MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła Podstawowa w Pabianicach. Uczniowie nie mogą przyjść na lekcje w dresie

Agnieszka Jasińska
Andrzej Zgiet / Polska Press
"Za strój szkolny nie uznaje się ubrania typu dres" - taki zapis znajdziemy w statucie Szkoły Podstawowej nr 9 w Pabianicach. Wzbudza on wiele kontrowersji. W statucie nie ma jasno określonych sankcji za złamanie tego zapisu. Niedomówienia budzą jednak obawy.

- Nauczyciele chcą obniżać ocenę z zachowania dzieciom, które chodzą w dresie - mówi jeden z rodziców. - A przecież dziś nawet projektanci inspirują się dresami.

Innego zdania jest Waldemar Boryń, naczelnik wydziału edukacji, kultury i sportu Urzędu Miejskiego w Pabianicach: - Ja osobiście nie jestem zwolennikiem dresu jako stroju do szkoły.

Zapis o dresie pojawił się w statucie z inicjatywy rady pedagogicznej. Był konsultowany z radą rodziców. - Pierwszy statut jest nadawany szkole uchwałą Rady Miejskiej. Później wszelkie zmiany są dokonywane uchwałą rady pedagogicznej szkoły - dodaje Boryń.

Elwira Stanek, wicedyrektor szkoły podstawowej nr 9 w Pabianicach, nie chce rozmawiać na temat kontrowersyjnego zapisu. Odsyła po informacje do głównej dyrektorki placówki Violetty Winiarskiej, która akurat jest nieobecna.

W innych szkołach sceptycznie podchodzą do pomysłu pabianickiej podstawówki. Krzysztof Durnaś, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 35 w Łodzi, zaznacza, że nie zdecydowałby się na wprowadzenie takiego zapisu.

- Podstawówka to małe dzieci, jeszcze się bawią, często się brudzą. Dresy są dla nich bardzo wygodnym strojem - mówi Durnaś. - W naszym statucie jest zapis, że uczeń powinien przychodzić do szkoły ubrany czysto i schludnie. Strój powinien być wygodny. Spodnie dresowe nikomu nie przeszkadzają, to nie jest najistotniejsze. Najważniejsze, by strój nie świadczył o lekceważącym stosunku do szkoły.

Durnaś podkreśla, że nauczyciele rozmawiają z uczniami o odpowiednim ubraniu. - Zwracamy na to uwagę podczas programów wychowawczych. Uczymy, jak żyć w grupie. Odpowiedni strój, zachowanie w miejscach publicznych to dostosowanie się do grupy - podkreśla Durnaś. - Zwracamy uwagę też na to, jak ubierają się nauczyciele. Oni dają przykład uczniom. Strój nauczyciela ma być wygodny, nieprowokujący ani niewyzywający. W mojej szkole nie było z tym problemu, ale wiem, że takie sytuacje się zdarzają.

Tomasz Kłos, dyrektor Publicznego Liceum Ogólnokształcące Uniwersytetu Łódzkiego, zwraca uwagę, że jesteśmy biednym społeczeństwem i zdarza się, że dzieci mają tylko dresy.

- Nie pokusiłbym się o taki zapis w statucie - mówi Kłos. - W moim liceum obowiązują mundurki. To bardzo dobre rozwiązanie. Dzięki temu uczniowie dobrze wyglądają, a w szkole nie ma rewii mody. Na wszystkich wyjściach poza szkołę ubiór naszych uczniów budzi pozytywne odczucia, to pięknie wygląda. Poza tym mundurek się szanuje. Jednak strojem szkolnym nie musi być mundurek. Są placówki, w których uczniowie noszą na przykład jednakowe koszulki. To tańsze rozwiązanie, a też dobrze wygląda. Gdyby pabianicka podstawówka wprowadziła takie koszulki, spodnie dresowe nie budziłyby już tylu wątpliwości.

Kłos zaznacza, że nie wszyscy młodzi ludzie potrafią się dziś odpowiednio ubrać. - Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że są miejsca, gdzie należy się ubrać porządnie. To jest sposób wychowania. Ostatnio obserwowałem młodzież, która przyszła do teatru w trampkach - mówi Kłos. - Ja zawsze tłumaczę, na przykład uczniom przed studniówką, że mają się ubrać elegancko, bo to ich pierwszy prawdziwy bal, a nie 101 dyskoteka.

***

Musztra w szkole podstawowej?
W Szkole Podstawowej nr 2 w Legnicy wprowadzono kontrowersyjny regulamin. Według niego uczniowie przed wpuszczeniem do klasy mieli stać na baczność w jednym rzędzie, zachować określony odstęp i milczeć.

Dyrektorka szkoły tłumaczyła, że regulamin opracowali specjaliści i był on wcześniej konsultowany z rodzicami. Miał on pomóc w pracy z nadpobudliwymi dziećmi. W marcu regulamin wyciekł do sieci, zainteresowały się nim media i zrobiło się o nim głośno. Sprawą zajęło się Dolnośląskie Kuratorium Oświaty. Metody wychowawcze nie spodobały się minister edukacji narodowej.

Jeden z punktów regulaminu brzmiał: "Uczniowie przed wejściem do klasy stoją, nie stykają się, mają plecaki położone na ziemi - tuż przy prawej nodze, ich ręce ułożone są wzdłuż tułowia, patrzą prosto, nie wydają dźwięków". Porównywano go do musztry. Za dobre zachowanie zgodne z regulaminem uczniowie mieli dostawać żetony. Dziecko, które uzbierało odpowiednią liczbę żetonów, mogło dostać nagrodę, na przykład coś słodkiego. Natomiast jeśli uczeń złamie któryś z punktów regulaminu, cały przedlekcyjny proces wydłuża się o minutę.

Źródło x-news: Dyrektor gimnazjum w Łodzi walczy ze smartfonami na lekcjach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki