-Rodzice mieszkają we wsi Kolonia Chodaki koło Poddębic - opowiada kobieta. - Niestety, Messi nam uciekł. Przez 1,5 godz. szukaliśmy go po lesie. Pies miał na szyi imienną obrożę z numerem naszego telefonu - opowiada pani Emilia. - Nagle z oddali usłyszeliśmy strzał. Pół godziny później zadzwoniła do nas policja. Usłyszeliśmy, że mają naszego psa. Funkcjonariusze twierdzili, że ganiał krowy.
Pani Emilia pojechała we wskazane miejsce.
- We wsi zobaczyłam Messiego. Leżał martwy. Został zastrzelony niecałe 50 metrów od zabudowań.Doznałam szoku - opowiada.
Pabianiczanka zaznacza, że pies nie był agresywny.
- Owszem, zdarzało mu się ganiać krowy, bo taka jest natura tej rasy, ale to nie powód, by go zabijać - mówi z wyrzutem kobieta. - Messi znał krowy, bo moi rodzice mają kilka krów. Pies wchodził do obory, kiedy chciał i żadnej nigdy nie atakował. Poza tym miał widoczną obrożę i medalik, był zadbany, nie toczył piany z pyska, nie można było więc podejrzewać, że jest wściekły.
Policję wezwała właścicielka krów.
- Świadkowie zdarzenia opowiadają, że to policjant wydał myśliwemu polecenie zastrzelenia Messiego. Nie mogę tego zrozumieć. Można było go uśpić, zabrać do schroniska. Nawet nie chcę myśleć o tym, co zaszło. Podobno Messi wcale nie uciekał, stał i czekał na śmierć - dodaje właścicielka psa.
Asp. sztab. Zbigniew Łuczak z Komendy Powiatowej Policji w Poddębicach przedstawia trochę inną wersję wydarzeń. Opowiada, że pies został zastrzelony, bo biegał oszalały po wsi i wykazywał oznaki wścieklizny.
- To nie policjant wydał rozkaz. Decyzję podjął ściągnięty na miejsce myśliwy. Dopiero po zastrzeleniu psa policjanci zauważyli obrożę - mówi Łuczak.
Pani Emilia skarży się, że odebrano jej największą radość w życiu. Messi był przyjacielem i członkiem rodziny. Dlatego dziś składa zawiadomienie do poddębickiej prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa.
- Będziemy oskarżycielem posiłkowym - mówi Ewa Nawalny z Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Policjantowi, który wydał polecenie zastrzelenia psa, grożą nawet 2 lata więzienia. W tym przypadku złamana została ustawa o ochronie zwierząt. Pies miał obrożę, nie był bezpański, nie wolno było go zabijać . Nawet jeśli jest podejrzenie wścieklizny, psa trzeba przewieźć na obserwację, a nie strzelać do niego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?