Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takich zamachów będzie coraz więcej, zachowajmy czujność [ROZMOWA]

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Z dr. Krzysztofem Skusiewiczem, ekspertem do spraw bezpieczeństwa, rozmawia Anna Gronczewska.

Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym, co zdarzyło się w Barcelonie. Czy takie sytuacje będą się powtarzać?

Będą, bo to sposób postępowania skrajnych islamistów. Ta odmiana islamu uważa walkę z niewiernymi - którymi dla nich jesteśmy - za swój obowiązek. Oni będą tak walczyć.

I nieprzypadkowo wybierają miejsca atrakcyjne z punktu widzenia turystów?

Dr. Krzysztof Skusiewicz, ekspert do spraw bezpieczeństwa.
Dr. Krzysztof Skusiewicz, ekspert do spraw bezpieczeństwa.

Z punktu widzenia terrorystów ważne jest zgromadzenie sił i posiadanie zaplecza, gdzie można - ja powiem terrorystów, oni bojowników - ukryć. Należy więc posiadać mniejszość danego wyznania. Po drugie trzeba mieć atrakcyjny cel. Wtedy taki atak przedostaje się na pierwsze strony gazet, do telewizji. Zamach bombowy gdzieś na pustyni czy na wsi nie ma większego sensu, bo nikogo nie zainteresuje. Paryż, Madryt, Londyn, Barcelona, Kolonia to atrakcyjne cele. Wszyscy o tych miastach słyszeli. Gdyby doszło do zamachu w Warszawie, to nie wszyscy znaliby to miasto, trzeba by było wyszukać je na mapie. Barcelona to zupełnie co innego. Odbywały się tu igrzyska olimpijskie, niemal każdy zna klub piłkarski. To także centrum turystyczne, jedno z najczęściej odwiedzanych miast w Europie.

Zobacz też:Europie grozi panika. Zamach może być wszędzie [ROZMOWA]

Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Czy nie jest jednak tak, że przyznają się do wszystkich zamachów?

To jest ich metoda działania. Odwróciłbym jednak to pytanie: czy dla nas ma znaczenie, że ci, którzy to zrobili, przystąpili kiedyś formalnie do Państwa Islamskiego? Czy też stwierdzili, że ta metoda jest skuteczna? Mają wspólny cel z Państwem Islamskim, czyli budowę wspólnoty islamskiej. ISIS może po fakcie mówić, że zamachowcy należeli do nich. To przecież dla nich reklama. Zwracam jednak uwagę na bardzo charakterystyczny moment. Na miejscu pierwszego zamachu w Barcelonie znaleziono paszport jednego z zamachowców. Zwykle na miejscach zamachów związanych z ISIS znajdowano dowody, które potwierdzały tożsamość zamachowca. W kręgach fachowych mówi się, że te dowody mają umożliwić wypłatę swego rodzaju „odszkodowania” rodzinie sprawcy przez Państwo Islamskie. On zostawiając dokumenty potwierdza, że to zrobił. A jego rodzina może dostać kilka czy kilkanaście tysięcy dolarów, może jakąś wdowią rentę.

Mówi się, że te zamachy mogą być też dziełem ukrytych członków Al-Kaidy lub Europejczyków, członków ISIS, którzy powracają na Stary Kontynent z Syrii lub Iraku.

Tak i takich sytuacji będzie coraz więcej. Francuzi podali, że powróciło do nich ponad tysiąc bojowników Państwa Islamskiego z Syrii i Iraku. Przeszli tam szkolenie, indoktrynację. Kilkuset takich bojowników mamy w Niemczech. Na szczęście tylko dwóch czy trzech w Polsce. Ale ten problem będzie narastał.

Czytaj też:Łódzcy naukowcy o terroryzmie

Ostrzega się Polaków, by nie jeździli w niebezpieczne miejsca. Jak należy traktować te ostrzeżenia?

Zachowajmy czujność! Nie stawajmy przy krawężniku, a za słupem oświetleniowym, barierką. Trzeba uważać na siebie. Nie można jednak rezygnować z pójścia na plażę, do restauracji. Tak jak z wyjazdu na wczasy do rejonów, gdzie takie zamachy występują sporadycznie. Stanowczo za to odradzam wyjazdy do krajów Bliskiego Wschodu. W Europie nadal są to wydarzenia sporadyczne. Sądzę, że sobie z nimi poradzimy. Uważam, że dochodzi do 10-15 procent planowanych zamachów. Reszta jest likwidowana wcześniej przez służby, albo zamachowcy trafiają na takie utrudnienia, że rezygnują. Trzeba jednak zachować ostrożność. Osoba dziwnie ubrana, w płaszczu przeciwdeszczowym, albo ktoś zostawiający plecak i oddalający się powinien obudzić naszą czujność. Takie są niestety czasy.

Ustrzec się przed tym nie można?

Niestety. Tak jak z harcerzami przebywającymi na obozie na Pomorzu. Czego by nie zrobili, to nie ustrzegliby się przed tym kataklizmem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki