Dlatego szpitale każą sobie płacić za opiekę nad alkoholikami. Szkopuł w tym, że polskie prawo jest dziurawe jak sito i pieniądze i tak przechodzą lecznicom koło nosa.
A kwoty wydawane na hospitalizację pijanych pacjentów mogą przyprawić o zawrót głowy. Szpital w Bełchatowie policzył, że na opiekę nad upojonymi alkoholem pacjentami wydaje miesięcznie nawet 40 tys. zł.
- Jeśli chory wymaga tylko pomocy na szpitalnym oddziale ratunkowym to koszty zamykają się w granicach 300-500 zł. Ale stawka rośnie w momencie, kiedy musimy położyć pacjenta na jeden z oddziałów. Wtedy koszty liczone są już na tysiące złotych - mówi nam Robert Kornacki, rzecznik szpitala.
Za niańczenie pijaków, którzy z reguły nie są ubezpieczeni, szpital nie dostaje ani złotówki. Dlatego zaczął wystawiać im rachunki. Zresztą nie on jedyny.
Na podobny krok zdecydowała się szpital w Tomaszowie Mazowieckim. Lecznica policzyła, że każdego dnia pomaga średnio trzem pijanym pacjentom. Dyrekcja szpitala przyznaje jednak, że szpital nie każdemu wystawia rachunek, a często nawet anuluje już te wystawione.
- Serce mi się kraje, jak przychodzi do mnie kobieta z małym dzieckiem na ręku i płacze, że musi zapłacić rachunek za pobyt męża w szpitalu, a on właśnie przepił ostatnie pieniądze. Co mam zrobić innego. Zresztą ściągalność tych pieniędzy i tak jest znikoma - powiedziała nam Urszula Mariańska, dyrektor szpitala ds. lecznictwa.
Rzeczywiście od wystawienia rachunku pijakowi, do otrzymania pieniędzy za jego leczenie długa droga. Pacjentami są z reguły osoby bezrobotne, żyjące na marginesie społecznym, często bezdomne. Nie zamierzają płacić za pobyt w szpitalu i często, ponownie w stanie upojenia alkoholowego, znów trafiają do szpitala. Lekarze nie mają prawa odmówić pomocy.
Do tego medycy narzekają, że prawo jest dziurawe. Ustawa o ZOZ-ach, która reguluje możliwość ściągania opłat od pijanych pacjentów mówi, że można wystawić choremu rachunek tylko wtedy, gdy "jedyną i bezpośrednią przyczyną udzielonego świadczenia było zdarzenie spowodowane stanem nietrzeźwości tej osoby". I tu jest haczyk.
- Jak mam udowodnić, czy ktoś jest nieprzytomny, bo jest pijany, czy może jest nieprzytomny, bo się przewrócił i uderzył w głowę - pyta Mariańska.
A urzędnicy resortu zdrowia zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz. - Ze względu na trudność wyegzekwowania opłaty od pacjenta, przepis ten nie jest zbyt często wykorzystywany przez szpitale - mówi Piotr Olechno, rzecznik resortu zdrowia.
Ministerstwo przygotowało nawet nowelizacje przepisów, które precyzowały kiedy szpitale mogą wyciagać rękę po zapłatę za pomoc alkoholikowi. Ustawa przepadła jednak w Sejmie.
Nie zraża to jednak kolejnych lecznic przed wprowadzeniem takich opłat do szpitalnego cennika. W podłódzkim Zgierzu dyrektorzy policzyli, że pijany jest co piąty pacjent szpitala. Ich leczenie kosztuje rocznie nawet 200 tys. zł. W szpitalu właśnie analizują, czy zacząć wystawiać rachunki pijanym pacjentom. Nad tym samym zastanawiają się m.in. dyrektorzy szpitala w Wieruszowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?