Prokuratorzy dotarli do nagrań z monitoringu ulicznego i z kamer na stacji benzynowej w Aleksandrowie. Wynika z nich, że parę godzin przed śmiercią mężczyzna samotnie chodził po mieście.
- W pewnym momencie wybrał się do sklepu na stacji benzynowej, w którym kupił pięciolitrowy pojemnik z benzyną, zapalniczkę, butelkę alkoholu i sok - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Oznacza to, że mężczyzna raczej nie został zamordowany i podpalony, jak do tej pory przypuszczali śledczy, lecz że mógł popełnić samobójstwo poprzez samospalenie. Czy tak było, wykaże śledztwo.
Sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną śmierci. Dlatego śledczy nadal zakładają, że każda z trzech wersji jest możliwa: zabójstwo, samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek. Prokuratorzy ze Zgierza zlecili dalsze badania - toksykologiczne i histopatologiczne - i czekają na wyniki. Chodzi o ustalenie, czy w organizmie denata nie było np. nasennych lub trujących substancji.
Są już wyniki badań kodu DNA, które - jak przyznaje Krzysztof Kopania - potwierdziły przypuszczenia, że zmarłym jest 28-letni łodzianin, który mieszkał z babcią w domu na Bałutach. Z relacji jego rodziny wynika, że mężczyzna pracował w branży budowlanej w Niemczech i w czasie urlopu przyjechał do Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?