Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnicy miejscy robią to, za co sami wlepiają mandaty

Agnieszka Jasińska
Godz. 21.45, dworzec Łódź Fabryczna. Radiowóz straży miejskiej zatrzymuje się obok budek z hamburgerami.

Robi to wbrew przepisom - w tym miejscu nie wolno parkować. Nie można tu nawet wjeżdżać. Jednak strażnikom miejskim to nie przeszkadza.

Nieprawidłowo zaparkowany radiowóz zauważył przechodzień. I zrobił zdjęcie.

Przechodzień zapisał numer boczny radiowozu i numer rejestracyjny. Przekazaliśmy wszystkie dane komendantowi straży miejskiej w Łodzi.

Dariusz Grzybowski uznał tę sytuację za niedopuszczalną. Odbył ze strażnikami rozmowę dyscyplinującą. Funkcjonariusze dostali ostrzeżenie. Jeśli strażnicy jeszcze raz złamią przepisy, mogą nawet stracić pracę. Problem w tym, że sytuacja sprzed dworca Łódź Fabryczna, zaobserwowana wieczorem przez naszego Czytelnika, nie jest w Łodzi wyjątkiem.

- Przechodząc ulicą Piotrkowską, widziałam, jak po deptaku jedzie radiowóz straży miejskiej i zatrzymuje się przy bankomacie naprzeciwko urzędu miasta. Z samochodu wysiadł funkcjonariusz, podszedł do bankomatu i... wypłacił pieniądze. Drugi strażnik siedział w samochodzie i czekał na kolegę. Kiedy funkcjonariusz wrócił z gotówką, radiowóz odjechał - opowiada pani Monika ze Śródmieścia. - To skandal. Piotrkowska jest przecież zamknięta dla ruchu pojazdów. Strażnicy miejscy najzwyczajniej w świecie nadużywają swoich uprawnień. Żałuję, że nie spisałam numerów bocznych radiowozu ani numeru rejestracyjnego. Ale bardzo spieszyłam się do pracy.

Jednak o łódzkich strażnikach miejskich nie można mówić tylko źle. Trzy miesiące temu właśnie strażnicy miejscy obezwładnili Ryszarda C., który wtargnął do siedziby Prawa i Sprawiedliwości w Łodzi i zabił Marka Rosiaka. Gdyby nie oni, ofiar mogłoby być więcej. Jeden ze strażników miejskich przyznał, że wcześniej trenował sztuki walki. Strażnicy zostali nagrodzeni przez komendanta.

* * * * *

Tak absolutnie nie może być!
Rozmowa z Dariuszem Grzybowskim, komendantem straży miejskiej w Łodzi
Strażnicy miejscy parkują w niedozwolonym miejscu w centrum miasta. Co Pan na to?

Nie ukrywam, że jestem zdenerwowany tą sytuacją. Komendantem jestem od pół roku. Ciężko pracuję nad poprawą wizerunku łódzkiej straży miejskiej. Takie sytuacje absolutnie nie powinny mieć miejsca. Nie może być tak, że strażnicy, którzy dbają o ład i porządek w mieście, sami łamią prawo. Jeśli ktoś tak robi, to znak, że nie do końca rozumie podejście do służby. Nikt nie jest ponad prawem.

Przekazaliśmy Panu wszystkie dane, dotyczące radiowozu, parkującego w miejscu niedozwolonym. Co Pan zrobi?

Już przeprowadziłem ze strażnikami rozmowę dyscyplinującą. Funkcjonariusze wytłumaczyli mi, że wtedy mieli interwencję z bezdomnymi na Dworcu Fabrycznym i dlatego zatrzymali się w niedozwolonym miejscu, a w budce kupowali herbatę. Sprawdziłem. Interwencja jest odnotowana w protokole.

I na tym koniec?

Jeśli podobna sytuacja kiedykolwiek się powtórzy, funkcjonariusze mogą liczyć się nawet z dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy.

Kiedy obejmował Pan stanowisko, pokazał Pan dziennikarzom zdjęcie strażników miejskich na służbie, śpiących w radiowozie w samym centrum miasta. Zapewniał Pan wtedy, że takie sytuacje nie będą mieć więcej w Łodzi miejsca...

Tuż po tym, jak zostałem komendantem, przeprowadziłem audyt wewnętrzny w straży miejskiej. Wykazał on szereg nieprawidłowości. Sytuacja sprzed dworca Łódź Fabryczna pokazuje, że pracują jeszcze strażnicy, którzy są przyzwyczajeni do pobłażliwego traktowania przez poprzedniego komendanta. Ja absolutnie nie będę tolerował zachowań, które akceptował mój poprzednik. I bardzo jasno to daję wszystkim do zrozumienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki