jest dziurawe. Ustawa o ZOZ-ach, która reguluje możliwość ściągania opłat od pijanych pacjentów mówi, że można wystawić choremu rachunek tylko wtedy, gdy "jedyną i bezpośrednią przyczyną udzielonego świadczenia było zdarzenie spowodowane stanem nietrzeźwości tej osoby". I tu jest haczyk.

- Jak mam udowodnić, czy ktoś jest nieprzytomny, bo jest pijany, czy może jest nieprzytomny, bo się przewrócił i uderzył w głowę - pyta Mariańska.

A urzędnicy resortu zdrowia zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz. - Ze względu na trudność wyegzekwowania opłaty od pacjenta, przepis ten nie jest zbyt często wykorzystywany przez szpitale - mówi Piotr Olechno, rzecznik resortu zdrowia.

Ministerstwo przygotowało nawet nowelizacje przepisów, które precyzowały kiedy szpitale mogą wyciagać rękę po zapłatę za pomoc alkoholikowi. Ustawa przepadła jednak w Sejmie.

Nie zraża to jednak kolejnych lecznic przed wprowadzeniem takich opłat do szpitalnego cennika. W podłódzkim Zgierzu dyrektorzy policzyli, że pijany jest co piąty pacjent szpitala. Ich leczenie kosztuje rocznie nawet 200 tys. zł. W szpitalu właśnie analizują, czy zacząć wystawiać rachunki pijanym pacjentom. Nad tym samym zastanawiają się m.in. dyrektorzy szpitala w Wieruszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki