- Stała się wielka tragedia. Dwóch młodych ludzi doznało ciężkich obrażeń skutkujących trwałym, nieodwracalnym kalectwem – podkreśliła sędzia Maria Motylska – Kucharczyk uzasadniając wyrok.
Pochwaliła prokuraturę, że dobrze wypełniła swoje obowiązki i przygotowała kompletny materiał dowodowy. Nie ukrywała, że wyrok na Roberta N. jest dość surowy, dlatego przedłużyła mu areszt tymczasowy do stycznia 2020 roku (drugi oskarżony odpowiadał z wolnej stopy). Odniosła się też do tych wypowiedzi Roberta N., który przekonywał, że dobrze zabezpieczył w mieszkaniu groźne materiały, a za wybuch odpowiadają strażacy i policjanci, którzy nie byli dość ostrożni i nie dochowali procedur.
Sędzia Motylska – Kucharczyk ostro skontrowała takie sugestie zaznaczając, że gdyby je wziąć pod uwagę, to okazałoby się, że to strażacy i policjanci są w tej sprawie winni. Dlatego w tym przypadku sąd nie wziął pod uwagę procedur i środków bezpieczeństwa, jakie mieli zastosować strażacy i policjanci. Pani sędzia oznajmiła, że na wielkie niebezpieczeństwo byłaby narażona każda służba, której przyszłoby interweniować w mieszkaniu naszpikowanym groźnymi substancjami.
Prokurator Hubert Lewandowski oznajmił nam, że poczeka na pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy podejmie decyzję co do apelacji. Podobnego problemu nie miał obrońca Roberta N., adwokat Piotr Maciejewski, który powiedział, że na pewno odwoła się od wyroku. A to dlatego, że jego zdaniem jest zbyt surowy. Ponadto wykorzysta argument, że śrut, który znajdował się w mieszkaniu, nie jest amunicją.
Na ogłoszenie wyroku przybył też Marcin Miniak, starszy sierżant z V komisariatu na Bałutach, który najbardziej ucierpiał podczas eksplozji. - Nie chciałbym wracać do tamtych wydarzeń, których nie zapomnę do końca życia. Jestem w trakcie rekonwalescencji. Nie widzę na jedno oko i mam niesprawną dłoń. Do pracy w policji już nie wrócę – przyznał.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
- Piękno w stylu topless. Przyjemność bez ograniczeń? ZDJĘCIA
- Ile kosztuje sanatorium? Jak się przygotować do wyjazdu?
- Ile kosztuje wyjazd do sanatorium w 2020 roku? Ile się czeka?
- Skierowanie do sanatorium. Ceny i dopłaty do sanatorium
- Jak wyjechać na turnus rehabilitacyjny do sanatorium?
- 5-letni Oluś dostał najdroższy na świecie
Do pamiętnej eksplozji doszło 15 grudnia 2017 roku. Lokator zaalarmował policję, że jego sąsiadka doznała urazu i od kilku dni nie może opuścić mieszkania. Na miejscu zjawili się: policjant, policjantka i dwóch strażaków. Weszli przez okno i uratowali leżącą na podłodze gospodynię, która poprosiła o odszukanie telefonu, lekarstw i dokumentów. Poszukując tych rzeczy stróże prawa zwrócili uwagę na tajemnicze, metalowe pojemniczki i na stojący na parapecie wazonik wypełniony substancją przypominającą cement.
Policjant podniósł wazonik (był to Marcin Miniak) i wtedy doszło do wybuchu. Policjant i strażak doznali poważnych obrażeń głowy, tułowia, wzroku i słuchu stanowiących – według biegłego – ciężki uszczerbek na zdrowiu. Policjantka i drugi strażak też zostali ranni, ale w mniejszym stopniu. Okazało się, że syn gospodyni, Robert N., wypełniał pociski śrutowe substancjami wybuchowymi wrażliwymi na wstrząsy, a nawet na dotyk, po czym dostarczał wspólnikowi Piotrowi K., który sprzedawał je w internecie. Prokuratura zarzuciła im produkowanie materiałów wybuchowych, handlowanie nimi w internecie oraz narażenie lokatorów kamienicy na utratę zdrowia lub życia.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?