MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza śmierć Małgorzaty W. Sprawa odroczona

Roman Bednarek
Irena i Kazimierz Śniegułowie na sali rozpraw skierniewickiego sądu
Irena i Kazimierz Śniegułowie na sali rozpraw skierniewickiego sądu Roman Bednarek
W środę w Sądzie Rejonowym w Skierniewicach odbyła się pierwsza rozprawa dotycząca zażalenia Kazimierza i Ireny Śniegułów na postanowienie Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie o umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci ich córki Małgorzaty W.

Małgorzata została znaleziona 9 grudnia 2007 r. w swoim mieszkaniu przy ul. Mireckiego w Skierniewicach. Kobieta zmarła prawie trzy miesiące po wyjściu za mąż. Według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Skierniewicach, która wówczas prowadziła dochodzenie w tej sprawie, kobieta zmarła w nocy będąc w swoim mieszkaniu. Jej mąż Sylwester W. przebywał w tym czasie na działce w pod Żyrardowem, gdzie pracował przy budowie domu, noce zaś spędzał w mieszkaniu swoich rodziców w Żyrardowie.

Gdy w niedzielę wrócił do Skierniewic, nie udało mu się otworzyć drzwi kluczem. Pukał do drzwi, ale nikt nie odpowiadał. Próbował skontaktować się z żoną telefonicznie, ale słyszał tylko dźwięk dzwonka telefonu, dobiegający spoza zamkniętych drzwi. Zadzwonił do brata, który mieszkał w Skierniewicach - razem podjęli próbę otwarcia drzwi, ale nie udało się. Wówczas zaalarmował policję, która wezwała straż pożarną. Strażacy dostali się do mieszkania przez okno. W pokoju znaleźli martwą Małgorzatę W. Leżała na brzuchu na równo rozłożonej na podłodze kołdrze. Ręce miała podwinięte pod siebie. Na ciele wykryto obrażenia, powstałe - w opinii biegłych - w wyniku niezbyt silnych, tępych urazów. Zdaniem śledczych mogły one powstać podczas niekontrolowanych ruchów po zażyciu trucizny. Prokuratura ustaliła, że kobieta sama zażyła substancję zawierającą jony cyjankowe w dawce śmiertelnej.

- Moim zdaniem została brutalnie zamordowana, a wcześniej ją skatowano, co widać na zdjęciach - Kazimierz Śnieguła pokazuje fotografie córki, wykonane po znalezieniu jej ciała, na których widoczne są liczne obrażenia. - Śmieszne jest tłumaczenie, że zadała sobie rany w przedśmiertnych drgawkach, skoro kołdra, na której leżała, była równo ułożona, co zeznali naoczni świadkowie.

W środę sąd wysłuchał obydwu stron. Prokurator Marek Słoma wnioskował o oddalenie zażalenia i utrzymanie postanowienia prokuratury w mocy. Zwracał uwagę na brak dowodów na to, aby osoby trzecie doprowadziły do śmierci Małgorzaty W., przemocą zadając jej truciznę. Z jego stanowiskiem nie zgodził się Waldemar Buda, pełnomocnik Ireny i Kazimierza Śniegułów.

- Hipoteza o samobójczej śmierci jest nie do obrony z kilku powodów - mówił pełnomocnik pokrzywdzonych. - Przede wszystkim nie ustalono motywów targnięcia się Małgorzaty W. na swoje życie. Nie ustalono także żadnych faktów, które przemawiałyby za tym, że zmarła przygotowywała się do samobójstwa.

Podobnie argumentowała Irena Śnieguła. - Córka przygotowywała się do doktoratu, mówiła o swoich planach życiowych i zawodowych, kupowała płaszcze i inne części garderoby, cieszyła się, że będzie miała zabiegi w klinice, dzięki czemu pozbędzie się bólu ścięgna Achillesa. Czy tak się zachowuje osoba, która przygotowuje się do samobójstwa? - pytała retorycznie matka Małgorzaty W.

- Jesteśmy pewni, że ktoś ma na swoim sumieniu śmierć naszej córki - dodał Kazimierz Śnieguła. - Pytam się, dokąd jeszcze polskie prawo będzie się nad nami znęcać?

Po wysłuchaniu stron, sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy do 15 czerwca.

CZYTAJ TEŻ: Przysiągł, że świat pozna prawdę o śmierci jego córki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki