Od kilku tygodni z Łodzi do Warszawy pojechać można Krzysztofem Kieślowskim, Jerzym Kawalerowiczem i Andrzejem Munkiem. Jednak rozklekotane wagony i przyczepione taśmą klejącą kartki z nazwiskami filmowców zamiast reklamować miasto, wywołują na twarzach pasażerów najwyżej uśmiech politowania.
Pociągi z nowymi nazwami ruszyły w trasę 1 czerwca. Sam pomysł być może ciekawy, niestety zawiódł sposób jego wykonania. Tabor wykorzystywany do obsługi połączeń InterRegio pochodzi jeszcze z czasów twardego PRL-u. Na trasie Łódź-Warszawa jeździ 13 takich pociągów (nie mylić z pociągami TLK spółki PKP Intercity), z których tylko jeden ma klimatyzację.
- O InterRegio mogę powiedzieć tylko, że jest tani - mówi Karolina Krawczyk, która często podróżuje pociągami do Warszawy.
Okazuje się, że większość pasażerów nie zdaje sobie sprawy, że właśnie siedzi w pociągu im. Jerzego Kawalerowicza czy Andrzeja Munka. A jeśli już, to ma ciekawe spostrzeżenia.
- Na czole pociągu odjeżdżającego z Fabrycznego o 11.34 umocowano taśmą białą kartkę z informacją, że to Kieślowski - opowiada pan Andrzej, pasażer Kieślowskiego. - A z tyłu pociągu wisiał arkusz z napisem Munk.
Urząd Marszałkowski jest zaskoczony sposobem ekspozycji nazw.
- Skontrolujemy Przewozy Regionalne pod tym kątem. Jeżeli realizacja pomysłu odbiega od przyjętych założeń estetycznych, podejmiemy rozmowę z przewoźnikiem - mówi Maciej Łaski z biura prasowego urzędu.
Okazuje się też, że rodzin zmarłych filmowców nikt nie pytał o zgodę na użycie nazwisk do promowania połączeń kolejowych. Czy mogliby np. zażądać odszkodowania? Jarosław Szczpaniak, łódzki adwokat:
- Można by się odwołać do ustawy o ochronie danych osobowych i uznać to za posługiwanie się danymi bez zgody właściciela. Teoretycznie grozi za to do dwóch lat więzienia. Ale to karkołomna i raczej teoretyczna droga - mówi prawnik.
Pomysł z nazwami krytykuje Jerzy Woźniak, przewodniczący kapituły Alei Sławy z ulicy Piotrkowskiej.
- Pani Maria Kieślowska zapewne nie byłaby zachwycona widząc nazwisko reżesera na wagonie - mówi. Dr Paweł Kowalski, specjalista od marketingu z Uniwersytetu Łódzkiego, jest bardziej otwarty.
- Nazwy pociągów można by połączyć ze zniżkami dla podróżnych, na przykład na pokazy filmów - mówi. - Niestety, obecne wykonanie jest fatalne, choć nie demonizowałbym jego wpływu na wizerunek miasta.
Obawę budzi jeszcze coś innego. Kolej do punktualnych i czystych nie należy. Rozmowy pasażerów mogą więc być pełne niekoniecznie filmowych cytatów: "Ten cholerny Kieślowski znowu się spóźnia", "Munk stanął w polu i nie wiadomo, kiedy ruszy", "Ależ Kawalerowiczowi śmierdzi w ubikacji".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?